Samolot z piłkarzami musiał awaryjnie lądować! "Istniało ryzyko wybuchu"
Chwile grozy przeżyli piłkarze i trenerzy szwedzkiego IFK Goeteborg. Samolot, którym drużyna leciała na obóz w Hiszpanii, musiał awaryjnie lądować na lotnisku w Kopenhadze.
Osiemnastokrotni mistrzowie Szwecji mieli rozpocząć dziś zgrupowanie w miejscowości Torrevieja, położonej 40 kilometrów od Alicante. Drużyna wyleciała rano z lotniska Landvetter, ale kiedy samolot z piłkarzami był nad Skanią, pilot zakomunikował, że będzie musiał awaryjnie lądować w Kopenhadze.
ZOBACZ TAKŻE: MŚ 2022: Samolot z reprezentantami Polski był eskortowany przez wojskowe myśliwce
Jak się okazało, przyczyną była... duża liczba piłek, którą przewoził klub. Osoba odpowiadająca za sprzęt nie spuściła z nich powietrza, co spowodowało komplikacje, gdy samolot zbliżał się na wysokość przelotową.
"Ze względu na dużą wysokość i panujące ciśnienie istniało ryzyko, że piłki wybuchną, gdy samolot będzie w powietrzu" - poinformował "Goeteborgs-Posten".
Choć zawodnicy i członkowie sztabu szkoleniowego najedli się strachu, wszystko skończyło się dobrze i po przymusowym lądowaniu w Kopenhadze zespół mógł udać się do Hiszpanii.
- Nigdy się z czymś takim nie spotkałem. Trudno mi teraz cokolwiek powiedzieć, bo sami niewiele wiemy. Jeżeli dobrze zrozumiałem, to piłki spowodowały, że w samolocie włączył się jakiś alarm - skomentował na gorąco Hannes Stiller, asystent trenera IFK.
Przedstawiciel linii lotniczych, którymi drużyna z Goeteborga podróżowała do Hiszpanii, podkreślił, że jeśli potwierdzi się, iż "postój" w Danii spowodowany był źle przygotowanymi do transportu futbolówkami, szwedzki klub prawdopodobnie zostanie obciążony kosztami za nieplanowane lądowanie.
Przejdź na Polsatsport.pl