Vargas i Chisora: Były dwie bitki, kibice musieli być zadowoleni

Sporty walki
Vargas i Chisora: Były dwie bitki, kibice musieli być zadowoleni
Fot. Premier Boxing Champions, Ryan Hafey
Meksykanin Rey Vargas (36-0, 22 KO) odebrał pas mistrza świata Filipińczykowi Markowi Magsayo (24-1, 16 KO)

Miała być walka stylów i była, w tym najlepszym wydaniu - Meksykanin Rey Vargas (36-0, 22 KO) odebrał pas mistrza świata Filipińczykowi Markowi Magsayo (24-1, 16 KO), w pojedynku, którego losy ważyły się do ostatniego gongu i ostatniego ciosu. Podobnie było w Londynie, gdzie niezwykły Derek Chisora pokonał faworyzowanego Bułgara Kubrata Pulewa - to tematy dziejszego przeglądu z mojego narożnika. Zapraszam.

Mark Magsayo, podopieczny legendarnego Manny Pacquaio, w momencie kiedy wychodził na ring, miał presję podwójną - bronił pasa przeciwko niepokonanemu mistrzowi z Meksyku, który bił się o pas w drugiej kategorii wagowej, plus miał na sobie presję kogoś, na kogo liczył cały kraj. Wszyscy wiedzieli, jaki jest klucz do zwycięstwa, dla obu pięściarzy: Filipińczyk musiał szukać bitki w półdystansie, a Meksykanin dokładnie odwrotnie: mając przewagę wzrostu i zasięgu, miał trafiać z dystansu.

 

Pierwsze rundy to pomimo czasami celnych, mocnych ciosów Magsayo były pod kontrolą Vargasa, który trafiał więcej, przede wszystkim z lewej ręki i nie bał się ryzykować, trafiając Filipińczyka kombinacjami. Przewaga szybkości była po stronie obrońcy tytułu, ale nawet kiedy Vargas przyjmował mocne ciosy to nie robiły na nim wrażenia. To był dobry znak dla kogoś, kto przez całą karierę walczył w niższej kategorii wagowej.

 

Niewiele brakowało, by agresywność Meksykanina - która zaskakiwała nawet komentatorów telewizyjnych - by go drogo nie kosztowała. W dziewiątej rundzie mocny prawy posyła Vargasa na deski, wydaje się, że Filipińczyk ma szansę skończyć pojedynek przed czasem, ale nie decyduje się postawić wszystkiego na jedną kartę. W dziesiątej rundzie, po wymianie mocnych ciosów, Vargas po raz kolejny na deskach, ale zdaniem sędziego (kontrowersyjnie) bardziej po pchnięciu niż po uderzeniu.

 

Mistrzowskie, dwie ostatnie rundy walki o pas WBA, to ponownie popis większych umiejętności Meksykania. Zdając sobie sprawę, że pojedynek wymyka mu się z rąk, Vargas ponownie walczy pod kontrolą, ale na granicy ryzyka, wygrywając dwie ostatnie rundy i niejednogłośną decyzją sędziowską mistrzostwo świata wagi piórkowej.

 

Plany Vargasa to zjednoczenie tytułów, bijąc się z Leo Santa Cruzem, ale, że pozostałe tytuły są w rękach Josha Warringtona i Emanuela Navarette, więc każda z nich zapowiada się świetnie. A Magsayo? W walkach z Russellem i Vargasem nauczył się więcej niż w poprzednich 22 na zawodowych ringach, walczy widowiskowo, więc szans na powrót do walki mistrzowskiej na pewno Filipińczykowi nie zabraknie.

 

Kultowy Chisora wygrywa ciężką bijatykę z Pulewem: co dalej?

 

Nie ma w zawodowym boksie drugiego takiego pięściarza jak Dereck Chisora (33-12, 23 KO): dwanaście porażek, ale ponownie główna walka wieczoru, ponad 7 tysięcy widzów na gali w Londynie i ciągle wielbiony przez tłumy. Ale jak nie podziwiać kogoś, kto daje z siebie wszystko w każdym momencie walki, potrafi odwrócić losy pojedynku, nawet kiedy wydaje się, że to już koniec?

 

W sobotniej walce z Bułgarem Kubratem Pulewem (29-3, 14 KO), który zastąpił Adama Kownackiego, mającego ostatecznie inne plany (30 lipca w Nowym Jorku przeciwko Ali Demerizenowi), Chisora nie był faworytem. Sześć lat temu przegrał z Pulewem, nawet dziś Bułgar był wyżej notowany niż Anglik, jest lepszy technicznie i wygrał przekonywująco ostatni pojedynek. W londyńskiej "02 Arena" też trafiał ładne kombinacje, prawie dwa razy częściej dochodziły do twarzy Chisory jego lewe proste, ale te spektakularne bomby lądowały po ciosach Brytyjczyka.

 

Nawet kiedy był zamknięty w narożniku, nawet kiedy wydawało się, że za moment może być po walce, "War" Chisora potrafi z zmienić obraz pojedynku jednym dynamicznym ciosem. Kiedy zakończyła się bitwa w ringu, liczba trafionych mocnych ciosów była identyczna - każdy trafił 133 - ale dwójka sędziów pewnie zapamiętała te Chisory bardziej, przyznając mu niejednogłośne zwycięstwo.

 

"Nie chcę już czipsów i ryb, chcę teraz kawioru" - powiedział po walce nowy posiadacz pasa WBA International wagi ciężkiej. Nie miało to nic wspólnego z dietą Derecka, ale ochotą walki za wielkie pieniądze. "Odpocznę, a później chciałbym pojedynku z Deontay’em Wilderem" - powiedział po walce Chisora. Nie będzie to łatwe, bo "Bronze Bomber" na razie odpoczywa od boksu, panowie walczą dla innych stacji telewizyjnych i promotorów, nie wszystkim ten pomysł się też podoba. Z kim zawalczy nie ma znaczenia - ludzie będą Chisorę oglądać, ale kawior musi być.

Przemysław Garczarczyk/Polsat Sport, korespondencja z USA
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie