Mariusz Czerkawski jest dumny z hokeistów! "Elita to inna bajka"

Zimowe
Mariusz Czerkawski jest dumny z hokeistów! "Elita to inna bajka"
fot. PAP
Mariusz Czerkawski jest dumny z naszych hokeistów

- Awans jest dobrym momentem również dlatego, że zaczynamy zadawać sobie pytania: ”Dlaczego tak jest z polskim hokejem?”. Zaczynamy rozmawiać z potencjalnymi sponsorami, szukamy wsparcia u ministra sportu i państwa, a także samorządów. Bez wątpienia w elicie będziemy kopciuszkiem, ale też z takim budżetem na taką rolę zasłużyliśmy. Trzeba się zastanowić nad tym, co zrobić, żeby awans był punktem zwrotnym, dzięki któremu hokej w Polsce będzie się odradzał – powiedział nam Mariusz Czerkawski.

Michał Białoński: Jak zareagowałeś na awans reprezentacji Polski do światowej elity, co nie zdarzyło się od 22 lat?

 

Mariusz Czerkawski, była gwiazda NHL, napastnik reprezentacji Polski: Bardzo spontanicznie i z wielką radością. Obaj „siedzimy” w hokeju od lat, trochę przeżyliśmy. Ja miałem tę przyjemność być z chłopakami w szatni jeszcze przed ich wylotem na MŚ Dywizji IA do Notthingham, po ich meczu towarzyskim z Węgrami. Rozmawiałem z team leaderem Leszkiem Laszkiewiczem, Grzegorzem Pasiutem, Krystianem Dziubińskim i z trenerem Robertem Kalaberem. Już przed wyjazdem było czuć, że jest bardzo wielka szansa na awans. Oni o tym wiedzieli i to się wydarzyło. Mieliśmy okazję obserwować to z boku i kibicować. Ale sposób, w jaki zagrali mistrzostwa był znakomity. Grali z zaangażowaniem, to było imponujące.

 

ZOBACZ TAKŻE: Kalaber i spółka na medal! Awans do elity MŚ wbrew brutalnej rzeczywistości polskiego hokeja

 

W ostatnim meczu z Rumunią zanosiło się na łatwą przeprawę, ale nie zaczęła się łatwo. Sprawy nie ułatwiła kontuzja naszego bramkarza Johna Murraya, wejście młodego Macieja Miarki, który na rozgrzewce się dowiedzieć, że musi wystąpić w tym najważniejszym meczu dodało smaczku temu wydarzeniu. Pierwszy strzał Rumunów okazał się być nie do obrony i straciliśmy bramkę, ale i tak było czuć, że damy radę! Tym bardziej, że drużyna grała naprawdę dobrze, dyscyplina była zachowana, nie było głupich kar, które się niestety zdarzyły w meczu z Wielką Brytanią.

 

Stać nas na skuteczną grę w elicie?

 

Niedawno byłem na spotkaniu w Ministerstwie Sportu z prezesem PZHL-u Mirosławem Minkiną, z trenerem Kalabarem, Leszkiem Laszkiewiczem i Krystianem Dziubińskim. Chłopaki przyjmowali gratulacje od ministra Bortniczuka. Rozmawialiśmy na temat występu w elicie. To będzie zupełnie inna bajka, więc trzeba formę szlifować. 21 lat temu miałem przyjemność grać w elicie, choć słowo przyjemność nie jest do końca trafione. Przecież spadliśmy, choć byliśmy lepsi od Japonii, ale zgodnie z obowiązującym wówczas przepisem ona miała zagwarantowanych kilka lat w elicie. Teraz awansowaliśmy na „poduszce”, przy regule dwóch awansujących drużyn, dlatego szansa była tak duża. Wygraliśmy z Włochami i obok Wielkiej Brytanii wywalczyliśmy awans.

 

Z ciekawością obserwujemy tegoroczne MŚ elity rozgrywane na Łotwie i w Finlandii. Poziom na nich naprawdę jest bardzo dobry.

 

Maciej Miarka musiał ratować nam skórę w meczu z Rumunią, choć w GKS-ie Katowice jest tylko rezerwowym. Czy to nie jest zatrważające, że w całej Polskiej Hokej Lidze nie ma ani jednego bramkarza rdzennego Polaka, który byłby podstawowym golkiperem? John Murray jest świetny, ale nie będzie bronił wiecznie.

 

- To dobre pytanie. Z jednej strony cieszymy się z awansu, ale z drugiej – od razu zadajemy sobie pytania odnośnie tego, co będzie dalej. Oczywiście, że sztab szkoleniowy i całe środowisko hokejowe wie o tym. Martwimy się, zastanawiamy, jak stworzyć własnych Murrayów, by nie opierać się na szkoleniu amerykańskim. Odpowiem tak: Włosi mają wielu zawodników, którzy mają korzenie poza Italią, podobnie jest z Wielką Brytanią. Mamy na szczęście szkolenie, prowadzimy rekrutację, to wszystko trwa. Ale co zrobić, żeby chociaż w co drugim polskim klubie bronił Polak, to trzeba by podzwonić po trenerach i dyrektorach sportowych, by zapytać, dlaczego nie stawiają na Polaków, tylko zatrudniają obcokrajowców. Z jakiegoś powodu. Podejrzewam, że jest on prosty: pewnie nie mamy bramkarzy aż na tak wysokim poziomie.

 

A jak to zrobić, żeby byli?

 

Są trenerzy bramkarzy w każdym klubie. Pracują także z młodszymi grupami i chcieliby mieć wychowanków nie tylko na krajowym, ale także na światowym poziomie. Z jakiegoś powodu dół naszej piramidy szkoleniowej nie jest szeroki, podobnie jak nie mamy za wielu klubów. Tak samo z jakiegoś powodu Polska nie gra jak równy z równym z Kanadą, Czechami, Słowakami, czy Szwedami i Finami. Nad tym wszystkim musimy pracować. Na razie mamy taki, a nie inny system, mocno ograniczoną liczbę lodowisk i trenerów. Takie są nasze możliwości i chęci dzieciaków, bo nie możemy powiedzieć, że pchają się drzwiami i oknami na lodowiska, dzięki czemu mamy w kim wybierać. Niestety, zbyt często nalewamy z pustego.

 

Awans jest dobrym momentem również dlatego, że nagle zaczynamy zadawać sobie pytania: ”Dlaczego tak jest?” Zaczynamy rozmawiać z potencjalnymi sponsorami, szukamy wsparcia u ministra sportu i państwa, a także samorządów. Do tego jest PZHL, który musi wyjść z długów. Bez wątpienia w elicie będziemy kopciuszkiem, ale też z takim budżetem i możliwościami na taką rolę zasłużyliśmy. Trzeba się zastanowić nad tym, co zrobić, żeby z tego wyjść, żeby awans był punktem zwrotnym, dzięki któremu hokej w Polsce będzie się odradzał.

Wydaje się że ten najszybszy na świecie sport zespołowy, gdzie akcja goni akcję i cały czas coś się dzieje zasługuje na zainteresowanie dzieciaków, by słyszeli o tym w telewizji, radiu, w newsach. Sprawienie tego nie zależy od jednej czy dwóch osób. Muszą zostać spełnione pewne zależności i mam nadzieję, że to się uda. I nie będziemy mieli tylko jednego polskiego bramkarza Miarkę, a także będziemy mieli zabezpieczoną bramkę, gdy John Murray przestanie grać. Mam nadzieję, że te problemy zostaną rozwiązane i zejdą na boczny tor.

 

Jak wspominasz MŚ elity z 2002 r.? Gdyby Japonia nie miała utrzymania niejako za darmo, to nie spadlibyśmy.

 

Za darmo to nie było. Tam było ładnych parę milionów dolarów wpłacone do IIHF-u z „Kraju Kwitnącej Wiśni”, komuś zależało, aby hokej rozprzestrzeniać w Azji i na całym świecie. Na razie cieszmy się z tego, że znowu jesteśmy w elicie i będziemy się starać odbudowywać polski – to już jest dobry news. A że mamy też sporo złych, że hokej u nas mógłby być lepiej zarządzany, lepiej propagowany i pokazywany, że moglibyśmy mieć lepsze hale? No jasne, każdy by tego chciał, ale teraz trzeba harować i de facto harujemy. Ludzie z branży hokejowej bardzo ciężko pracują. I to od wielu lat, bo przecież nalewają cały czas z pustego i obaj o tym dobrze wiemy.

 

Czy widzisz szansę, że nasi kadrowicze utrzymają się w elicie? Wydaje się, że mamy zdrową mieszankę tych starszych, z którymi jeszcze ty grałeś jak Marcin Kolusz, z młodszymi jak Patryk Wronka i Alan Łyszczarczyk. Może się okazać, że w ośmiozespołowej podgrupie wystarczy wygrać jeden mecz, by się utrzymać.

 

- Rozmawiałem właśnie z kapitanem reprezentacji Krystianem Dziubińskim i trenerem Robertem Kalaberem, który powiedział: „Tak, chcemy powalczyć, my czujemy się silni”. Tylko że praktycznie już teraz, od poniedziałku trzeba zacząć wykonywać robotę, ustawiać mecze kontrolne, załatwiać budżety, pisać wnioski o dofinansowania. To nie jest tak, że PZHL śpi na milionach i może sobie teraz wybierać, kogo zaprosić na sparing. To wszystko jest teraz łatane i wiązane. Mam nadzieję jednak, że kiedyś ta sytuacja się zmieni i tych pytań nie będziemy musieli zadawać, tylko zastanowimy się na przykład, kogo wybrać na jaką pozycję. Ci ludzie, którzy zarządzają hokejem więcej nie mogą wycisnąć, przynajmniej na razie, potrzebują bardzo dużego wsparcia z zewnątrz.

 

Wracając do pytania, jasne, że jest szansa na utrzymanie w elicie! I w to będziemy wierzyć, w to wierzy reprezentacja, trenerzy i zawodnicy. Konkurencja o miejsce w składzie na pewno będzie mocna, bo każdy będzie chciał się pokazać w elicie. Dlaczego ma się to nie udać? Zdecydowana większość rywali będzie wyżej notowana od nas, ale na tym również polega piękno sportu, że każdy z każdym może wygrać. Na pewno stać nas na pokonanie drużyn będących w naszym zasięgu, jak Węgry, Słowenia, Francja czy Austria.

 

Od 12 maja trwają MŚ elity rozgrywane w Finlandii i na Łotwie. Kto jest twoim faworytem? Kanada, która wygrała pierwsze trzy mecze, a Łotyszy rozgromiła 6-0?

 

- W gronie ścisłych faworytów na ogół są zawsze Kanadyjczycy, Szwedzi i Finowie. Jasne, że co roku walczą zawsze i Niemcy, i Szwajcarzy, i Czesi mają nadzieje. W poniedziałek oglądałem mecz Szwecja – Finlandia. Ich gra wyglądała super. Jeżdżą na łyżwach na takim poziomie, że nie będzie łatwo przejść obok takich meczów, gdy będziemy z nimi grali, bo w możemy zostać dosyć mocno rozjechani. Aż dziwi to, że Finowie nie mają lepszego bilansu punktowego, bo wydawało się, że grając u siebie będą nie do zatrzymania. Być może grając u siebie, w roli obrońcy mistrzostwa świata czują wielki ciężar. Kanada jest zawsze groźna, ma świetnych zawodników. Nie wolno lekceważyć Szwedów, którzy mają spore wsparcie, na turniej przyjechało wielu ich kibiców. Poziom jest dość wyrównany.

 

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie