Czesław Michniewicz: Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy są szczęśliwi

Piłka nożna
Czesław Michniewicz: Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy są szczęśliwi
fot. PAP
Czesław Michniewicz

W czwartek poznaliśmy listę powołanych reprezentantów na mistrzostwa świata 2022. Wśród 26 zawodników, którzy polecą do Kataru, zabrakło kilku, którzy jeszcze przed rokiem stanowili o sile kadry. - Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy są szczęśliwi. 21 zawodników spośród pierwszej listy może czuć się zawiedzionych - powiedział selekcjoner Czesław Michniewicz w ekskluzywnym wywiadzie z Marcinem Lepą.

Marcin Lepa: Kamień spadł z serca? Będzie troche lżej i spokojniej


Czesław Michniewicz: Trudno to określić. Przygotowywałem się wspólnie ze sztabem do tego dnia od dłuższego czasu. Wiele meczów analizowaliśmy i obejrzeliśmy. Finalnie wybraliśmy skład, jaki jest. Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy są szczęśliwi. 21 zawodników spośród pierwszej listy może czuć się zawiedzionych. Inni mniej, drudzy bardziej. Ci, którzy grali już na mistrzostwach i byli w reprezentacji od dłuższego czasu, z pewnością liczyli na więcej. Decyzja została jednak podyktowana interesem drużyny. Uznałem, że skoro mundial zaczyna się lada moment, a my gramy - to muszą pojechać tam tacy, a nie inni zawodnicy. Część jest zawiedziona, a część szczęśliwa. Na końcu zależy jednak na tym, żeby reprezentacja zagrała, jak najlepsze mistrzostwa. Takich zawodników właśnie wybrałem.


Ten okres przed pierwszym meczem, to czas rozmowy, z tymi, którzy odpadli z selekcji. Później krótkie zgrupowanie i mecz z Chile. Wreszcie początek mistrzostw świata. Najpierw ten pierwszy akt. To będą trudne rozmowy. Czy trener uważa, że jest to częścią życia sportowca?


To jest część życia sportowca i trenera. Selekcjoner ciągle staje przed wyborami i decyzjami. Ktoś będzie z nich zadowolony, a ktoś nie. Gdybyśmy mogli powołać 30 zawodników, to ten 31. byłby niezadowolony. Z pewnością nie będą to miłe rozmowy, ponieważ będą potrzebne jak umarłemu kadzidło. One nic nie zmienią. Teoretycznie, bo gdyby do poniedziałku do godziny 19:00 przydarzyłaby się jakaś kontuzja, to trzeba będzie kogoś powołać. Mamy taką możliwość bez ingerencji FIFA, aby podmienić zawodników. W przypadku długotrwałego urazu, możemy to zrobić to 24 godzin przed pierwszym meczem. Ten piłkarz nie musi być spośród tej listy 47 graczy. Jeszcze jakaś nadzieja - w cudzysłowie - dla tych zawodników, którzy nie jadą, gdzieś tam się tli. Oczywiście nikomu nie życzę kontuzji. Trzeba to po prostu zaakceptować, że tak się stało. Na tych mistrzostwach ci gracze nie zagrają, ale może na następnych?

 

ZOBACZ TAKŻE: Kamil Grabara nie pojedzie na mundial. Będzie kibicował Danii


Pan i tak jest szczęściarzem, bo te kadry były powiększane w ostatnich latach na kolejnych mundialach. Ma pan do dyspozycji w związku z tym aż 26 zawodników i wśród nich zdecydował się na trzech bramkarzy. Też od początku określił pan jasno hierarchię. Wojciech Szczęsny jest numerem jeden. W związku z tym dwóch zmienników na mundial powinno wystarczyć. Z kolei druga pozycja w ostatnim czasie sprawia chyba najwięcej kłopotów. Mam na myśli formę i zdrowie naszych obrońców. Za pana kadencji, jeśli mamy jakąś bolączkę, to jest to m.in. liczba straconych goli.


Można znaleźć plusy i minusy za każdej kadencji trenera. W momencie, kiedy nasi stoperzy grali regularnie, tj. Kamil Glik, Jan Bednarek oraz Jakub Kiwior - łatwo było z tego stworzyć zespół grający trójką środkowych obrońców z wahadłowymi. Wówczas nie mieliśmy skrzydłowych, którzy byliby w formie na poziomie reprezentacyjnym. Teraz sytuacja się diametralnie zmieniła. Mamy problem ze środkowymi obrońcami, ale grają skrzydłowi tj. Jakub Kamiński - podstawowy piłkarz VfL Wolfsburg, dobrze gra Michał Skóraś w ekstraklasie. Na tej pozycji może grać również Przemysław Frankowski, który radzi sobie w Lens. Mamy też Kamila Grosikiego, który utrzymuje dobrą dyspozycje i może być alternatywą dla nas jako zmiennik, który wejdzie na boisko i odwróci losy meczu. Mając na uwadze, że mamy wielu grających skrzydłowych, z kolei stoperów coraz mniej - uznałem, że trzeba wziąć na mundial tych pierwszych w formie. To musiało się odbyć kosztem kogoś. Szukając zawodnika do środka pola - uznaliśmy, że musimy poświęcić czwartego bramkarza. To nie był przypadek w tym wszystkim, tylko żelazna i chłodna ocena. To, że padło na Kamila Grabarę - mnie jako trenera i człowieka boli, bo przeżyłem z nim długi szlak bojowy w U-21. On dopiero jednak zaczyna karierę w reprezentacji. Jestem przekonany, że to będzie zawodnik, który w przyszłości będzie liczył się w kadrze i miejsce w pierwszym składzie w przyszłych eliminacjach.

 

Cała rozmowa z Czesławem Michniewiczem w załączonym materiale wideo.

 

Marcin Lepa/PN, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie