Marek Magiera: Biało-czerwony obiekt latający

Siatkówka
Marek Magiera: Biało-czerwony obiekt latający
fot. PAP/Łukasz Gągulski
Marek Magiera: Biało-czerwony obiekt latający

Nie wiem, ile meczów miałem przyjemność poprowadzić dla kibiców w katowickim Spodku, ale na pewno było ich sporo, kilkadziesiąt. Przed mistrzostwami pisałem, że w tym miejscu każdy mecz reprezentacji Polski jest wyjątkowy, i to prawda, ale nie każdy jest taki sam.

Pierwszy raz w Spodku pracowałem z mikrofonem w ręku w 2002 roku z Brazylią w wygranym 3:2 meczu Ligi Światowej. Atmosfera tamtego spotkania była niesamowita i wydawało mi się, że lepiej być nie może. Ale później był finał MŚ 2014 i też wygrany mecz z Brazylią, a w miniony piątek mecz otwarcia MŚ z Bułgarią. I tutaj brakuje słów, aby opisać to wszystko, co działo się, tak wokół, jak i w czasie samego spotkania. Opowieści mówiące o tym, że Spodek wypełniony biało-czerwonymi kibicami unosi się i odlatuje, wcale nie wydają się przesadzone.


Publiczność siatkarska w Polsce to jest jakiś niezdefiniowany fenomen i to w skali światowej. Patrząc na zachowania fanów podczas spotkań w przekazie telewizyjnym, można odnieść wrażenie, że ludzie żyjący w naszym kraju nie mają żadnych problemów. Wszyscy uśmiechnięci, zadowoleni. Pełna kultura i życzliwość. Nie tylko dla swoich, ale także i przeciwników. A może właśnie wzięcie udziału w takim widowisku, to odskocznia od codziennych problemów i swego rodzaju "terapia" związana z drożyzną, rosnącymi ratami kredytów i innymi zmartwieniami? Nie wiem. Na pewno byłby to ciekawy temat na jakąś pracę magisterską dla studentów socjologii.

 

ZOBACZ TAKŻE: Karol Kłos skomentował formę reprezentacji. Wszystko dzięki... siłowni!


Dzisiaj nie wiemy, jak skończą się mistrzostwa dla biało-czerwonych. W przestrzeni publicznej coraz częściej słychać, aby nie wywoływać niepotrzebnej presji. Przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem, kto i po co ma ową presję wywoływać? Chyba nie ta wspaniała publiczność, która niesie biało-czerwonych za każdym razem.


Po inauguracji mundialu zagadnąłem schodzących do szatni Olka Śliwkę, Kamila Semeniuka i Marcina Janusza pytając ich o wrażenia. Cała trójka użyła słowa "niesamowite". Marcin powiedział mi, że nie spodziewał się, że będzie mu kiedykolwiek dane przeżyć coś takiego i że nie zapomni tego dnia do końca życia.


Marcin - to nie jest narzucanie presji z mojej strony, tutaj mrugam okiem - wejdź do finału, a gwarantuje Ci, że szybko o tej inauguracji... zapomnisz, tak jak ja w 2014 roku zapomniałem, że był tu taki niesamowity mecz z Brazylią dwanaście lat wcześniej.

Marek Magiera/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie