Verner Licka: Polacy i Czesi w tych eliminacjach zdobędą minimalnie osiemnaście punktów!

Piłka nożna
Verner Licka: Polacy i Czesi w tych eliminacjach zdobędą minimalnie osiemnaście punktów!
fot.
Reprezentacja Polski

- Kwestia pierwszego miejsca w grupie rozstrzygnie się pomiędzy Polską i Czechami i na ten moment trudno jest wskazać, która z tych ekip jest murowanym faworytem do wygrania grupy. Obie ekipy są w trakcie przebudowy swoich składów, zresztą w Czechach to już trwa nawet dwanaście lat - mówi Verner Licka, prezydent Związku Trenerów Piłki Nożnej w Czechach, a w przeszłości trener między innymi Polonii Warszawa, Górnika Zabrze, Wisły Kraków, Groclinu Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski i Radomiaka.

Grzegorz Michalewski: Jak Pan przyjął wyniki losowania grup eliminacyjnych EURO 2024. Dla nas Polaków to grupa marzeń, a jak je oceniają Czesi?

 

Verner Licka: U nas też mamy podobne odczucia. Wiadomo, że trzeba docenić wszystkich przeciwników zarówno Wyspy Owcze, Mołdawię czy Albanię. Patrząc na tę grupę czy to ze strony pragmatycznej czy teoretycznej, to stuprocentowymi faworytami do awansu jest Polska i Czechy. Myślę, że podobne odczucia mają środowiska piłkarskie zarówno u nas jak i w Polsce. Zresztą kibice w obu krajach też chyba nie maja wątpliwości, że to właśnie reprezentacje Polski i Czech zapewnią sobie awans do finałów Mistrzostw Europy.

 

Jest Pan szefem trenerów przy Czeskim Związku Piłki Nożnej. W czasie losowania grup eliminacyjnych Euro 2024 mieliście staż na licencję UEFA A. Jak wyniki tego losowania odebrali inni szkoleniowcy?

 

Większość z nich była zadowolona z przeciwników na których trafiliśmy. To losowanie było dla nas dobre i napawa nas optymizmem. Daje nam uzasadnione aspiracje, by pod wodzą Jaroslava Silhavy’ego realnie walczyć o awans. Na kursie temat losowania grup eliminacyjnych był ważny, ale nie najważniejszy. Mieliśmy swoje zadania do zrealizowania. Oglądaliśmy w zeszłym tygodniu pod kątem dokładnej analizy mecz ligowy Sigmy Ołomuniec ze Slavią Praga. Obserwowaliśmy trening drużyny Sigmy do lat 19-stu i wizytowaliśmy właśnie tę Akademię, bo jest jedną z najlepszych w naszym kraju. Zresztą kadra pierwszego zespołu Sigmy oparta jest w około siedemdziesięciu procentach na wychowankach tego klubu. Przed tym sezonem z tej Akademii odszedł do Sparty Praga Krystof Danek, a kadrę mistrzowskiej Viktorii Pilzno zasilił natomiast Vaclav Jemelka. Na tej konferencji poruszaliśmy dużo więcej takich wątków. Był czas na szczegółową analizę tego wysoko przegranego przez nas domowego meczu z Portugalią w Lidze Narodów, czy mieliśmy ocenę występów czeskich klubów w fazie grupowej europejskich pucharów, bo w obecnym sezonie mamy ich łącznie trzy: jeden w Lidze Mistrzów i dwa w Lidze Konferencji.

 

ZOBACZ TAKŻE: Euro 2024: Awansu może nas pozbawić tylko kataklizm. Tylko oni nam nie leżą

 

Wszystko na to wskazuje, że właśnie dwumecz Czechy – Polska rozstrzygnie o tym, kto zajmie pierwsze miejsce w grupie. Uważa Pan, że właśnie te dwie ekipy będą w tych eliminacjach poza zasięgiem wszystkich?

 

Na pewno. Wspominałem, że szacunek i respekt należy się każdemu przeciwnikowi, ale tutaj ta wartość tych zawodników, doświadczenie oraz kultury i stan polskiej oraz czeskiej piłki daje nam jasny wynik. Podczas tych eliminacji będzie do zdobycia dwadzieścia cztery punkty, to ciężko jest przywidywać żeby Albania lub któraś z tych dwóch pozostałych ekip zdobyła więcej niż 8 – 10 punktów. Kwestia pierwszego miejsca w grupie rozstrzygnie się pomiędzy Polską i Czechami i na ten moment trudno jest wskazać, która z tych ekip jest murowanym faworytem do wygrania grupy. Obie ekipy są w trakcie przebudowy swoich składów, zresztą w Czechach to już trwa nawet dwanaście lat. Polacy podczas eliminacji Euro 2024 będą na pewno w lepszej sytuacji niż my. W przeciwieństwie do nas awansowaliście do finałów mistrzostw świata i będziecie mieli doświadczenie z turnieju w Katarze. Czesi zamiast grać na mundialu, to zostają w domu i zagrają w tym roku tylko dwa mecze towarzyskie z Wyspami Owczymi i Turcją. Wiadomo, że do rozpoczęcia eliminacji pozostało jeszcze trochę czasu, ale już teraz jestem zdania, że Polacy i Czesi w tych eliminacjach zdobędą minimalnie osiemnaście punktów.

 

Selekcjonerem Czechów pozostał Jaroslav Silhavy, który pracę z drużyną narodową rozpoczynał praktycznie w tym samym czasie co Jerzy Brzęczek z kadrą Polski. Silhavy nadal pełni to stanowisko, a w Polsce w tym czasie mieliśmy po Jerzym Brzęczku dwóch trenerów – Portugalczyka Paulo Sousę i Czesława Michniewicza, który po wygranym barażu ze Szwecją zapewnił nam awans na Mundial w Katarze. Jaroslav Silhavy prawdopodobnie pozostanie na swoim stanowisku, choć Czesi nie zagrają w finałach mistrzostw świata.

 

Ambicje Polski i Czech są zawsze maksymalne. Ma to związek z sukcesami jakie oba kraje odnosiły w ostatnich latach. Zresztą kilkanaście lat temu w światowym rankingu Czesi byli klasyfikowani na drugim, trzecim bądź piątym miejscu. Potem był czas, że spadliśmy nawet na czterdziestą ósmą pozycję, na szczęście teraz jest już trochę lepiej. Być może w Czechach mamy trochę więcej cierpliwości z trenerami, ale trener Jaroslav Silhavy spełnił z reprezentacją wszystkie cele, które miał postawione. Wywalczył nam awans do finałów mistrzostw Europy, gdzie dotarliśmy do ćwierćfinału. Na tamtym turnieju kluczowym dla nas meczem było wygrane spotkanie z Holandią i styl w jakim to zrobiliśmy. Potem po przegranym meczu z Danią pojawiło się małe rozczarowanie, bo rywal był w naszym zasięgu, ale generalnie osiągnęliśmy sukces na tym turnieju. Kolejnym celem jaki miał do zrealizowania nasz selekcjoner był awans do dywizji A Ligi Narodów i on także został osiągnięty. Graliśmy w grupie z Hiszpanią, Portugalią oraz Szwajcarią. Czwartego celu jakim był awans na Mundial w Katarze nie udało się zrealizować, ale z tym mamy kłopot od zawsze. Paradoksalnie graliśmy w ośmiu ostatnich finałach Euro, a od trzydziestu dwóch lat tylko raz udało nam się zagrać w finałach mistrzostw świata. Jako Czesi mamy z tym problem, bo na mistrzostwach Europy potrafimy odnosić sukcesy, a nie potrafimy awansować na mundial i skonfrontować się z ekipami z całego świata. Dla nas bardzo ważną rzeczą jest także ekonomia. Jesteśmy małą federacją i nasze możliwości budżetowe mamy ograniczone, więc udział na dużych imprezach daje nam konkretne korzyści finansowe. Brak awansu na turniej w Katarze był takim minusem dla oceny pracy Jaroslava Silhavy’ego i po zakończeniu kwalifikacji pojawił się temat jego przyszłości. Wiadomo, jak zawsze w takich sytuacjach, pojawili się oponenci, zwłaszcza po ostatnich meczach Ligi Narodów z Portugalią i Szwajcarią, które były przeciętne w naszym wykonaniu. Dotyczy to zwłaszcza meczu z Portugalią, któryy wysoko przegraliśmy w Pradze. Porażka 0:4 i później spadek do Dywizji B rozgrywek Ligi Narodów to był taki drugi minus w ocenie pracy naszego selekcjonera. Władze naszej federacji na czele z prezydentem Petrem Fouskiem mają do niego zaufanie i zachowali spokój w podejmowaniu nerwowych decyzji. Gdyby na ten moment pojawił się taki trzeci minusik jego pracy, to podejrzewam, że doszłoby do zmiany na tym stanowisku.

 

Należy pamiętać, że niewiele zabrakło aby to Czesi – a nie Szwedzi – byli naszym rywalem w decydującym meczu barażowym o awans na Mundial w Katarze. Przegraliście półfinał ze Szwedami 0:1 po dogrywce. Czego wam zabrakło, aby wygrać tamto spotkanie?

 

Przeciwko Szwedom nie mogło zagrać kilku kluczowych zawodników. Zresztą to jest nasz największy problem w ostatnich dwóch latach. Właśnie w tym meczu brakowało nam dwunastu, trzynastu piłkarzy, głównie na środku obrony. I najważniejsze nasze ogniwo czyli Patrik Schick, który jest dla nas tak ważnym piłkarzem, jak dla was Robert Lewandowski. Waszym szczęściem jest to, że nie pamiętam – i tego mu nie życzę - aby Lewandowski miał jakieś przerwy w grze ze względu na jakąś chorobę czy uraz. U nas jest ten problem, że właśnie w tych ostatnich dwóch latach Schick zagrał może dwadzieścia czy trzydzieści procent wszystkich meczów w kadrze. Jesteśmy zbyt małym państwem, abyśmy mieli drugiego takiego bramkostrzelnego napastnika jak właśnie on. Moim zdaniem jeśli ta kadra będzie skompletowana w osiemdziesięciu czy dziewięćdziesięciu procentach, to na pewno wywalczy awans do finałów mistrzostw Europy. Mamy teraz nową utalentowaną generację zawodników, może trochę mniej znanych, ale o dużym potencjale. Tacy piłkarze jak Zima, Sadilek czy Cerny to są zawodnicy, którzy już są w tej reprezentacji taką nową falą i dają jej niezwykle potrzebną świeżość. Mam nadzieję, że do pierwszego meczu eliminacyjnego w marcu przyszłego roku - zresztą z Polską - będziemy mieli do dyspozycji optymalną kadrę.

 

Robert Lewandowski odszedł do Barcelony, więc Patrikowi Schickowi może być łatwiej zdobyć koronę króla strzelców niemieckiej Bundesligi. Według Pana to odejście z Bayernu było Lewandowskiemu potrzebne?

 

Trudne pytanie. Lewandowski od pięciu czy dziesięciu jest w piątce najlepszych napastników na świecie. On ma tę stałość. Strzelał podobną liczbę goli czy to w 2013, 2018 roku i strzela aktualnie. Tego typu zawodnicy preferują zostać w tym klubie, gdzie grają dobrze i są tam wypracowane te automatyzmy z poszczególnymi zawodnikami. Lewandowski zdecydował się odejść z klubu, gdzie był szanowany, a zespół grał ten styl, który znał i mu odpowiadał. Uważam, że tutaj decydowały sprawy zawodowe, a on chciał poznać inną kulturę piłki nożnej jaka jest w Barcelonie. Na razie wdaje się, że to może być dobry krok. Mamy przykład Messiego, który potrzebował dużo czasu, aby zaadaptować się do gry w Paryżu.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie