Szczere wyznanie Janne Ahonena. Polacy grozili mu śmiercią

Zimowe
Szczere wyznanie Janne Ahonena. Polacy grozili mu śmiercią
fot. PAP
Janne Ahonen

Już w środę 28 grudnia rusza kolejna edycja Turnieju Czterech Skoczni. Rekordzistą pod względem wygranych tego prestiżowego cyklu jest Fin Janne Ahonen, który w rozmowie z Onetem udzielił wielu szczerych wypowiedzi.

Ahonen to jedna z największych legend w historii skoków narciarskich. Na koncie posiada triumfy w Pucharze Świata, mistrzostwach świata i Turnieju Czterech Skoczni. W tym ostatnim przypadku czynił to aż pięciokrotnie, co czyni go rekordzistą.

 

Fin, który kilkukrotnie wznawiał karierę, obecnie komentuje skoki w rodzimej telewizji. Przez lata skakania wypracował sobie wizerunek "niemowy", który rzadko udziela wywiadów, a jeżeli już, to wypowiada się niechętnie i lapidarnie.

 

- Miałem ledwie 15 lat, kiedy zacząłem reprezentować Finlandię i startować w zawodach Pucharu Świata. Pamiętam, że byłem wtedy bardzo nieśmiały. To trochę paradoks, ale chociaż dość szybko osiągałem dobre wyniki, przez długi czas brakowało mi wiary w siebie. Charakteryzowało mnie jeszcze jedno – brak w środku zbyt wielu uczuć. Można powiedzieć, że przez kilka początkowych lat byłem właśnie taki, jak długo później odbierali mnie ludzie. Później, przyznaję, bardzo się zmieniłem, ale jednocześnie uznałem, że krótkie odpowiedzi na pytania oraz odgrywanie kogoś umiarkowanie miłego, niecieszącego się z sukcesów, może stać się moją marką, przynoszącą mi pewne korzyści. I tak się chyba stało. Nie wiem, czy ten pomysł był dobry, czy zły, ale było to coś w rodzaju strategii marketingowej - rzekł Ahonen w długiej rozmowie z Onetem.

 

ZOBACZ TAKŻE: Jak zmieniał się Dawid Kubacki? (ZDJĘCIA)

 

Pod koniec kariery były legendarny skoczek wyznał, że podczas pamiętnego konkursu na mamuciej skoczni w Planicy w sezonie 2004/2005, kiedy wylądował na 240 metrze, lecz nie ustał skoku - uczynił to będąc na dużym kacu.

 

- To jedno z moich gorszych wspomnień. Zrobiłem wtedy coś, czego po latach żałuję. Sezon 2004/05 był dla mnie znakomity: okazałem się najlepszy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, zwyciężyłem w Turnieju Czterech Skoczni, a na mistrzostwach świata wywalczyłem trzy medale. Kończyłem wyjątkowy okres i w sobotę wieczorem pomyśleliśmy z kolegami z kadry: "Kupmy trochę piw. Wypijemy je w niedzielę po zawodach. W końcu trzeba godnie uczcić takie wyniki". Problem polegał na tym, że zaczęliśmy pić już w sobotę. Najpierw po jednym piwie. To co – może następne? Później poszło trzecie, czwarte. Było nas chyba trzech, kolega kupił ponad 20 piw, a w pewnym momencie nie mieliśmy już żadnego. Położyliśmy się nad ranem. Niedługo później znów trzeba było skakać, w dodatku na mamuciej skoczni. I wtedy akurat pojawiła się szansa na rekord świata. To był trudny dzień, ale sam byłem sobie winien, że tamten skok tak źle się skończył - rzekł Fin.

 

Ahonen wypowiedział się również na temat swojej rywalizacji z Adamem Małyszem. Obaj przez wiele lat walczyli o najważniejsze trofea.

 

- Nie spędzaliśmy ze sobą zbyt często czasu, ale lubiłem go, a myśląc dziś o Adamie, mam w głowie wiele konkursów. Przede wszystkim ten z 2005 r., kiedy polscy kibice byli pod skocznią wyjątkowo głośni. To był czas, gdy byliśmy z Małyszem odpowiednio skoczkami numer jeden i numer dwa na świecie. Wszyscy nastawiali się na wielką walkę między nami, a ja miałem świadomość, że w Zakopanem będzie gorąco. Tym bardziej że jakiś czas przed zawodami dostałem list z Polski, w którym grożono mi śmiercią. Już na treningach pod skocznią zebrało się dużo ludzi i kibice na mnie nieustannie gwizdali, buczeli. Czułem się jak ich największy wróg. Wystarczyło jednak, że zająłem drugie miejsce, przegrywając tylko z Adamem, bym również ja był oklaskiwany. Nagle wszyscy Polacy byli już moimi kolegami (śmiech) - wspomina.

 

Rekordzista pod względem miejsc na podium w konkursach Pucharu Świata (108 razy) wytypował również faworyta do zwycięstwa w najbliższej edycji Turnieju Czterech Skoczni.

 

- Faworytem jest Dawid Kubacki, bo od początku sezonu pokazuje niezwykłą moc, skacze dość równo i nieprzypadkowo wygrał aż cztery z ośmiu konkursów. Jeżeli ktoś ma mu zagrozić, to w pierwszej kolejności wskazałbym Halvora Egnera Graneruda. Bardzo lubię oglądać Norwega w akcji. Jego problem polega na tym, że często znosi go na prawą stronę, co bierze się trochę z budowy jego ciała, a trochę z techniki odbicia. W jakiś sposób identyfikuję się z Granerudem, bo sam miałem kiedyś podobny problem, z tą różnicą, że ja zawsze lądowałem po lewej stronie. Uważam, że jeżeli on sobie z tym poradzi, co nie będzie łatwe, może być wybitnym zawodnikiem, najlepszym na świecie. Na trzecim stopniu podium w Turnieju Czterech Skoczni widzę natomiast Stefana Krafta - powiedział Ahonen.

Krystian Natoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie