Engel: Trzeba jechać, zagrać i wygrać. Świat będzie trzymał za nas kciuki

Piłka nożna
Engel: Trzeba jechać, zagrać i wygrać. Świat będzie trzymał za nas kciuki
Fot. PAP
Jerzy Engel: Pomyślmy, o czym marzą Rosjanie? Właśnie o tym, żeby Polska nie przyjechała, bo oni wtedy dostaną walkowera. Chyba nie o to chodzi. Jak powiedziałem, trzeba jechać, zagrać i wygrać. To będzie dla nas bardzo łatwy mecz od strony psychologicznej.

Wykluczenie Rosji z barażu to ostateczność. FIFA, cały świat sportu, szuka rozwiązania na boisku, a nie przy zielonym stoliku. Ja też jestem za tym, żeby tam jechać, zagrać i wygrać – mówi Jerzy Engel, były selekcjoner reprezentacji Polski.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Od kilku dni mamy dyskusję, czy Polska powinna jechać do Moskwy na barażowy mecz z Rosją?

 

Jerzy Engel, były selekcjoner reprezentacji Polski: A ja uważam, że nie ma podstaw, by taką dyskusję toczyć. Nie mamy żadnych informacji z FIFA o podjęciu jakichkolwiek działań zmierzających do wykluczenia Rosji z rozgrywek, więc w ogóle nie powinniśmy sobie zaprzątać tym głowy.

 

Dlaczego FIFA milczy mimo rosyjskiej inwazji?

 

Każdy szuka możliwości, by sprawy sportowe rozstrzygać na boisku, a nie przy zielonym stoliku. Każdy w FIFA, ale nie tylko, zdaje sobie sprawę, że Putin nie działa w imieniu wszystkich Rosjan, a jedynie mniejszości, która robi, to co robi. My nie chcemy jednak wojny w sporcie. Ten ma łagodzić obyczaje, tonować napięcia. Najlepszym przykładem są igrzyska. Na czas ich trwania zwykle ustawały wszelkie konflikty. W tym kierunku trzeba iść.

 

ZOBACZ TAKŻE: Wojna na Ukrainie. Wiemy, kiedy UEFA podejmie decyzję ws. Rosji

 

Pan nie jest za wykluczeniem Rosji?

 

Wykluczenie Rosji z barażu to ostateczność. Ja jestem za tym, żeby tam jechać, zagrać i wygrać.

 

A jakby się pan odniósł do pogłosek, że FIFA jest sparaliżowana w swoich decyzjach, bo Rosjanie mają tam wielkie wpływy, a ich wielkie pieniądze korumpują działaczy.

 

To między bajki można włożyć. FIFA to zbyt potężna instytucja, by była ona zależna od jednego czy drugiego sponsora z Rosji.

 

Jest jeszcze UEFA.

 

Która zapewne podejmie decyzję o przeniesieniu finału Pucharu Ligi Europy do innego miasta. Pewnie do Londynu. Tam w finale mogą się znaleźć dwie angielskie drużyny, więc nie ma sensu narażać tamtejszych kibiców na podróż do Moskwy.

 

A przełożenie naszego meczu na inny grunt?

 

To już nie jest taka prosta sprawa i ja myślę, że do tego nie dojdzie.

 

Pan jednak, jak rozumiem, podtrzymuje swoje słowa, że trzeba jechać i zagrać, Nie zgadza się pan z tymi, co mnożą wątpliwości?

 

To jest taka sytuacja, w której trzeba o czymś mówić i pisać. Proszę mi jednak powiedzieć, jak pan sobie wyobraża, że my tam nie pojedziemy. Pomyślmy, o czym marzą Rosjanie? Właśnie o tym, żeby Polska nie przyjechała, bo oni wtedy dostaną walkowera. Chyba nie o to chodzi. Jak powiedziałem, trzeba jechać, zagrać i wygrać. To będzie dla nas bardzo łatwy mecz od strony psychologicznej.

 

Cały świat będzie trzymał za nas kciuki?

 

Tak uważam. I to będzie bardzo komfortowa sytuacja, kiedy Polska będzie miała za sobą wszystkich, a nie grała przeciwko wszystkim.

 

A jak to będzie u Rosjan?

 

Oni będą w trudniejszym położeniu. Są w tej chwili postrzegani bardzo źle na całym świecie. Wiemy, że to nie piłkarze rozpętali tę wojnę, ale w barażowym meczu wszyscy będą patrzyli na nich, jak na agresorów.

 

Fiodor Smołow, zawodnik Dynama Moskwa, wyszedł przed szereg i powiedział: nie dla wojny.

 

Nadal jednak uważam, że to nie zmienia położenia Rosjan. A Smołow nie zagra w meczu, bo pauzuje za kartki. Jak powiedziałem, sportowcy nie wywołują wojen, ale oni płacą za decyzje polityków.

 

A myśli pan, że ten nasz mecz z Rosją jest pewny na sto procent?

 

Nic nie jest pewne, bo sytuacja jest dynamiczna. Może się zdarzyć tak, że na Rosję zostaną jednak nałożone sankcje, a jedną z nich będzie wykluczenie z rozgrywek.

 

Wtedy będziemy się cieszyć, czy martwić?

 

Cieszyć na pewno nie, bo nie o to w sporcie chodzi. Dodatkowo okoliczności są bardzo smutne. A martwić? Chyba też nie, bo ewentualny awans do finału barażu bez rozegrania wcześniejszego meczu w niczym nie przeszkadza. Piłkarze i tak będą w formie meczowej.

 

Wróćmy do założenia, że mecz się odbędzie. Nie obawia się pan, że Rosja może próbować zaszkodzić naszym zawodnikom grającym w tamtejszej lidze?

 

Różnie może być. Obserwujemy wystąpienia ludzi w Rosji przeciwko Rybusowi. Nastroje nie są ciekawe. Mam jednak nadzieję, że nic złego się nie stanie, że zostanie zachowana zasada równych szans, że rywal nie będzie nam podkładał nogi poza boiskiem.

 

A co z meczem Szkocja – Ukraina?

 

Trudno powiedzieć. Ja myślę, ze Ukraińcy jednak pojadą i zagrają, choć ich sytuacja jest przykra i bardzo ciężka. Jednak Ukraińcom będzie trudniej niż nam w Moskwie. Cały świat będzie trzymał za nich kciuki, ale oni są krajem napadniętym, który przeżywa trudne chwile. Psychicznie Ukraińcy na pewno nie będą w komfortowej sytuacji.

 

Wyobraża pan sobie mecz Rosja – Ukraina na mundialu?

 

Do tego czasu wiele może się wydarzyć. Poza wszystkim FIFA w przeszłości pokazywała, że dba o to, żeby do takich konfrontacji nie było.

 

Swoją drogą, to chyba dobrze, że Szewczenko nie został trenerem naszej reprezentacji.

 

Z pewnością.

 

Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Niemcy - Holandia. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie