Euro 2024: Awansu może nas pozbawić tylko kataklizm. Tylko oni nam nie leżą

Piłka nożna
Euro 2024: Awansu może nas pozbawić tylko kataklizm. Tylko oni nam nie leżą
fot. Cyfrasport
Euro 2024: Awansu może nas pozbawić tylko kataklizm. Tylko oni nam nie leżą

- Za nami bardzo dobre losowanie. Jesteśmy faworytem, celem jest awans z pierwszego miejsca – mówił prezes PZPN Cezary Kulesza, gdy okazało się, że w eliminacjach Euro 2024 zagramy z Czechami, Albanią, Wyspami Owczymi i Mołdawią. Patrząc na statystyki i historię spotkań z tymi rywalami, to bać możemy się wyłącznie Czechów (oni nam nie leżą), bo spotkania z innymi może raz, czy dwa popsuły nam humor.

Albania pokonała nas raz, ale to było 69 lat temu. Z Mołdawią tylko raz straciliśmy punkty, remisując, a z Wyspami Owczymi biliśmy strzeleckie rekordy. Zważywszy na to, że z grupy wychodzą dwa zespoły, nie ma opcji, by to zepsuć.


Zobacz także: Cezary Kowalski: Jeśli wyjdziemy z grupy na mundialu, słabeuszy w eliminacjach Euro będzie obijać ten sam skład

 

Czesi nam nie leżą

 

Kiedy stało się jasne, że Polska zagra w barażach o awans na mundial w Katarze, to pisaliśmy: byłe nie trafić na Czechów. Wygraliśmy z nimi 8 razy, ale oni z nami 14. 5 meczów kończyło się remisami. Bramki: 52:37 dla Czechów. Z ostatnich pięciu spotkań z nimi wygraliśmy dwa, a trzy przegraliśmy. Czesi zabrali nam marzenia o wyjściu z grupy na Euro 2012, kiedy pokonali nas 1:0 we Wrocławiu.

 

Z tamtym spotkaniem rozgrywanym na Euro wiązaliśmy naprawdę duże nadzieje. Po dwóch remisach miała być wygrana pieczętująca nasze wyjście z grupy. Tymczasem wszystko wyszło nie tak, a trener Franciszek Smuda już po meczu składał rezygnację, mówiąc, że tak się umawiał z ówczesnym prezesem Grzegorzem Lato. Oddaliśmy wtedy więcej strzałów, ale rywal miał kontrolę i zwyciężył zasłużenie.

 

Możemy się natomiast pocieszać tym, że z siedmiu ostatnich spotkań z Czechami aż cztery wygraliśmy. W tym jedno bardzo ważne (2:1 na Stadionie Śląskim), bo w eliminacjach do mundialu 2010 w RPA. To było kapitalne spotkanie w wykonaniu Biało-Czerwonych. Eksperci podkreślali, że jeśli drużyna nie zejdzie z tego poziomu, to spokojnie awansuje do mistrzostw świata. Tak się nie stało. To był właściwie ostatni wielki mecz kadry Leo Beenhakkera. W rewanżu przegraliśmy z Czechami (0:2), a wtedy drużynę prowadził już awaryjnie Stefan Majewski.

 

Jedyna porażka z Albanią to odległe wspomnienie

 

9-3-1, to bilans naszych dotychczasowych spotkań z Albanią. Przegraliśmy z nimi tylko raz, a było to 69 lat temu w Tiranie (0:2). Punkty straciliśmy z nimi po raz ostatni 38 lat temu po remisie w Mielcu (2:2). W ostatnich eliminacjach do mundialu w Katarze dwukrotnie pokonaliśmy Albańczyków (4:1 w Warszawie i 1:0 u nich). Ten ostatni mecz był pokazem charakteru polskiej drużyny. To było takie spotkanie, po którym uwierzyliśmy, że trener Paulo Sousa może czegoś z tym zespołem dokonać. Stało się inaczej, ale zostały przynajmniej piękne wspomnienia.

 

Te najpiękniejsze związane z Albańczykami wiążą się jednak zdecydowanie z meczem rozgrywanym w Tiranie w 2985 roku. To był wielki mecz Zbigniewa Bońka, który jednego dnia wygrał Puchar Mistrzów Klubowych z Juventusem (1:0 z Liverpoolem) i przeżył tragedię na Heysel, a drugiego był już na meczu kadry i strzelił zwycięskiego gola. Prezes Juventusu dał Bońkowi prywatny odrzutowiec, żeby mógł zdążyć na ważne dla Polaków spotkanie. Pierwsza, nocna próba lądowania w Tiranie, nie udała się, bo port był zamknięty. Boniek odleciał do Bari, gdzie po lekturze prasy dowiedział się, co tak naprawdę stało się w finale na Heysel, a potem wrócił do Tirany i zrobił swoje.

 

Z Wyspami Owczymi idziemy po rekordy

 

Z nimi nie przegraliśmy nigdy, a mecz rozegrany 21 lutego 2004 roku w San Fernando w Hiszpanii przeszedł do historii. Zwyciężyliśmy wtedy 6:0 i to była najwyższa wygrana naszej reprezentacji od 22 lat, bo wcześniej identyczny wynik zanotowaliśmy w eliminacjach do mundialu 1982 w Hiszpanii, gdzie pokonaliśmy we Wrocławiu Maltę.

 

Dla prowadzonej wówczas przez Pawła Janasa kadry to było siódme zwycięstwo z rzędu. Na dokładkę Paweł Kryszałowicz strzelił cztery bramki i w cztery minuty ustrzelił hat-tricka.

 

W sumie z Wyspami Owczymi graliśmy trzy razy i trzy razy wygrywaliśmy. Ostatni raz 16 lat temu (4:0). Wcześnie było wspomniane 6:0 w Hiszpanii i 2:1 w 2002 roku. W eliminacjach Euro 2024 też nie powinniśmy mieć większych problemów. Wyspy Owcze w ostatnich 6 meczach mają bilans 2-2-2, ale mierzyli się głównie z rywalami grającymi na ich poziomie. Bilans 15 spotkań, gdzie już mamy takich przeciwników, jak Dania, Austria, Szkocja czy Izrael, wynosi 4-3-7. Wyspy Owcze potrafią ograć Litwę, Liechtenstein, Mołdawię, czy Turcję, ale europejscy średniacy są już dla nich za mocni.

 

Mołdawia tylko raz zepsuła nam humor

 

Z tym rywalem tylko raz straciliśmy punkty. To działo się w erze trenera Waldemara Fornalika, który miał być drugim Antonim Piechniczkiem (ten zresztą forsował kandydaturę Fornalika w PZPN), ale po nieudanych eliminacjach do mistrzostw świata 2014 w Brazylii stracił pracę. Wytrzymał 15 miesięcy i to nie był dobry czas dla polskiej reprezentacji. Fornalik, który świetnie sprawdzał się w klubie, a w Ruchu Chorzów był swego czasu, zresztą słusznie, wręcz uwielbiany, w kadrze się nie sprawdził.

 

7 czerwca 2013 drużyna Fornalika zremisowała (1:1) z Mołdawią na stadionie w Kiszyniowie. Statystki były wówczas po naszej stronie. Dominowaliśmy, mieliśmy 62 procent posiadania piłki, oddaliśmy 21 strzałów, ale zdobyliśmy tylko jednego gola. Po tym spotkaniu Przegląd Sportowy pisał na pierwszej stronie: „Bez pomysłu, drużyny, nadziei”. Tamten remis był porażką. Praktycznie przesądził o tym, że straciliśmy szanse awansu na mundial. Ostatecznie zajęliśmy czwarte miejsce w grupie. Przed nami była nie tylko faworyzowana Anglia, ale i też Ukraina i Czarnogóra. Tamten wynik to był policzek dla naszego futbolu.

 

W ogóle to Mołdawia kojarzy nam się jednak raczej dobrze. Z 6 meczów aż 5 wygraliśmy, nie przegraliśmy żadnego. Bilans bramkowy wynosi 10:2 dla Polski. Powinniśmy go poprawić, bo choć Mołdawia wygrała 4 z 6 ostatnich spotkań, to zwycięstwa z takimi rywalami, jak Andora, Liechtenstein czy Łotwa na Biało-Czerwonych nie powinny robić wrażenia. A już na pewno nie oddają one prawdziwej wartości rywala. Więcej o Mołdawii mówią wyniki ostatnich 15 spotkań, gdzie bilans wynosi 4-1-10. Dania, Szkocja, Austria, Kazachstan, czy nawet Wyspy Owcze, każda z tych ekip potrafiła znaleźć sposób na Mołdawię.

 

MIEJSCA W RANKINGU FIFA

 

Polska: 26.

Czechy: 35.

Albania: 66.

Wyspy Owcze: 122.

Mołdawia: 174.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie