Michał Gołaś: Ethan Hayter zasłużenie wygrał Tour de Pologne. Cieszy postawa Kamila Małeckiego

Inne
Michał Gołaś: Ethan Hayter zasłużenie wygrał Tour de Pologne. Cieszy postawa Kamila Małeckiego
fot. PAP
Michał Gołaś: Ethan Hayter zasłużenie wygrał Tour de Pologne. Cieszy postawa Kamila Małeckiego

Przydałby się jeszcze jeden górski etap, bo różnice w czołówce były trochę zbyt małe, ale na pewno Ethan Hayter nie jest przypadkowym zwycięzcą Tour de Pologne. Polskim kibicom brakowało Rafała Majki i Michała Kwiatkowskiego, ale ja bym nie narzekał. Poziom sprinterów był w naszym wyścigu nie gorszy niż na Tour de France – mówi były mistrz Polski w kolarstwie, olimpijczyk z Londynu, kolarz kilku grup zawodowych Michał Gołaś, obecnie dyrektor sportowy teamu Bahrain Victorious.

Robert Zieliński: Zwycięzca Tour de Pologne Brytyjczyk Ethan Hayter z grupy Ineos Grenadiers to rzeczywiście najlepszy kolarz tego wyścigu, czy trochę mało było tych wyższych gór i okazji do tego, by wyłonić tego zdecydowanie najlepszego zawodnika?

 

Michał Gołaś: Na pewno z punktu widzenia mojego teamu, ale też kilku innych, ten teren był zbyt łatwy i te różnice na górskich etapach, czy w zasadzie na jednym górskim etapie, były zbyt małe. Tak jak rok temu ta klasyfikacja była bardziej rozrzucona, tak w tym roku było o to trudniej. Jednak przed startem każdy wiedział jaka jest trasa i każdy wiedział z czym się mierzy podczas tegorocznego Tour de Pologne.

 

Na takim dość płaskim terenie, przy małych różnicach czasowych, zwycięzca klasyfikacji generalnej jest trochę przypadkowy, czy Hayter na to zasłużył?

 

Nie powiedziałbym, że zwycięzca jest przypadkowy. Myślę, że na takim pagórkowatym terenie to był najlepszy zawodnik. Hayter był najlepszym czasowcem spośród tych zawodników, którzy po górach przyzwoicie jeżdżą i potrafił to wykorzystać.

 

Hayter ma niespełna 24 lata, to jak na kolarstwo dość młody zawodnik. Czy on może się jeszcze rozwinąć, ma taki potencjał, by nawiązać do najlepszych czasów brytyjskiego kolarstwa, gdy wielkie sukcesy odnosili Bradley Wiggins, Geraint Thomas, Mark Cavendish czy Chris Froome?

 

To może nie jest zawodnik, który będzie walczył o najwyższe miejsca w klasyfikacji wielkich tourów, ale to jest świetny kolarz. Znam go, jeździłem z nim, znakomicie radzi sobie i na torze i na szosie, dobrze jeździ na czas, bardzo wszechstronny zawodnik.

 

Holender Thymen Arnesman z ekipy DSM, po tym jak wygrał w czwartek jazdę na czas na Rusińskim Wierchu, przesunął się na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Tour de Pologne. Gdyby ta czasówka była dłuższa, a przede wszystkim bardziej stroma, to mógł nawet wygrać cały wyścig?

 

Myślę, że on powinien się cieszyć z tego drugiego miejsca, bo na tym górskim etapie był na dalszej pozycji, a dzięki temu, że ta strata nie była duża, zdołał to odrobić podczas jazdy na czas. Był więc pewien balans w ułożeniu trasy tego TdP między czasowcami, a góralami.

 

Kto jeszcze pokazał się z dobrej strony podczas tegorocznego Tour de Pologne, kto zaskoczył, kto Panu wpadł w oko?

 

Muszę pochwalić swoją grupę, bo z dobrej strony pokazał się zwłaszcza Phil Bauhaus, który wygrał piąty etap w Rzeszowie. Jakichś wielkich zaskoczeń i olśnień dla mnie nie było, kolejność pierwszej trójki nie jest dla mnie zaskoczeniem.

 

A ktoś Pana rozczarował, po kim spodziewał się Pan więcej? Były mistrz świata i zwycięzca rekordowych 34 etapów podczas Tour de France Mark Cavendish w tym roku nie wygrał żadnego etapu TdP i wycofał się wcześniej ze względu na start w Igrzyskach Wspólnoty Narodów. Z kolei zwycięzca czasówki na Giro d’Italia Matteo Sobrero i mistrz olimpijski z Tokio Richard Carapaz nie zaistnieli na czasówce w okolicach Bukowiny Tatrzańskiej i wylądowali poza podium klasyfikacji generalnej.

 

Rzeczywiście więcej spodziewałem się po Carapazie, myślałem, że powalczy na tym górskim etapie w Przemyślu. Wydawało się, że Sobrero może zaskoczyć w klasyfikacji generalnej, bo w górach dużo nie stracił, a wiadomo, że potrafi bardzo dobrze jeździć na czas, ale mu nie poszło i ostatecznie zakończył Tour na czwartym miejscu. Układ sił był taki, jak na podium.

 

Czy ta tegoroczna trasa Tour de Pologne, głównie na wschodniej ścianie Polski i bez większych gór, to dobry pomysł na wyścig, czy w kolejnych latach warto pomyśleć o zmianach?

 

Myślę, że ta ściana wschodnia i pokazanie tych mniej znanych polskich terenów światu, to dobry pomysł. Możemy się cieszyć, że mamy jeszcze takie piękne miejsca, których ludzie w Europie czy na świecie nie znają. Z drugiej strony wydaje mi się, że wyścig mógłby być trochę bardziej selektywny i jeszcze jeden trudniejszy etap, dla zawodników, którzy walczą o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, powinien się znaleźć.

 

Jak Pan ocenia występ reprezentacji Polski? Trochę rozczarowali, czy zdobycie przez Patryka Stosza koszulki najaktywniejszego kolarza wyścigu pozwala pozytywnie ich ocenić?

 

Myślę, że oni zrobili tyle, ile mogli. Starali się być aktywni, ale kolarzom z drugiej dywizji w konfrontacji z World Tourem na pewno nie jest łatwo.

 

Wrócił po kontuzji Kamil Małecki i przez pewien czas prowadził w klasyfikacji na najlepszego „górala”. Jego występ też chyba możemy ocenić pozytywnie?

 

Nie znam Kamila osobiście, ale bardzo mi się podobało, że cały czas wierzy, cały czas walczy, pokazał się ze świetnej strony. Jego postawa jest chyba największym pozytywem tego Tour de Pologne, bardzo się cieszę, że wrócił do takiej formy.

 

Po tym jak z powodu kontuzji nie mogli wystąpić w tej edycji Tour de Pologne Rafał Majka i Michał Kwiatkowski, trochę Panu i kibicom brakowało gwiazd, czy nie miał Pan takiego odczucia?

 

Na pewno polskim kibicom brakowało Rafała i Michała, którzy walczyliby o zwycięstwo w generalce, czy na poszczególnych etapach. Z nimi Tour byłby z polskiego punktu widzenia dużo bardziej ciekawy. Jednak ta pozycja w kalendarzu, pomiędzy Tour de France, a Vuelta a Espana, sprawia że trudno w naszym wyścigu o największe gwiazdy, z drugiej strony na pewno byli na TdP 2022 bardzo silni sprinterzy i poziom sprinterski jest porównywalny nawet do tego z Tour de France. Mieliśmy też na trasie aktualnego mistrza olimpijskiego, więc ja bym nie narzekał.

 

Jakie są informacje na temat stanu zdrowia Rafała Majki? Może zdążyć z formą po kontuzji na swoją ulubioną Vuelta a Espana?

 

Nie mam dokładnych informacji, nie rozmawiałem ostatnio z Rafałem. Mam nadzieję, że szybko się zregeneruje. Rafał zawsze podkreślał, że dobrze mu się jedzie w Hiszpanii, że lubi takie wysokie temperatury i to jest wyścig dla górali, więc powinien się znów tam pokazać z dobrej strony.

 

A drugi nasz as, były mistrz globu Michał Kwiatkowski, który też leczył kontuzję i nie wykurował się w pełni na Tour de Pologne, zdąży z formą na wrześniowe mistrzostwa świata w Australii, czy po takiej przerwie może być ciężko?

 

Do mistrzostw świata jest jeszcze bardzo daleko. Dużo zależy od tego, jak szybko będzie się regenerował, nie znam dokładnie jego stanu zdrowia, ale czasu jest na tyle sporo, że ma szansę zdążyć z formą na mistrzostwa świata.

 

Jest Pan jednym z nielicznych Polaków, którzy tak wysoko dotarli w światowym kolarstwie jeśli chodzi o kierowanie zawodowymi ekipami. Czy jako dyrektor sportowy teamu Bahrain Victorious jest Pan zadowolony z postawy swoich kolarzy w tegorocznym Tour de Pologne, czy spodziewał się Pan trochę więcej?

 

Taki solidny plan minimum wykonaliśmy, bo mamy trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pello Bilbao, mamy zwycięstwo etapowe, niemniej jednak, gdybym mógł te wszystkie podia zamienić na jeszcze jedną wygraną etapową, to z pewnością bym to zrobił, ale uważam, że to był dla nas bardzo pozytywny wyścig. Pierwszego dnia Touru powiedziałem, że jesteśmy w stanie walczyć na wszystkich etapach i tak było.

 

A jakie dalsze plany kierowanej przez Pana grupy na drugą część tego sezonu?

 

Drugą część sezonu zaczęliśmy bardzo dobrze, będziemy starali się to kontynuować w następnych wyścigach, ekipa nie spuszcza z tonu.

 

Wracając jeszcze na koniec rozmowy do polskich kolarzy. Trochę nam brakuje tych utalentowanych młodych wilków, którzy mogliby się wkrótce stać następcami Majki i Kwiatkowskiego. Wydawało się 2-3 lata temu, że na wysoki poziom może wskoczyć Stanisław Aniołkowski, ale nie rozwinął się tak, jakby tego oczekiwali kibice. Podczas tegorocznego TdP też mu czegoś brakowało.

 

Na pewno przejście do ekipy z World Touru byłoby dla Aniołkowskiego dobrym krokiem, tam wszedłby na wyższy poziom, mając lepsze przygotowanie, lepszą drużynę do rozprowadzenia go. Tego mu chyba brakuje, bo potwierdził, że jest zawsze blisko czołówki w sprintach. Sądzę, że brakuje mu tylko podpisania dobrego kontraktu w ekipie, która prezentuje wyższy poziom.

Robert Zieliński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie