Były reprezentant Polski nie zamierza wracać na Białoruś. "Decyzja jest ostateczna"

Piłka ręczna
Były reprezentant Polski nie zamierza wracać na Białoruś. "Decyzja jest ostateczna"
fot. Cyfrasport
Paweł Paczkowski

- Przekazałem swojemu menedżerowi, że będę chciał rozwiązać kontrakt z Mieszkowem Brześć, decyzja jest ostateczna - powiedział były reprezentant Polski w piłce ręcznej Paweł Paczkowski. - Nie zamierzam wracać na Białoruś - dodał.

Były reprezentant Polski od 2020 roku przebywał w Brześciu na wypożyczeniu z drużyny Łomży Vive Kielce. Prawy rozgrywający miał zostać na Białorusi do końca sezonu 2022/23.

 

ZOBACZ TAKŻE: Velimir Petkovic nie zamierza zrezygnować z prowadzenia rosyjskich piłkarzy ręcznych

 

- Jestem już w Polsce. Granicę (polsko-białoruską - przyp. red.) przekroczyłem wczoraj (we wtorek 1 marca) ok. godz. 3:30 polskiego czasu. Nie dostałem jednak żadnej sugestii od polskiej ambasady, żeby opuścić Białoruś. Razem z kolegą kontaktowaliśmy się z ambasadą USA - powiedział Paczkowski, cytowany na oficjalnej stronie internetowej Łomży Vive Kielce. Dodał, że ostatnie dni przed podjęciem decyzji były dla niego bardzo trudne.

 

- To był dla mnie trudny czas, chociaż ciężko mi się wypowiadać w ten sposób, bo wiem, że moje trudności są teraz niczym przy obecnych problemach tysięcy ludzi. Nie było łatwo przebywać na Białorusi, wiedząc o aktualnej sytuacji politycznej. Białoruś, pomimo jej oficjalnych stanowisk, jest aktywnie zaangażowana w wojnę z Ukrainą i jej władze nie są niewinne. W ostatnim czasie docierały do nas różne informacje, np. o rozmieszczeniu wojsk niedaleko Brześcia. Nie widziałem ich na własne oczy, tylko o nich słyszałem i widziałem zdjęcia, ale to generuje dodatkowe napięcie - podkreślił 28-letni zawodnik.

 

Zaznaczył, że przekazał już swojemu menedżerowi, iż będzie chciał rozwiązać kontrakt z Mieszkowem. - Decyzja jest ostateczna. Papiery nie zostały jeszcze podpisane, formalnie wciąż jestem zawodnikiem Mieszkowa, ale nie chcę tu zostawać i nie mam zamiaru wracać. Chodzi, między innymi, o aspekt moralny - powiedział były reprezentant kraju.

 

Kluby z Białorusi i Rosji występujące w europejskich pucharach zostały przez Europejską Federację Piłki Ręcznej (EHF) zawieszone. Oznacza to, że drużyny te nie zagrają już w tym sezonie w Lidze Mistrzów i Lidze Europejskiej.

 

- Mieszkow zamierza funkcjonować normalnie, choć został wykluczony z europejskich rozgrywek. Na najbliższą sobotę zaplanowane jest spotkanie ligi białoruskiej i klub zapewnia, że odbędzie się ono zgodnie z planem. Oni bardzo chcą zagrać, ale nie mam pojęcia, co będzie dalej z tym klubem, nie dostaliśmy żadnego oficjalnego stanowiska. Wszystko co powiem będzie tylko gdybaniem, no bo co, jeśli EHF wykluczy białoruskie i rosyjskie kluby z rozgrywek na lata? - pytał Paczkowski, który jeszcze nie wie, jaka będzie jego najbliższa sportowa przyszłość.

 

- Wiele osób mnie o to pyta i najzupełniej szczerze, to nie wiem. Na razie nie chcę o tym myśleć i daję sobie czas, by ochłonąć i zdystansować się. W swoim czasie podejmę decyzję, na razie nie rozmawiałem z nikim o kwestiach sportowych dotyczących mojej przyszłości zawodowej. Wiem, że na pewno sobie poradzę. Jeśli chodzi o stronę zawodową… mam ją gdzieś! Podejmując tę decyzję, nie ma dla mnie znaczenia, co się teraz ze mną stanie i gdzie dalej będę grał - podkreślił zawodnik, który wcześniej grał też na wypożyczeniu w ukraińskim Motorze Zaporoże.

 

- Grając w Motorze nigdy nie miałem do czynienia z wojskiem. Nawet w Zaporożu, który leży ok. 250 kilometrów od Doniecka, nic się nie działo, choć wiedzieliśmy, że dalej wciąż toczą się walki. Dwa razy widziałem ludzi z kałasznikowami, chroniącymi konwoje, dygnitarzy lub transporty na front. Teraz najbardziej odczuwam to pod względem społecznym, bo przecież wciąż mam wielu przyjaciół w drużynie z Zaporoża - zapewnił Paczkowski, który opisywał, jak obecnie wygląda sytuacja na Białorusi.

 

- Starałem się nie oglądać reżimowych białoruskich mediów, bo to po prostu bolesne dla mózgu. Ich przekaz jest wyjęty spoza jakiejkolwiek logiki i zupełnie oderwany od rzeczywistości. Treści są podobne do tego, co jest tłumaczone na język polski w wystąpieniach prezydentów Łukaszenki lub Putina. Jeżeli któryś z nich mówi, że kraj atakujący swojego sąsiada tak naprawdę prowadzi akcję pokojową, to traktowanie tego na poważnie jest zwykłą obrazą dla ludzkiej inteligencji - wyjaśnił zawodnik.

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie