Michał Andryszak: Mój ostatni rywal był słaby, ale nawet w UFC kategoria ciężka świeci pustkami

Sporty walki
Michał Andryszak: Mój ostatni rywal był słaby, ale nawet w UFC kategoria ciężka świeci pustkami
fot. FEN
W ostatniej walce Michał Andryszak bardzo szybko rozprawił się z rywalem.

- Mój ostatni rywal nie był najwyższych lotów, ale nawet w UFC kategoria ciężka świeci pustkami. Byłem dobrze przygotowany i stwierdziłem, że "lepszy rydz niż nic", a jak się okazało, udało mi się napisać historię pod walkę mistrzowską z Olim - powiedział Michał Andryszak (23-10, 15 KO, 7 Sub) przed walką z Olim Thompsonem (21-14, 13 KO, 4 Sub) przed galą FEN 39.

Łukasz "Juras" Jurkowski: Długo musieliśmy czekać, byś po raz kolejny przyjechał do Polski i stanął do pierwszej obrony mistrzowskiego pasa. Dlaczego?

 

Oli Thompson: To prawda, minęło sporo czasu, ale nie planowałem aż tak długiej przerwy. Wielokrotnie negocjowałem z organizacją FEN, co do obrony mistrzowskiego pasa, i gdy byliśmy już blisko porozumienia, musiałem przejść operację kolana, która "wyjęła mnie" na dłuższą chwilę. Prawie na cały rok. To był dla mnie trudny okres, bo ze względu na zabieg i rehabilitację po nim, nie byłem w stanie trenować walki w parterze. Wiedziałem przecież, że muszę przygotować się bardzo dobrze, bowiem przyjdzie mi się mierzyć z naprawdę dobrymi zawodnikami. Wracam więc w momencie, w którym jestem pewny, że pokażę w klatce najlepszą wersję siebie.

 

ZOBACZ TAKŻE: FEN 38: Michał Andryszak błyskawicznie znokautował rywala

 

Paweł Wyrobek: Michał, w swoim debiucie w organizacji FEN bardzo szybko znokautowałeś Jewgienija Goluba. Jak się okazało, już w drugiej walce będziesz się bił o regularny pas, a nie o tymczasowy, jak było to mówione wcześniej. Czy stanowi to dla ciebie dodatkową motywację?

 

Michał Andryszak: Pierwotnie w debiucie miałem walczyć z Szymonem Bajorem, ale sytuacja się zmieniła. Co do Olego, to nie braliśmy go pod uwagę, bo zakładaliśmy, że ktoś zdąży mu odebrać ten pas i nie będzie go już w FEN. Teraz Oli wyszedł z propozycją walki i bardzo się z tego cieszę, gdyż stałem się pretendentem do pasa regularnego, a nie tymczasowego.

 

Łukasz "Juras" Jurkowski: Czy znudziło ci się już przepraszanie za rywali, których zdarzyło ci się napotykać na swojej drodze? Po ostatniej walce, w której znokautowałeś rywala w niespełna minutę, pojawiły się głosy, że był on "dziesięć poziomów niżej" od ciebie.

 

Michał Andryszak: Co do przeciwnika, to umówmy się - nie był on najwyższych lotów, ale tak jak powiedziałem, pierwotnie miałem bić się z Bajorem, który jest bardzo solidnym zawodnikiem i prezentuje europejski poziom. Naprawdę dobrych "wojowników" w kategorii ciężkiej jest niewielu i nawet w UFC świeci ona pustkami. Wiadomo, że chciałbym za każdym razem bić się z godnymi rywalami, ale gdy jesteś dobrze przygotowany i przeciwnik doznaje kontuzji, a twój występ staje pod znakiem zapytania, to lepszy rydz niż nic. Tym bardziej że, jak się okazało, zbudowaliśmy historię pod walkę mistrzowską i teraz będę mógł zmierzyć się z Olim.

 

Paweł Wyrobek: Oli, w listopadzie 2020 roku walczyłeś z Sergiejem Charitonowem, w grudniu 2021 z Saszą Milinkoviciem. Dlaczego te walki nie były toczone w FEN? Wiadomo, że organizacja Pawła Jóźwiaka nie zamyka wam drzwi do pozostałych federacji, ale dlaczego nie chciałeś stoczyć choć jednej walki u nas?

 

Oli Thompson: Bardzo dobre pytanie. W FEN dość szybko otrzymałem propozycję obrony mistrzowskiego pasa, ale ostatecznie nie została ona zrealizowana. Później, przez dłuższy czas, nic konkretnego się nie pojawiało, a w międzyczasie dostałem szansę walki "o coś" z Charitonowem, więc postanowiłem z niej skorzystać. W końcu, gdy myślałem, że wrócę, nabawiłem się kontuzji kolana i nie mogłem tego zrobić tak szybko, jak planowałem.

 

 

Cała rozmowa z magazynu Koloseum w załączonym materiale wideo.

Adam Łuczka/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie