Wojciech Kamiński: Byliśmy lepsi w małych rzeczach

Koszykówka
Wojciech Kamiński: Byliśmy lepsi w małych rzeczach
fot.
Legia zagra w półfinale Energa Basket Ligi.

Koszykarze Legii Warszawa pokonując po raz trzeci Arged BM Stal Ostrów Wlkp., tym razem w stolicy 85:81, wyeliminowali już w ćwierćfinale obrońcę trofeum i sprawili największą sensację tej fazy play off w ekstraklasie.

W ubiegłorocznym półfinale rozegranym w „bańce” w Ostrowie Wlkp. Legia przegrała ze Stalą 0-3. Teraz odniosła ósme kolejne zwycięstwo w play-off na własnym parkiecie i pozostaje na nim niepokonana w XXI wieku.

 

- W sporcie naturalną rzeczą jest to, że jeden wygrywa, drugi przegrywa. Wtedy Stal była lepsza, teraz my. Dzięki Stali za super serię, to były trzy nasze minimalne zwycięstwa. Ostrów był dobrze przygotowany, ale my w małych rzeczach potrafiliśmy w każdym meczu przechylić szale zwycięstwa na naszą stronę. Dziękuję zawodnikom za duże poświęcenie, zaangażowanie, bo wygrać z takim przeciwnikiem nie jest łatwo. Dziękuję wszystkim w klubie za to, że mieliśmy komfort pracy – powiedział szkoleniowiec Legii Wojciech Kamiński.

 

Rozczarowania nie krył na konferencji trener Stali i reprezentacji Polski Igor Milicic.

 

- Brakowało wszystkiego po trochu w każdym meczu. Trzy razy Legia wygrała w końcówkach, my nie mieliśmy rozsądnej głowy w tych momentach, ale tak jak powiedziałem zawodnikom, meczów nie wygrywa się w ostatnich dwóch minutach, ani nie przegrywa. Legia wygrała serię zasłużenie - podsumował Milicic.

 

ZOBACZ TAKŻE: Zacięty mecz w Toruniu! Twarde Pierniki lepsze od Anwilu

 

Gospodarze prowadzili po 20 minutach 46:36, ale w trzeciej części obrońcy tytułu zaprezentowali się bardzo dobrze i wygrali tę część 33:19. Po 30 minutach to Stal prowadziła 69:65 i wydawało się, że jej koszykarze złapali wiatr w żagle. Stołeczni zawodnicy odrobili jednak straty. Niósł ich ogłuszający doping publiczności, która większą część czwartej kwarty obejrzała na stojąco.

 

Po kolejnym rzucie za trzy punkty najlepszego strzelca warszawiaków Amerykanina Raymonda Cowelsa wojskowa drużyna odzyskała prowadzenie - 77:75 na trzy minuty i 20 sekund przed końcową syreną.

 

- W czwartej kwarcie zrobiliśmy parę błędów w obronie. Zostawaliśmy ich najlepszego strzelca samego, co jest niedopuszczalne. Trafił siedem trójek (Cowels - przyp. red.), a może tylko dwie były pod naszym naciskiem w obronie - dodał Milicic, który ze spuszczoną głową odpowiadał na konferencji na pytania, biorąc na siebie odpowiedzialność za porażkę.

 

W ostatnich akcjach meczu piłkę dla Legii „wyszarpał” kilka razy jej kapitan 38-letni Łukasz Koszarek, a cztery ostatnie punkty, w tym dwa z rzutów wolnych na 30 sekund przed końcem, zdobył Robert Johnson, który w sumie zanotował 18 pkt, sześć zbiórek i sześć asyst.

 

W stołecznej ekipie mecz sezonu, ale i życia rozegrał amerykański środkowy Adam Kemp - uzyskał 11 pkt, pięć zbiórek i sześć bloków (rekord sezonu w ekstraklasie). Cowels trafił 7 z 14 "trójek" - łącznie zdobył 25 pkt, miał osiem zbiórek oraz trzy asysty.

 

Przeciwnikiem Legii w półfinale play-off będzie lepszy z pary Anwil Włocławek - Twarde Pierniki Toruń. Po trzech meczach włocławianie prowadzą 2-1. Gra toczy do trzech zwycięstw.

CM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie