Pięć pozytywnych wniosków po mundialu w Katarze

Piłka nożna

Wysoki poziom meczów, mnóstwo goli, dramaturgii i niespodzianek. Rewelacyjne Maroko w półfinale, niesamowity finał ze stemplem w postaci mistrzostwa świata i tytułu piłkarza wszech czasów dla Lionela Messiego. Tak zapamiętamy MŚ 2022. Oto pięć powodów do radości po tym turnieju. Wkrótce na Polsatsport.pl przedstawimy pięć smutnych refleksji, których dostarczyły nam mundial w Katarze.

1. Wysoki poziom piłkarski i duża liczba goli

 

To był najlepszy i najbardziej widowiskowy mundial w XXI wieku, a może i w całej historii piłkarskich mistrzostw świata. Większość zawodników, dlatego że była w trakcie rozgrywek - a nie wycieńczona w czerwcu po sezonie, jak na wcześniejszych imprezach - znajdowała się w wysokiej formie, dużo spotkań było toczonych w szybkim tempie, sporo drużyn grało ofensywnie, często z pierwszej piłki. Kilka spotkań stało na bardzo wysokim poziomie, przede wszystkim: Argentyna - Holandia, Anglia - Francja, Hiszpania - Niemcy, czy rozstrzygany w niesamowitych okolicznościach finał Argentyna - Francja.

 

W Katarze padł rekord pod względem liczby goli, strzelonych w finałach mistrzostw świata. Kibice zobaczyli 172 bramki, o jedną więcej niż w 1998 roku na mundialu we Francji i w 2014 roku w Brazylii, gdzie strzelono po 171 goli. Przyczyniły się do tego zwłaszcza mecze: Anglia - Iran 6:2, Francja - Australia 4:1, Hiszpania - Kostaryka 7:0, Portugalia - Ghana 3:2, Chorwacja - Kanada 4:1, Kamerun - Serbia 3:3, Korea Płd - Ghana 2:3, Kostaryka - Niemcy 2:4, Serbia - Szwajcaria 2:3, Brazylia - Korea Płd 4:1, Portugalia - Szwajcaria 6:1, Argentyna - Francja 3:3. Było jednak kilka turniejów, podczas których średnia goli na mecz była większa (w Katarze wyniosła ona 2,69 bramki na mecz).

 

2. Duża liczba niespodzianek i dramaturgia spotkań

 

Przed rozpoczęciem turnieju w Katarze przypomniałem słowa, wypowiedziane przez Zbigniewa Bońka przed mundialem Espana 1982, nawiązujące do cytatu z Szekspira: "Na tych mistrzostwach będę się działy rzeczy, o których nie śniło się filozofom". I rzeczywiście wtedy takie cuda się działy. Włosi, późniejsi mistrzowie świata, w grupie nie wygrali żadnego meczu, awansowali po trzech remisach z Kamerunem, Peru i Polską. Największą bombą była oczywiście porażka Niemców (RFN) z Algierią.

 

Przez lata była to największa chyba sensacja mundiali. Jednak już trzeciego dnia w Katarze doszło do jeszcze większej sensacji. Mistrz Ameryki Południowej, niepokonana w 36 meczach Argentyna, przegrała 1:2 z Arabią Saudyjską! Po czasie, siłę rażenia tego szokującego zwycięstwa piłkarzy trenera Herve Renarda, spotęgował fakt, że Albicelestes zostali w Katarze mistrzami świata. No i kibice w Polsce mieli kolejną okazję do żartów i memów - że skoro Arabia ograła mistrza świata Argentynę, a my Arabię, to kto był najlepszy na tych mistrzostwach? Kto jest debeściak? Pan Michniewicz jest debeściak.

 

To był jednak dopiero początek niespodzianek na katarskich boiskach. Już czwartego dnia mistrzostw Japonia pokonała 2:1 Niemcy, a później już poszło, większego i mniejszego kalibru zaskoczenia to: Urugwaj - Korea Płd 0:0, Holandia - Ekwador 1:1, Anglia - USA 0:0, Tunezja - Francja 1:0, Japonia - Hiszpania 2:1, Korea Płd - Portugalia 2:1, Kamerun - Brazylia 1:0, Chorwacja - Brazylia 1:1 (karne 4:2). Nikt nie mógł się nudzić, ale przede wszystkim "rozrabiali" na tych mistrzostwach Marokańczycy, którzy w grupie wygrali z Belgią i zremisowali z Chorwacją, w 1/8 finału wyeliminowali Hiszpanię (0:0 i 3:0 w karnych), a w ćwierćfinale Portugalię (1:0).

 

Niezwykła była też dramaturgia spotkań. Kilka meczów to były prawdziwe piłkarskie horrory, sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, szczególnie lubowali się w tym Serbowie. W fazie grupowej były to mecze: Portugalia - Ghana 3:2, Kamerun - Serbia 3:3, Kostaryka - Niemcy 2:4, Serbia - Szwajcaria 2:3. W fazie pucharowej mogliśmy się już spodziewać, że większość meczów będzie zaciętych, że czekają nas dogrywki. Doczekaliśmy się aż pięciu serii rzutów karnych - dwa razy wygrywali w nich Chorwaci, najpierw z Japonią, a później z Brazylią. Po serii jedenastek Marokańczycy sensacyjnie wyrzucili z turnieju już w 1/8 finału Hiszpanię, a prawdziwymi królami horrorów okazali się mistrzowie świata Argentyńczycy, którzy najpierw wyeliminowali w rzutach karnych Holandię, a w szalonym finale byli skuteczniejsi z jedenastu metrów od Francuzów.

Robert Zieliński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie