Ireneusz Mazur nie ma wątpliwości. Oni mogą zagrozić ZAKSIE

Siatkówka

Ireneusz Mazur, ekspert Polsatu Sport, były trener siatkarskiej reprezentacji Polski, wylicza drużyny, które powalczą o złoto w dopiero co rozpoczętym sezonie PlusLigi. – Dla 90, najmniej dla 60 procent, faworytem jest Jastrzębski Węgiel – mówi Mazur, ale jego faworytem jest inny zespół.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Plus Liga dopiero się rozkręca, ale chyba można już wyciągnąć jakieś wnioski.

 

Ireneusz Mazur, ekspert Polsatu Sport: Nie chciałbym wygłaszać banałów, które zwykle mówi się przy tej okazji, że trzeba jeszcze poczekać i zobaczyć jak to się rozwinie.

Zobacz także: One wspierają siatkarzy ZAKSY (ZDJĘCIA)

 

To proszę bez banałów.

 

Na pewno mamy w tym sezonie coś nowego, bo liga została powiększona o dwie drużyny. Doszedł między innymi zespół z Ukrainy i trzeba powiedzieć, że z jednej strony jest to sympatyczne i pozytywne zważywszy na to, co się dzieje, na wojnę w Ukrainie. Kibice i eksperci, ja zresztą również, odnosimy się z dużą sympatią do zespołu ze Lwowa. Nie ma jednak co ukrywać, że ten zespół nie prezentuje jakiejś nadzwyczajnej jakości. Ich poziom jest taki, jaki jest. Oni będą walczyli o utrzymanie.

 

A faworyci?

 

Niewątpliwie zespoły z Jastrzębia i Zawiercia, ale i też obrońca tytułu mistrzowskiego, czyli ZAKSA.

 

Mimo straty Kamila Semeniuka?

 

Tak, mimo tego, że straciła swoją największą gwiazdę i jedną z najważniejszych postaci w zespole. Kamil to już zresztą nie tylko gwiazda naszej ligi, ale i całej światowej siatkówki. Zmierzam jednak do tego, że choć tej gwiazdy już w ZAKSIE nie ma, to został trzon zespołu i ten gen albo jak kto woli pierwiastek zwycięstwa. On tam jest nadal, dlatego te trzy zespoły wymieniam jednym tchem.

 

Coś poza tym?

 

Myślę, że warto jeszcze zwrócić uwagę na zespół z Rzeszowa. Oni świetnie zaczęli, bo od 3:0 z Projektem Warszawa. I mnie nawet nie chodzi o to, że wygrali, ale o to, że to było niezwykle udane spotkanie, które pokazało moc tej drużyny. Tam od dłuższego czasu jest to mądrze prowadzone, bo są małe wahania, gdy idzie o zmianę składu, a z tego z poprzedniego sezonu zostało 90 procent. To się rzadko zdarza, ale to pomaga. Na dokładkę Resovia została wzmocniona, bo doszedł Torey deFalco, który rok temu okazał się rewelacją grając w Indykpolu AZS-ie Olsztyn. To jest reprezentant Stanów Zjednoczonych, bardzo mocny zawodnik.

 

Czyli Asseco Resovię dokładamy do tej trójki, a teraz już czwórki faworytów do złota?

 

Niewątpliwie tak. Zobaczymy, jak to się rozwinie, ale patrząc na początek, to zakładam, że cztery, nawet pięć następnych kolejek powinno paść ich łupem. A jak jest taki rozpęd, jak ten licznik wygranych jest tak duży, jak drużyna umacnia się w czołówce, to potem jest łatwiej. Od razu jednak zaznaczę, że w tym zestawie czterech faworytów są mniej i bardziej poważni.

 

A najbardziej poważnym jest?

 

Dla 90, najmniej dla 60 procent, tym faworytem jest Jastrzębski Węgiel. Przyznam jednak, że ja bym się skłaniał do postawienia na ZAKSĘ. Jak powiedziałem, tam nie ma jednoznacznego lidera, ale jest zespół.

 

Zaraz zapytam szerzej o ZAKSĘ, ale chciałbym wrócić na chwilę do tego, o czym pan wspomniał, mianowicie do powiększenia ligi. To był dobry pomysł.

 

Jak w każdym są plusy dodatnie i plusy ujemne. Z dodatnich mamy to, że to powiększenie umożliwiło nam szlachetny gest dla Ukrainy. Pokazaliśmy, że mimo różnic, zacietrzewienia, stać nas na piękne rzeczy. Powiększenie powoduje też, że mamy trochę więcej spotkań. Z jednej strony, to mniej czasu na regenerację, bo to jednak większe obciążenie dla zawodników. Z drugiej, to ta większa liga jest dobrym sposobem na przetrwanie czasów kryzysu w gospodarce. Więcej zespołów jest w tym topie i z większą szansą na dotarcie do mediów i lepszego finansowania. Bo im niżej, to jest z tym trudniej. Słowem większa liga pomoże nam przezwyciężyć trudny moment, pomoże dyscyplinie.

 

W lidze gra dwunastu z czternastu wicemistrzów świata, a pan wspomniał o większych obciążeniach. Czyli powiększenie może zaszkodzić kadrze?

 

Nie. Obciążenie jest na całym świecie. W lidze włoskiej jest równie ciężko, a tam też mamy swoich przedstawicieli.

 

To teraz możemy wrócić do ZAKSY.

 

Mówiliśmy, że bez Semeniuka ten zespół się zmienił, a gwiazdy robią różnicę.

 

Dla pana to jednak faworyt.

 

Tak, bo tam mamy drużynę o określonym charakterze. Jej rdzeń pozostał. Jest Śliwka na przyjęciu, Kaczmarek na ataku, Janusz na rozegraniu, Smith na środku, Shoji na libero. Jak jeszcze Huber wróci do zdrowia, jak rozkręci się ten młodziutki Bułgar Karjagin, który złapał kontuzję, to może to wyglądać jeszcze lepiej. Bo ZAKSA ma rezerwy, by wspomnieć, chociażby doświadczonego Wojtka Żalińskiego. Ta drużyna nie tylko Semeniukiem stała.

 

To jednak pan powiedział, że gwiazdy robią różnicę.

 

Tak, ale tak, jak powiedziałem, w tej drużynie wciąż jest ten gen zwycięstwa. Ten zespół nie bez powodu wygrał dwa razy Ligę Mistrzów. Takiego trofeum nie zdobywa jeden gracz. Dodam, że świetny gracz, a jego ubytek uważam za znaczący, ale nie na tyle, by zabić ten gen.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie