Roman Kołtoń: Cieszę się ogromnie z tego awansu, a zarazem drapię się w głowę

Piłka nożna
Roman Kołtoń: Cieszę się ogromnie z tego awansu, a zarazem drapię się w głowę
fot. PAP/EPA/Friedemann Vogel
"Ja bym tego karnego nie podyktował"

Ekspert "Prawdy Futbolu" Roman Kołtoń na gorąco skomentował występ Biało-Czerwonych w rywalizacji z Argentyną. Przypomnijmy, że Polacy przegrali to spotkanie 0:2, ale mimo to awansowali do 1/8 finału katarskiego mundialu.

- Jestem w kropce. Cieszę się ogromnie z tego awansu, a zarazem drapię się w głowę, bo rzeczywiście styl był... Mówiłem kiedyś przed tym mundialem, że to będzie film pt. "betoniarka", a tu jest "cementownia". Za bardzo pasywnie gramy. Oczywiście - fenomenalny Szczęsny utrzymuje nas przy życiu w kolejnych spotkaniach i taka jest rola bramkarza reprezentacji Polski na wielkich turniejach. Dowody mamy z przeszłości, czy to Janka Tomaszewskiego, czy Józefa Młynarczyka. Byli wielcy, jest wielki Szczęsny, mamy 1/8 finału - powiedział Kołtoń.

 

ZOBACZ TAKŻE: Polska przegrała z Argentyną, ale awansowała do 1/8 finału

 

Dziennikarz "Prawdy Futbolu" nie jest zadowolony ze sposobu w jaki Polacy zagrali w środowym spotkaniu.

 

- Troszeczkę brakuje takiego stylu. Ja miałem nadzieję, że drugi napastnik pozwoli otwierać grę. Argentyńczycy byli bardzo nerwowi w pierwszej połowie, nie potrafili tak tworzyć. Oczywiście ten Acuna się tam cały czas pojawiał, Alvarez się starał, Messi wygrywał i przegrywał pojedynki - dużo się działo. Oni aż tak bardzo nam nie zagrażali - zauważył ekspert.

 

Kołtoń nie do końca zgadza się także z decyzją holenderskiego arbitra z końcówki pierwszej połowy.

 

- Ja bym tego karnego nie podyktował. To muszę powiedzieć, że do sędziego Makkelie mam pretensje. Poszedł sam to zobaczyć i fajnie. Mam wrażenie, że Ci sędziowie, jak już VAR ich wywoła, to muszą podyktować karnego. Nie! Spokojnie, oceń to na spokojnie. Tak jak widziałeś to z boiska, tak jak widzisz to później przed ekranem telewizyjnym - skomentował.

 

- Muszę powiedzieć, że strata tej bramki zaraz po wyjściu z szatni, to była chyba 54 sekunda, spowodowała, że tak jak Argentyńczycy byli nerwowi przed przerwą, tak my byliśmy nerwowi po przerwie. I to był taki "Michniewiczball". Jak ja to mówię - cementownia - dodał dziennikarz.

 

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie