Galop Barcy, czyli dlaczego nikt nie płacze po pudłach Lewego

Galop Barcy, czyli dlaczego nikt nie płacze po pudłach Lewego
fot. PAP
Barcelona sięgnie po mistrzostwo Hiszpanii?

Robert Lewandowski znowu nie strzelił gola w lidze hiszpańskiej. Tym razem nie udało mu się z Villarreal. W ostatnich siedmiu meczach ligowych, w których wystąpił, zdobył jedną bramkę z Betisem Sevilla. Wliczając trzy, w których nie zagrał z powodu czerwonej kartki, w sumie ma dziesięć meczów w La Liga z tylko jednym trafieniem. Poprzednie przed tym z Betisem zaliczył 29 października 2022 roku. Czy to powód do niepokoju?

Przeciwnie - w międzyczasie odbywały się przecież mecze o Puchar Króla czy Superpuchar Hiszpanii, gdzie Polak był skuteczny, a nawet jak nie trafia, to z reguły świetnie pracuje dla drużyny. Z Villarreal wypracował zwycięskiego gola Pedriemu, notując piękna asystę. Łącznie 35-letni napastnik rozegrał dla swojego nowego klubu 27 spotkań, strzelił w nich 23 gole i sześć razy asystował. Jest najskuteczniejszym strzelcem w La Liga (14 goli), pewnie zmierzał po tytuł Pichichi i mistrzostwo Hiszpanii, bo jego klub utrzymuje bardzo dużą przewagę nad Realem Madryt.

 

ZOBACZ TAKŻE: Powrót legendy do reprezentacji Polski? Pojawiła się odmowa, ale...

 

Wystarczy przejrzeć katalońskie tytuły w mediach sportowych, aby się przekonać, że wszyscy są tam z Polaka zadowoleni, a absmak po odpadnięciu z Ligi Mistrzów może już niebawem zostać poprawiony w Lidze Europy. Barcelona zmierzy się w hitowym dwumeczu 1/16 finału z Manchesterem United. To doskonała okazja, aby udowodnić, że Barcelona z jesieni ubiegłego roku, a ta obecna to dwa inne zespoły. Xavi skończył z eksperymentami, wybrał odpowiedni skład, który można już uznać za galowy i świetnie taktycznie ustawił drużynę. Musi to świadczyć jednak o jego wizji i talencie trenerskim, co było podważane jeszcze kilka miesięcy temu (nie ma przecież żadnego wielkiego doświadczenia na ławce trenerskiej).

 

To nie może być przypadek, że w 21 meczach ligowych zespół stracił ledwie siedem goli. A przecież formacja obronna w sensie personalnym dopiero się kształtowała.

 

Nowa Barca Xaviego w minioną niedzielę po raz kolejny pokazała mięśnie. Tym razem ogrywając naprawdę mocny Villarreal, który też podobał się do samego końca.

 

Kluczem było wywieranie zorganizowanego pressingu, który wykonywali zarówno pomocnicy, jak i zawodnicy z formacji najbardziej ofensywnej. Zarówno Gavi, jak Raphinha, ale przede wszystkim Lewandowski to zawodnicy, którzy zakasują rękawy i nie tylko czekają z przodu na podania, ale wywierają presję na przeciwniku.

 

To prawda, że „Xavineta”:, jak zaczyna się mówiąc o ekipie z Katalonii wzorem argentyńskiej „Scalonety”, wciąż cierpi przez 90 minut, bo prowadzi minimalnie i nie jest w stanie postawić kropki nad i, ale jednak prawie zawsze dopina swego.

 

Nawet, kiedy nie dominuje w sensie posiadania piłki (pierwszy raz od dawna z Villlarreal piłkarze Xaviego zeszli w tej kwestii poniżej 50 procent), to wygrywa. Hector Coca, komentator dziennika „Mundo Deportivo”, twierdzi, że ten styl bardziej niż sławną ekipę Pepa Guardioli i jego „tiki-takę” przypomina czasy Terry'ego Venablesa i sezon 1984/85, kiedy Barca prowadziła od pierwszej kolejki do ostatniej. Na tym samym etapie rozgrywek, czyli po 21 meczach, miała taką samą przewagę nad drugą w tabeli drużyną. Tamten zespół musiał odbudować się po odejściu Diego Maradony, a angielski trener przyniósł rewolucję taktyczną. „Zaproponował duszący nacisk na rywala w jego strefie kreacji”.

 

Wtedy Venavbles miał do dyspozycji takich asów, jak Urruti, Alexanko, Migueli, Schuster, Victor, Carrasco czy Archibald. Dziś Xavi gra podobnie, wykorzystując znakomitych Ter Stegena, Araujo, Pedriego, Gaviego, De Jonga, Lewandowskiego.

 

W Katalonii nikt nie ma wątpliwości: Xavi nie idzie po tytuł mistrzowski, on po niego galopuje…

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie