Tomasz Listkiewicz o finale MŚ: Byłem emocjonalnie "wypompowany"

Piłka nożna
Tomasz Listkiewicz o finale MŚ: Byłem emocjonalnie "wypompowany"
fot. PAP
Sędziowie finału - od lewej: Kathryn Nesbitt, Ismail Elfath, Paweł Sokolnicki, Szymon Marciniak i Tomasz Listkiewicz

Tomasz Listkiewicz był jednym z sędziów asystentów Szymona Marciniaka podczas finału MŚ 2022. Polski arbiter powtórzył tym samym wyczyn ojca, który był liniowym podczas finału mundialu w 1990 roku.

- Udział w takim meczu to szczyt kariery sędziowskiej, ale nadal to do mnie dociera. - powiedział Polak.


Sędzia zdradził, jak wyglądały ostatnie chwile przed rozpoczęciem spotkania.


- W szatni słuchaliśmy mocnego, gitarowego brzmienia, choć bez mocnego metalu, który z Szymonem Marciniakiem lubimy najbardziej. Zawsze musi polecieć jeden kawałek Roxette. Do przerwy wykonaliśmy 30% pracy tego dnia. Druga połowa zawsze jest trudniejsza, ale czuliśmy, że Szymon jest świetnie dysponowany tego dnia.


Listkiewicz opowiedział również o uczuciach, które towarzyszyły mu bezpośrednio po meczu.


- Byłem emocjonalnie "wypompowany". To wszystko do mnie nie docierało, trochę jakbym był obok tego wszystkiego. Wszyscy czuliśmy, że to wielki moment, za chwilę dostaniemy medale i będzie można świętować. Największym wspomnieniem z pewnością jest wyjście w tunelu przed samym meczem. Duma, radość i poczucie, że to jest to, na co pracowaliśmy wiele lat. Fakt, że kiedyś w finale występował ojciec, był dodatkowym czynnikiem emocjonalnym, który gdyby mnie przytłoczył, z pewnością byłby negatywny - stwierdził Polak.


Arbiter wrócił wspomnieniami do czasów mundialu we Włoszech.


- Finału z 1990 roku nie pamiętam zbyt dobrze, natomiast pamiętam szał, który temu towarzyszył. Po powrocie do kraju, z tatą nie dało się przejść ulicą. Ludzie zaczepiali, prosili o autografy - stwierdził Polak.


- Dostawałem już pytania, czy syn pójdzie w moje ślady. Mam córkę, która piłką za bardzo się nie interesuje, więc może już tych Listkiewiczów w futbolu wystarczy? - dodał.


Listkiewicz pokusił się również o podsumowanie całego turnieju.


- Sportowo poziom był bardzo ciekawy. Gra była bardzo widowiskowa. Data grudniowa wydaje się trafiona. Smutne było to, że nie było widać za bardzo ludzi na ulicach. Z tyłu głowy każdy miał informacje, o tym, co działo się przy okazji choćby budowania stadionów, ale to jest coś, od czego trzeba się odciąć. Te kwestie były totalnie poza nami. Jeśli chodzi o sam trening, to podczas całego turnieju był on bardzo intensywny. Uczestniczyło w nim około 140 sędziów i średnio trwał on trzy godziny dziennie. Byliśmy odpytywani z sytuacji meczowych, które musieliśmy omawiać. Pierluigi Collina na samym początku powiedział, że jeśli ktoś nie obejrzał jakiegoś meczu, to w zasadzie jest po nim. Dobrze zagospodarowaliśmy te sześć tygodni i wspominam to jako super czas w gronie fajnych ludzi - podsumował polski sędzia.

 

OM, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie