Lewandowski. „A dlaczego nie Barcelona?”

Piłka nożna
Lewandowski. „A dlaczego nie Barcelona?”
Fot. Cyfrasport

Udział w połowie goli Bayernu w Champions League i w ponad jeden trzeciej bramek w Bundeslidze w tym sezonie. Robert Lewandowski w życiowej formie to gwarancja mistrza Niemiec i prawdopodobieństwo podbicia Europy. Jednak Polak gra też o życiowy kontrakt, co wcale nie musi oznaczać najwyższego uposażenia...

Kiedyś już zadałem to pytanie w „Cafe Futbol”, bodaj w 2013 roku. Było trochę śmiechu. W sieci pojawił się kapitalny filmik – pastisz reklamy „Opla”, w której wystąpiło polskie trio w Borussii Dortmund.  Kuba Błaszczykowski i Łukasz Piszczek śmieją się z tego hasła: „Lewy, a dlaczego nie Barcelona?”.

 

Barcelona teraz wróciła z medialną mocą, ale na ile jest to – nomen omen – realne? Bo Real tym razem nie jest w grze...  Barcelona na pewno jest, ale...  Cóż to byłby za paradoks, gdyby tak się stało. Ta historia byłaby dopełnieniem niewiarygodnej historii Roberta Lewandowskiego, której jesteśmy świadkami od ponad dekady. Paradoks, bo jednak przez lata mówiło się o Realu Madryt. Od 2013 roku przewijała się historia Polaka i Realu, Królewskich i RL9. Gdyby została dopełniona transferem do Barcelony, to byłby paradoks, ale czyż futbol – ba, nasze życie - nie jest pełne paradoksów?

 

Otoczenie Roberta Lewandowskiego ma to inspirować albo dementować. W zależności od medialnych potrzeb. Kto to jest to „otoczenie medialne”? Tak naprawdę to są bardzo nieliczni ludzie. Niektórzy kompletnie w cieniu. Taki Tomasz Zawiślak zupełnie nie udziela się medialnie, a jemu właśnie Robert ufa od dziecka. Na pewno Zawiślak nie kreuje takich informacji, jakie ukazały się w polskich mediach w poniedziałek. Najpierw w TVP Sport – bez autora! Później Sebastian Staszewski z Interii, który właśnie powoływał się na „otoczenie”, które przekonuje, że trzyletni kontrakt RL9 z Barceloną jest już uzgodniony. W kolejnych godzinach nastąpiło „szerowanie” tej informacji niemal wszechświatowe...

 

A później doniesienia znowu wróciły na polskie podwórko – w trochę innym kontekście. Za Marcinem Matuszewskim – cenionym menedżerem, który do Polski sprowadził Igora Angulo i Daniego Ramireza - powoływano się na możliwość skorzystania przez Lewandowskiego z prawa Webstera. To regulacja pozwala piłkarzowi rozwiązać umowę na rok przed końcem. W przypadku zawodnika do 28 roku życia – po trzech latach obowiązywania dotychczasowego kontraktu. A w przypadku piłkarzy powyżej 28 roku życia po dwóch latach kontraktu.

 

Robert trzecią umowę z FC Bayern podpisał 29 sierpnia 2019 roku, czyli już po rozpoczęciu sezonu 2019/2020. Więc tym samym ten sezon nie liczył się. Jednak sezony 2020/21 i 2021/22 jak najbardziej. Czyli teraz Robert mógłby to zrobić, dopełniając kilka warunków. Musiałby to zrobić 15 dni przed końcem sezonu, czyli ma czas do połowy czerwca. Musiałby to być klub z innej federacji niż niemiecka – czyli Barcelona jak najbardziej. Nowy klub musiałby zapłacić dotychczasowemu klubowi odszkodowanie – w wysokości zarobków, które zostały do końca umowy. Czyli Barcelona musiałaby zapłacić 24 miliony euro.

 

Prawo Webstera? Coś mi się nie wydaje... Może jednak nie doceniam Piniego Zahaviego? Izraelczyk to twardy gracz na europejskim rynku. Właśnie takiego agenta chciał Lewandowski, po tym jak nie mógł się dogadać z Cezarym Kucharskim i Maikiem Barthelem. Raz już Zahavi odbił się od ściany, to jest od Bayernu. Gdy zaczął operację wyciągania Polaka do Realu Madryt w maju 2018 roku. Tuż przed mundialem zaczął się medialny show, ale puenta była po stronie Ulego Hoenessa, który – mając w rękach kontrakt do 2021 roku – zaznaczył, że Zahavi może się pojawić na rozmowach w Monachium, ale już po zamknięciu okna transferowego.

 

Na stole było 150 milionów euro, a Niemiec wzruszył ramionami. I po roku doprowadził Lewandowskiego i Zahaviego do prolongaty umowy – do 2023 roku. Mówi się, że pierwszy kontrakt RL9 w Monachium to było 11 milionów euro rocznie. Drugi – z 2016 – to już 17 milionów. A ten najnowszy przebił barierę 20 milionów euro. Hoeness w słynnym programie „Doppelpass” przyznał: „Lewandowski i Neuer są miarą wszystkiego”. W tym samym programie nazwał Zahaviego „żądną kasy piranią”. I zamknął na jakiś czas spekulacje, jeśli chodzi o odejście...

 

Teraz mówi się o 50 milionach odstępnego w przypadku transferu w 2022 roku. Gdyby wchodziło w grę prawo Webstera, to nawet połowa tej kwoty, ale Robert liczy już 33 lata. W sierpniu będzie obchodził 34. urodziny. Jednak gra jak młody Bóg: 12 goli w Champions League, 32 gole w Bundeslidze. Jeszcze dwie bramki kropnął w Superpucharze Niemiec. To łącznie 46 trafień w 40 meczach „Die Roten”. Gol co 75 minut. Lewandowski w  Champions League zagrał we wszystkich meczach od początku. Był na boisku w 97 procentach możliwych minut. Miał udział w 50 procentach bramek Bawarczyków. W Bundeslidze na 29 meczów był na boisku we wszystkich 29! Tylko trzy razy zszedł z boiska przed końcem. Bayern strzelił 86 goli, a Lewandowski miał udział w ponad 1/3 goli!

 

Z Villarreal Lewandowski zagra po raz 370 w koszulce FCB. W dotychczasowych 369 meczach strzelił 340 goli i zaliczył 96 asyst. 50 milionów? Cóż to znaczy dla Bayernu? A już 24 miliony – gdyby to było na zasadzie prawa Webstera – to zabrzmiałoby jak obraza. Czy taki koniec jest konieczny w historii Lewandowskiego z Bayernem?

 

Po ośmiu latach grania w barwach jednego z najsłynniejszych klubów świata? „Lewy” widział jak Bayern traktował Francka Ribery’ego, czy Arjena Robbena. Jak pięknie ich pożegnał. Nie wydaje mi się, żeby Polak chciał odchodzić w burzliwych okolicznościach. Na Borussię lekko się napiął latem 2013 roku, że nie chce go puścić o Bayernu. Jednak po roku żegnał się z Dortmundem z łezką w oku.

 

„A skąd, że zimno krwisty” – pisał „Kicker” w sprawozdaniu z meczu, gdy Polak wystąpił po raz ostatni przed kibicami Borussii. I teraz po tych wszystkich ośmiu mistrzostwach Niemiec z Bayernem – że pozwolę sobie policzyć to w 2022 – miałby korzystać z prawa Webstera? Po tym, jak wygrał Ligę Mistrzów w 2020 roku, co jest niewątpliwie najpiękniejszych klubowym wspomnieniem Roberta? Gdy klękał z Pucharem Europy i rozkładał na ramionach biało-czerwoną flagę? Rafał Lebiedziński – znający świetnie ligę hiszpańską i jej mechanizmy – pisze, że przy obecnej sytuacji finansowej „Barcelona nie ma kasy na pensję 8 milionów netto”. I dodaje „Nie dajcie się nabrać na newsy Piniego”.

 

Ciekawe, że gra toczy się na całego. Tu i teraz. W przeddzień rewanżowego starcia z Villarreal, gdy w grze jest postrzeganie całego sezonu Bayernu. Odpadnięcie z hiszpańskim klubem byłoby traktowane jak katastrofa. Pytanie, co z szatnią Bayernu? Na ile jest zjednoczona. Leon Goretzka w 2021 roku przedłużył kontrakt z Bayernem do 2026. I teraz z podcaście „Bayern-Insider” powiedział: „W negocjacjach nie chodziło mi o wydarcie każdego możliwego euro”.

 

A jak zachowają się Lewandowski, Thomas Mueller, Manuel Neuer, czy Serge Gnabry, którym kończą się umowy w 2023? „Szczerze mówiąc, trudno mówić o wyrzeczeniach przy naszych zarobkach. Każdy musi sam wszystko rozstrzygnąć, biorąc pod uwagę cały pakiet, który oferuje Bayern, a który dla każdego piłkarza świata jest atrakcyjny” – powiedział Goretzka, a jakbym słyszał Olivera Kahna, który teraz rządzi klubem.

 

Kahn też ciągle i wciąż mówi o „pakiecie”. „Całościowym pakiecie”, który pozwala wygrywać i jeszcze raz wygrywać. „Tutaj też piłkarze mogą być wybierani najlepszymi na świecie” – zaznaczył Kahn niedawno, odnosząc się do Lewandowskiego. I owszem, ale… ile można grać w Bayernie? I czy aby na pewno monachijczycy są w stanie wygrywać w Europie regularnie? To pokaże wtorkowy wieczór. To będzie atrakcyjny, pełen emocji mecz. 

 

Barcelona jest również atrakcyjna. I do zamieszkania. I do grania w piłkę. Pytanie o kontrakt. O te sumy, które mają być ustalone na linii Zahavi – Joan Laporta. Na pewno Laporta rządzi na miarę śmiałego PR-u. W czasie kampanii wyborczej wywiesił wielki baner w Madrycie – na jednym z wieżowców w pobliżu stadionu rywala.

 

Pierwsze miesiące po powrocie na fotel prezydenta Barcy były trudne, ale kolejne pokazały możliwości. Po pierwsze przyszedł Xavi i to coś, co z tygodnia na tydzień zmieniło sportową rzeczywistość. Po drugie ciekawe było zimowe okno transferowe. Zaskakująco ciekawe! Dani Alves, 38-letni wydawał się maskotką, ale przydatną. 21-letni Ferran Torres z Manchesteru City, to już wielkie wydarzenie na rynku. Ciekawe było pozyskanie Pierre-Emerica Aubameyanga z Arsenalu i wypożyczenie Adama Traore. Po trzecie głównym sponsorem została szwedzka firma, Spotify, streamująca muzykę i podcasty. Rocznie umowa ma przynosić 60-85 milionów euro, a więc jest większa od porozumienia z Rakutenem, która dawało 55 milionów.

 

Patrick Strasser we wtorkowym wydaniu „Abendzeitung” pisze: "Rzekomo Lewandowski jest zły na bossów Bayernu, że podpisanie kontraktu z nim nie jest absolutnym priorytetem”. To można skreślić słowo: „rzekomo”. Lewy był rozczarowany już na początku stycznia, że tak się nie stało, a mamy już połowę kwietnia i dalej nic się nie zdarzyło w tej sprawie. Strasser dodaje: „Tendencja jest prawdziwa, że zmierza to do rozstania – jednak zarówno klub, jak i czas, nie jest jeszcze konkretny”. I do tego się skłaniam.

 

 

Roman Kołtoń/Prawda Futbolu
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie