"O Szablę Wołodyjowskiego". Powrót po trzech latach

Inne
"O Szablę Wołodyjowskiego". Powrót po trzech latach
fot. PAP
Koreańczyk Bongil Gu trzykrotnie triumfował w rywalizacji "O Szablę Wołodyjowskiego"

Po trzech latach do Warszawy ponownie zawita cała czołówka, by walczyć w 66. już edycji turnieju "O Szablę Wołodyjowskiego", najstarszej imprezy w kalendarzu szermierczego Pucharu Świata. Od poprzednich zawodów minęły trzy lata, a przerwa wynikała z pandemii COVID-19.

- To były trzy długie lata, bardzo się już za "Szablą Wołodyjowskiego" stęskniliśmy. Dlatego postaramy się, żeby zawody miały odpowiednią oprawę - powiedział dyrektor generalny Polskiego Związku Szermierczego.

 

ZOBACZ TAKŻE: Zawieszenia dla rosyjskich i białoruskich szermierzy przedłużone

 

Ostatnim, który tuż przed wybuchem pandemii sięgnął po główne trofeum - pamiątkową, efektownie zdobioną szablę, był najbardziej utytułowany zawodnik minionych lat, trzykrotny mistrz olimpijski i ubiegłorocznych mistrz globu Aron Szilagyi. Teraz Węgier jest wiceliderem światowego rankingu, w którym prowadzi ubiegłoroczny mistrz Europy Gruzin Sandro Bazadze.

 

Obaj wybierają się do Warszawy. Będzie też m.in. trzykrotny zwycięzca imprezy Koreańczyk Bongil Gu. Z czołowej szesnastki klasyfikacji szablistów zabraknie tylko dwóch jego rodaków, Sunguka Oha i Junghwana Kima, który również w przeszłości wygrał "Szablę". Łącznie zgłoszenia otrzymalismy od 208 zawodników z rekordowej liczby 42 federacji - przekazał Słupski.

 

Powalczą oni nie tylko o nagrody rzeczowe, m.in. trzylitrowego szampana, ale i finansowe.

 

- Triumfator może liczyć na 1000 euro, przegrany w finale na połowę tej sumy, a półfinaliści otrzymają po 300 euro - dodał dyrektor PZSzerm.

 

Zgodnie z wytycznymi światowej federacji (FIE), w związku ze zniesieniem w większości krajów wszelkich restrykcji covidowych, a w trosce o bezpieczeństwo zdrowotne wszystkich uczestników imprezy, zawodnicy, członkowie ich sztabów i oficjale muszą przed przylotem do Polski wykonać test na koronawirusa.

 

- Kto nie przedstawi negatywnego wyniku testu, ważnego maksimum 72 godziny, ten nie otrzyma akredytacji - zaznaczył.

 

Najliczniejszą reprezentację stanowić będą gospodarze. Do eliminacji przystąpi 20 biało-czerwonych. O sukcesy będzie jednak trudno, bo najwyżej sklasyfikowanym Polakiem w rankingu szablistów jest Szymon Hryciuk (AZS AWF Katowice), który zajmuje 65. lokatę, ale w grudniu dotarł do 1/16 finału pucharowych zawodów w Orleanie. W czołowej setce są jeszcze Krzysztof Kaczkowski (Zagłębiowski KS) i Piotr Szczepanik (Muks Vicotr Warszawa).

 

W sięgającej 1955 roku historii tej imprezy biało-czerwonym nie wiodło się najlepiej. Na liście triumfatorów są tylko czterej Polacy: nieżyjący już Jerzy Pawłowski i Emil Ochyra oraz Tadeusz Piguła i Norbert Jaskot. Od ostatniego triumfu mija 26 lat. 17 lat temu bliski zwycięstwa był Marcin Koniusz, ale przegrał w finale z Hiszpanem Jaime Martim 14:15.

 

W piątek w hali Centrum Sportu i Rekreacji Uniwersytetu Warszawskiego przy ul. Banacha odbędą się kwalifikacje. W sobotę od godz. 10 trwać tam będzie turniej główny z udziałem najlepszej "64". Na decydujące pojedynki - od ćwierćfinałów - szabliści przeniosą się do Centrum Olimpijskiego im. Jana Pawła II, gdzie odbędzie się uroczysty finał.

 

Zawody drużynowe rozpoczną się w niedzielę o godz. 10 ponownie w hali przy Banacha. Weźmie w nich udział 26 zespołów.

fdz, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie