ATP Finals. Hubert Hurkacz: Żałuję, że tak się potoczyło, ale cieszę się z udziału

Tenis
ATP Finals. Hubert Hurkacz: Żałuję, że tak się potoczyło, ale cieszę się z udziału
fot. PAP/EPA
Hubert Hurkacz wypowiedział się na temat swojej gry na turnieju ATP Finals

Hubert Hurkacz przyznał, że walka o awans do turnieju ATP Finals była męcząca mentalnie, co miało wpływ na jego dyspozycję w Turynie. - Żałuję, że tak się potoczyło, ale cieszę się z udziału - zaznaczył debiutujący w mastersie tenisista, który odpadł po fazie grupowej.

24-letni Hurkacz przegrał w kończącej sezon imprezie masters wszystkie trzy spotkania w Grupie Czerwonej. Na otwarcie pokazał się z dobrej strony i urwał seta wiceliderowi światowej listy Rosjaninowi Daniiłowi Miedwiediewowi, ale potem miał już znacznie mniej powodów do zadowolenia. Zawiódł w konfrontacji z włoskim rezerwowym Jannikiem Sinnerem, przegrywając 2:6, 2:6, a na zakończenie uległ rozstawionemu z numerem trzecim Alexandrowi Zverevowi 2:6, 4:6. Pojedynek z wyżej notowanym Niemcem zaczął bardzo słabo - po 10 minutach przegrywał 0:4 i w tym czasie zapisał na swoim koncie zaledwie dwa punkty.

 

- Na pewno "Sascha" dobrze grał i dobrze serwował. Wie wszedłem w mecz tak jak zazwyczaj mi się to udaje. Nie był to najlepszy start, pewnie jeden ze słabszych, jakie miałem. Ale cieszę się bardzo z tego, że później wróciłem do gry w drugim secie - zaznaczył wrocławianin w rozmowie z dziennikarzami.

 

ZOBACZ TAKŻE: Novak Djokovic pewny półfinału na turnieju ATP Finals

 

W drugiej odsłonie był już równorzędnym rywalem dla mistrza olimpijskiego z Tokio. Kluczowa okazała się strata podania, którą zanotował przy stanie 4:4.

 

- Czego mi wówczas zabrakło? Wygranych piłek. Na pewno Zverev świetnie serwował, w ważnych momentach dobrze grał, miał też wówczas tę przewagę seta - analizował.

 

Polak był nieco przygnębiony faktem, że Turyn opuści z trzema porażkami na koncie, ale ma świadomość, że odebrał tam cenną lekcję, która zaprocentuje w przyszłości.

 

- Ten turniej zacząłem dobrze, ale potem po prostu nie grałem wystarczająco dobrze. Czasem tak się zdarza. Na pewno dostanie się do niego, granie z najlepszymi zawodnikami i występ w ATP Finals to ogromne przeżycie, duże doświadczenie, wielka nauka i motywacja. Żałuję, że turniej się potoczył tak, jak się potoczył, ale i tak cieszę się, że tu byłem. Wokół niego sporo się dzieje - to dla mnie nowe rzeczy, których się uczę i adaptuję się do nich. Z pewnością chcę tu wrócić i zaprezentować lepszy poziom, bo wiem, że mogę grać lepiej niż to pokazałem w tym tygodniu - podsumował.

 

Gracz z Wrocławia o przepustkę do mastersa walczył do samego końca - zapewnił ją sobie na początku listopada. W czwartek przyznał, że kosztowało go to sporo emocji, co nie było bez znaczenia dla jego dyspozycji w Turynie.

 

- Jeszcze przed tym turniejem było dużo myślenia o nim. Przez ostatnie miesiące tak naprawdę było myślenie o tym, że w każdym tygodniu muszę grać dobrze, żeby zdobywać punkty, by załapać się do mastersa. Dużo się tego nazbierało. Chciałem się jak najlepiej przygotować z trenerami do tego występu, ale na pewno przyczyniło się to trochę do tego, jaka była moja dyspozycja tutaj. W tym roku zabrakło, ale myślę, że to, iż dostałem się do tego turnieju, dużo mi dało. Wierzę, że jeszcze wiele razy tutaj będę grał - podkreślił.

 

Na początku listopada w półfinale prestiżowych zawodów ATP w Paryżu stoczył zacięty trzysetowym pojedynek z liderem światowej listy Novakiem Djokovicem, a w mastersie urwał seta plasującemu się tuż za Serbem Miedwiediewowi.

 

- Pokazałem sobie w końcówce tego roku, że jestem w stanie rywalizować z najlepszymi na świecie, a nawet czasem grać lepiej od nich. Teraz tylko muszę utrzymać ten poziom przez dłuższy czas - zwrócił uwagę podopieczny trenera Craiga Boyntona.

 

Przyznał, że na początku sezonu nie myślał o walce o występ w mastersie. Za przełomowe momenty uznał triumf w Miami i awans do półfinału wielkoszlemowego Wimbledonu.

 

- Te dwa turnieje dały mi dużego kopa, jeśli chodzi o walkę o masters i jeszcze więcej wiary w siebie. Bo nigdy wcześniej w Wielkim Szlemie nie dochodziłem za daleko. Dało mi to więc dużo pewności siebie i myśli, żeby kolejnym razem jeszcze lepiej poszło. To, że się dostałem do ATP Finals, pokazało mi, iż jestem w stanie grać na bardzo wysokim poziomie przez dłuższy okres czasu. Teraz wierzę, że będę się jeszcze poprawiał - podsumował drugi w historii - po Wojciechu Fibaku - polski singlista w męskim mastersie, a pierwszy od 45 lat.

 

Łącznie w tym roku wygrał trzy turnieje ATP, a w efekcie osiągania dobrych wyników zadebiutował w czołowej dziesiątce światowego rankingu. Obecnie jest w nim dziewiąty, co jest najwyższą w historii lokatą polskiego singlisty.

 

- Dziś może wielkiej radości nie ma, ale patrząc na cały sezon myślę, że zrobiłem ogromny krok do przodu. To był świetny rok. Wiele się nauczyłem i wiem też, nad czym muszę pracować w przyszłości. Dobrze, że wciąż jest wiele rzeczy, które mogę poprawić - zapewnił.

 

Hurkacz w piątkowy poranek uda się do Monako, gdzie mieszka. W najbliższym czasie zaś przede wszystkim chce odpocząć.

 

- Na pewno przyda się trochę wolnego, by zresetować się mentalnie po tych wszystkich emocjach, które były w ostatnich miesiącach - zaznaczył.

AA, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie