Kołtoń: Napoli gra najlepszy futbol w Europie!

Piłka nożna
Kołtoń: Napoli gra najlepszy futbol w Europie!
fot. PAP/EPA
Victor Osimhen

W 1/8 finału Champions League zobaczymy dwumecz Eintracht Frankfurt – SSC Napoli. Neapolitańczycy – śmiem twierdzić – grają najpiękniejszy futbol na Starym Kontynencie. A to, co wyprawiają Kwaracchelia i Osimhen, to coś wręcz euforycznego. Rola Zielińskiego też ważna!

10 maja 1987, 17 maja 1989 i 29 kwietnia 1990 to są te daty, które już na zawsze związane są z Diego Maradoną, „Piłkarskim Bogiem” Neapolu. Pierwsze mistrzostwo w historii klubu, Puchar UEFA, drugie „scudetto”. Kiedyś dziennikarz, Marco Bellianzzo napisał: „Kto myśli, że w Neapolu futbol jest tylko futbolem, ten ani nie rozumie istoty calcio, ani istoty Neapolu”. Od początku lat dziewięćdziesiątych, czyli od wyjazdu Maradony, kolejne pokolenia miały marzenie, aby znowu pojawili się następcy Argentyńczyka i tamtej niezwykłej drużyny z lat osiemdziesiątych. Żeby pojawił się ktoś taki, jak Ciro Ferrara, tak twardy i skuteczny obrońca, ktoś taki jak Andrea Carnevale, który wyróżniał się błyskotliwością, czy ktoś taki jak Bruno Giordano, którego sam Maradona określił mianem „najlepszego Włocha, z jakim grałem w jednym zespole”. Z kolei Giordano podkreśla: „Mieliśmy w swoich szeregach Diego, z którym nikt nigdy nie wytrzyma żadnego porównania. Wygrywanie trofeów to coś specjalnego, ale wygrywanie w Neapolu to już coś jedynego w swoim rodzaju”.

„Widać pragnienie, wręcz głód wygrywania!”

Czy teraz czas na pierwszy ćwierćfinał Pucharu Mistrzów w historii? Przed chwilą wielu tych piłkarzy, którzy zachwycają w błękitnych koszulkach, było naprawdę anonimowych w skali Europy. Dziś są na ustach Italii, ale – dzięki Champions League – także na ustach kibiców całego kontynentu. Kapitalnie gra Kim Min-Jae - jak przyklei się do napastnika rywali, to ten nie może złapać oddechu. Akcje potrafią napędzać boczni obrońcy – kapitan Giovanni di Lorenzo, a także Mario Rui. Stabilizuje grę w środku pola Stanislav Lobotka. Świetnie rozwinął się Victor Osimhen, „maszyna do bramek” z Nigerii. Jako nastolatek trafił do Wolfsburga. Tam, nie mając szans na grę, poszedł na wypożyczenie do Belgii – do Charleroi. Tam na tyle się pokazał, że już nie kosztował 3,5 miliona euro, a ponad 22 miliony, gdy sięgało po niego Lille – w sierpniu 2019 roku. Po roku wystrzelił do Serie A – za bagatela 75 milionów euro. Jak pokazuje ten sezon, nie okazuje się przepłacony.

 

ZOBACZ TAKŻE: Juergen Klopp zdradził tajemnicę związaną z finałem LM! "To była tortura"


Chwicza Kwaracchelia przyszedł na świat w Tibilisi. Później grał w Rosji – w Lokomotiwie Moskwa i Rubinie Kazań. Agresja Rosji na Ukrainę spowodowała, że wrócił do ojczyzny. Latem 2022 roku za 10 milionów euro znalazł się w Neapolu. Obecnie witryna „Transfermarkt.de” wycenia Gruzina na 60 milionów euro, ale… Aurelio de Laurentiis nigdy nie sprzedałby tego zawodnika za takie pieniądze, skoro ma go pod kontraktem do 2027 roku. „Kvaradona” – ten pseudonim mówi wszystko!


Giordano o parze Kwaracchelia-Osimhen mówi: „Fenomenalny duet”. I dodaje: „To na pewno dla kibiców oblicze tej drużyny. Na tej twarzy widać pragnienie, wręcz głód wygrywania”. Teraz Osimhem nosi pseudonim „Supermhen” i jest pierwszym piłkarzem z Neapolu, który w erze trzech punktów (a więc od sezonu 1994/95) strzelił co najmniej jedną bramkę w każdym z ostatnich siedmiu meczów ligowych. Kwaracchelia-Osimhen w Serie A i Lidze Mistrzów mają wspólnie 31 bramek i 18 asyst. „Kvaradona” właśnie świętował 22. urodziny, a Osimhen ma 24 lata.


Żaden z zawodników obecnej kadry Napoli nie ma wielkiego tytułu na koncie.

„Ile punktów do mistrzostwa? W szkole słaby z matmy”

To wszystko spina Luciano Spalletti. Toskańczyk, który już wiele widział w swoim życiu, a który jakże różni się od szalonych neapolitańczyków. Nie daje się porwać euforii, nawet po takich triumfach, jak 4:1 z Liverpool FC na początek rozgrywek grupowych Ligi Mistrzów, czy po wbiciu 10 goli w dwóch meczach z Ajaksem Amsterdam. Dziesięć trafień! 6:1 w Amsterdamie i 4:2 na stadionie imienia Diego Maradony.

 

Scudetto jest celem najważniejszym, choć w Neapolu – gdzie ludzie są przesądni – nie pada słowo mistrzostwo. No prawie nie pada. „Ile punktów Neapol potrzebuje do mistrzostwa?” – wypalił dziennikarz „La Gazzetta dello Sport” przed spotkaniem z Romą, kilka tygodni temu. Spaletti na to: „Nie potrafię odpowiedzieć na takie pytanie, bo nie mam w sobie takiego myślenia. Może wynika to z tego, że w szkole nie byłem dobry z matmy? Dlatego mogę tylko zaznaczyć, że jeśli w sobotę wygramy, będziemy mieli 53 punkty”. Drugie pytanie reportera też było prowokacyjne: „Czy nie powinno być rotacji w składzie, biorąc pod uwagę cały sezon – także rywalizację w Lidze Mistrzów?”. Roma właśnie zawitała do Neapolu po siedmiu meczach bez porażki, ale gdyby wygrała z liderem, to i tak miałaby 10 punktów straty! Ale dla Spalettiego to był szczególny mecz, bo trenował Romę i trzy razy z tym klubem zajął 2. miejsce w Serie A. Aktualnie - po 23. kolejkach - Napoli ma już 62 punkty! 15 „oczek” więcej niż Inter, a 18 więcej niż Roma i Milan.

 

Nawet gdyby Juventusowi nie zabrano 15 punktów za machinacje finansowe, to miałby 47, czyli tyle, co drugi w tabeli Inter. Jednak tym ważniejsze było „zmiecenie” z boiska Juventusu 5:1. 13 stycznia to się dokonało i stadion oszalał. Już żaden juventino nie powie, że tylko dlatego Napoli może skończyć na pierwszym miejscu w tabeli, bo zabrano turyńczykom punkty za oszustwa księgowe.

 

Spaletti liczy 63 lata i można śmiało powiedzieć, że obecny zespół Napoli to kwintesencja jego idei i pomysłów. Przez lata uchodził za człowieka, który wręcz prowokował starcia – z dziennikarzami, sędziami, gwiazdami zespołów, które prowadził. Nie oszczędzał Francesco Tottiego, który w Romie chętnie grałby do pięćdziesiątki czy Mauro Icardiego, gdy prowadził Inter. Nie inaczej było z synem Neapolu, Lorenzo Insigne. Z prezydentem Napoli też miał polemiki. Choćby o zamieszkanie. Aurelio De Laurentiis skrytykował szkoleniowca za to, że mieszka w hotelu. A ten odparł: „Kupię kamper i co miesiąc będę zmieniał dzielnicę Neapolu, aby nie pominąć żadnego święta osiedla”. Teraz nie ma już żadnych kwasów. Sam Spaletti przyznaje: „Dostajemy tyle miłości, że musimy to zwrócić ludziom”. „L’amore!”.

„Stara ekipa wiedziała, że nie ma prawa wygrać…”

Reporter „11 Freunde”, Uli Hesse pojechał do Neapolu i napisał kapitalny reportaż. Pokazuje, jak to wszystko przeżywają kibice. Jakże podatni na teorie spiskowe. Luca – z dzielnicy San Giovanni a Teduccio – ma proste wytłumaczenie, dlaczego nie udawało się wcześniej wywalczyć mistrzostwa. Nawet po słynnym meczu w Turynie w kwietniu 2018 roku, wygranym przeciwko Juve 1:0 (po główce Koulibalego). Wtedy team, który przez 21. serii meczów był pierwszy w tabeli, na koniec – znowu! – zajął 2. miejsce. Po raz trzeci na przestrzeni pięciu lat. Luca mówi reporterowi: „To jasne! Stara ekipa, ta z Mertensem i Hamsikiem, wiedziała, że nie ma prawa wygrać. Ta jedenastka nie ma takiego obciążenia. Po prostu grają w piłkę”. A dlaczego tamta nie miała prawa wygrać? „Północ oszukuje. Juventus manipuluje sędziami. Jak trzeba, to kombinują z finansami. A gdy to nie pomaga, to sięgają po medycynę” – odparł kibic.

 

„Calcio spectacolo!” – to hasło, które można usłyszeć praktycznie przy każdy meczu Neapolu w tym sezonie! Nie ma praktycznie różnicy, w takich rozgrywkach grają neapolitańczycy – wszędzie widać dominację, tempo, technikę, euforię. Zdarzyła się tylko jedna wpadka – w Pucharze Włoch z Cremonese. W Serie A już 56 goli strzelonych i aż 20 wygranych! 20 wygranych w 23 kolejkach! Średnia punktów 2,69, nawet lepsza – na tym etapie rozgrywek - od pamiętnego mistrzostwa Juve z sezonu 2013/14, gdy zdobyli ponad 100 punktów. Dokładnie 102 „oczka”…

 

Jak smakuje triumf w „Coppa dei Campioni”? We Włoszech prawie o tym zapomnieli! Ostatni raz piłkarze Interu tego dokonali w 2010 roku. Od tego czasu w europejskiej rywalizacji przyznanych zostało 25 tytułów i przedstawiciel Serie A zapewnił sobie tylko jeden – Roma w poprzednim roku premierowo wygrała Conference League. Na 100 uczestników półfinałów było tylko 9 zespołów z Włoch. Z Hiszpanii aż 33, z Anglii 22, a z Niemiec 13. Spaletti jednak przestrzega przed euforią: „Eintracht to klasowy zespół, który gra w dużym tempie. Dla Eintrachtu faza pucharowa europejskiej rywalizacji to rutyna – w końcu nikt nie wygrywa przypadkowo Ligi Europy”.

„Przesadziliśmy z pensjami. Teraz korekta… ”

I na koniec Piotr Zieliński. To są też jego wieczory. 3 gole i 2 asysty w Champions League, 3 bramki i 6 asyst w Serie A. Kontrakt do 2024. De Laurentis kilka miesięcy temu powiedział: „Przesadziliśmy z pensjami. Teraz musimy to skorygować”. 3,5 miliona euro rocznie – to maksimum, które chce płacić Napoli. Odeszli Insigne (Toronto), Koulibaly (Chelsea), Ospina (Al-Nasr), Mertens (Galatasaray), Fabian Ruiz (PSG). To była potężna zmiana kadrowa, która nie spowodowała załamania zespołu, co prorokowali, co bardziej niecierpliwi i złośliwi „tifosi”. Trochę przerażony skalą tej letniej zmiany był sam Spaletti. Tłumaczył dziennikarzom: „Topowe kluby mają zupełnie inny poziom płac. Nasz budżet powoduje, że musimy inaczej działać na rynku transferowym i gotowi piłkarze są poza naszym zasięgiem”. Tyle, że można ich przygotować. Wierzył w to De Laurentiis, który powiedział: „Jak ściągałem Hamsika, Lavezziego, Cavaniego, czy Koulibalego, to kibice też pomstowali”. Zieliński może zostać, ale może też przynieść dziesiątki milionów euro. „Transfermarkt.de” wycenia Polaka na 40 milionów. Pytanie, ile będzie kosztował jak wygra Ligę Mistrzów… No, przynajmniej błyśnie wiosną w Champions League…

 

Roman Kołtoń/Prawda Futbolu
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie