Marek Koźmiński: W Liverpoolu potrzebna jest świeża krew

Piłka nożna
Marek Koźmiński: W Liverpoolu potrzebna jest świeża krew
fot. PAP
Marek Koźmiński: W Liverpoolu potrzebna jest świeża krew

- Piotr Zieliński jest w pierwszej piątce, która decyduje o obliczu Napoli. Kreuje bardzo dobrze, ma pewne miejsce w wyjściowej „jedenastce” od wielu lat. Oczywiście, znając go od kuchni, jego umiejętności, chciałoby się powiedzieć: „Piotrek, raz się zabaw, pokaż swój nieprawdopodobny kunszt”. Może troszeczkę tego brakuje, ale ciężko użyć słowa „krytyka”, to był mecz na mocną „siódemkę” – ocenił Marek Koźmiński, były wiceprezes PZPN, który w Serie A rozegrał 114 spotkań.

Michał Białoński: Jak pan ocenia wtorkowe mecze Ligi Mistrzów? Eintracht, przy wsparciu kibiców, liczył na lepszy wynik, ale Napoli pokazało mu miejsce w szeregu.


Marek Koźmiński: Wtorkowy wieczór był piękny, specjalny prezent dla konesera futbolu. Oglądałem na przemian Eintracht z Napoli i Liverpool z Realem.


Napoli pokazało, że jest drużyną lepszą, dojrzalszą, skuteczniejszą i bardziej ograną w Europie. Abstrahując od wyniku, bezdyskusyjnej wygranej 2-0, w statystykach pojawił się tylko jeden strzał Eintrachtu i 10 Napoli, czyli to są druzgocące cyfry. Abstrahując też od czerwonej kartki, która należała się napastnikowi Kolo Muaniemu, to wszystko obrazuje bezsilność drużyny niemieckiej. Napoli jest dla Eintrachtu ekipą za wysokich lotów.


Sam jestem ciekaw, dokąd Napoli może dojść. Bliski awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów będzie osiągnięciem historycznym dla tego klubu. W Serie A jest absolutnym liderem, z tyłu nie widać nikogo. Napoli idzie na rekord wszech czasów pod względem zdobyczy punktowej. Poczekajmy na konfrontacje w dalszej fazie Champions League, zobaczymy, czy Napoli będzie mogło sobie dać radę z największymi potęgami Europy.


Pierwszoplanowymi postaciami byli Osimhen, Kvaratskhelia, Lobotka, ale Piotr Zieliński raczej do nich nie należał?


Pewnie tak, ale ogólnie Piotrek gra bardzo dobrze, równo, prezentuje futbol dojrzały. Nie oczekujmy, że w każdym spotkaniu będzie zawodnikiem wiodącym. Jest w pierwszej piątce, która decyduje o obliczu Napoli. Kreuje bardzo dobrze, ma pewne miejsce w wyjściowej „jedenastce” od wielu lat. Oczywiście, znając go od kuchni, jego umiejętności, chciałoby się powiedzieć: „Piotrek, raz się zabaw, pokaż swój nieprawdopodobny kunszt”. Może troszeczkę tego brakuje, ale ciężko użyć słowa „krytyka”, to był mecz na mocną „siódemkę”, dojrzały piłkarsko zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Oczywiście Zieliński nie był zawodnikiem, który zdecydował o wyniku, ale grał dla drużyny.


Bramka na 0-2 Giovanniego Di Lorenzo to trochę gwóźdź przybijający do ławki rezerwowych Bartosza Bereszyńskiego. Obrońca reprezentacji Polski czeka, aż Luciano Spalletti pozwoli odpocząć kapitanowi Napoli, by mógł zagrać przed przyjazdem na marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski.


Przyjmując ofertę Napoli Bereszyński zdawał sobie sprawę z tego, że będzie jokerem, zawodnikiem rezerwowym. Na razie szansy nie dostał, ale spokojnie, myślę, że moment, w którym zobaczymy go na boisku nastąpi. Od początku było wiadomo, że Napoli ma zawodników o odpowiednim poziomie i Bartosz będzie musiał z nimi rywalizować. Poczekajmy. Ja jestem absolutnie spokojny o jego formę po przyjeździe na zgrupowanie reprezentacji. To jest zawodnik na tyle ukształtowany piłkarsko, że za miesiąc będzie dla nas, dla Polski dobry.

 

ZOBACZ TAKŻE: Legenda Liverpoolu nie zostawia suchej nitki. "Pobojowisko"


Starcie Liverpoolu z Realem śmiało można określić mianem legendarne, z uwagi na jego przebieg. Liverpool szybko prowadził 2-0 i mogło mu się wydawać, że rywal leży na łopatkach. Tymczasem „Królewscy” w 46 minut, między 21. a 67. Minutą, wbili „The Reds” pięć bramek!


To był mecz piękny, fantastyczny, ale również w moim odczuciu kuriozalny. Dlatego, że po obu stronach były ogromne błędy bramkarskie, po których padały bramki. Liverpool przez pierwsze pół godziny kompletnie dominował, wyszedł bardzo wysokim pressingiem. Gdyby po tym okresie ktoś powiedział, że Liverpool nie wygra, a nawet straci pięć bramek, to każdy jego słuchacz popukałby się w czoło i odparł: „To niemożliwe!”.


Natomiast piłka jest przewrotna. Gospodarze stracili bramkę kontaktową po fantastycznej akcji Viniciusa Juniora, który wszedł w pole karne i praktycznie z niczego, strzałem „z krótkiej nogi”, zdobył bramkę kontaktową.


I wtedy chyba coś pękło w Liverpoolu, bardziej w głowach jego piłkarzy. Zabrakło pewności siebie i błąd Alissona, po którym padła wyrównująca bramka dopełnił czary goryczy mentalnej. Siła osobowości, wiary we własne umiejętności nagle zniknęła w Liverpoolu. W końcówce meczu, przy stanie 2-5 Real długimi fragmentami bawił się grą „w dziadka”, a Liverpool nie był w stanie przeciwstawić nawet sportowej złości.


Przekonaliśmy się, że problemy Liverpoolu w Premier League to nie przypadek. Zawodzi brak pewności siebie, bo przecież nie umiejętności – oni je mają. Nie zawodzi też przygotowanie fizyczne, bo w pierwszych 30 minutach Liverpool zgniótł Real. Ale brakuje wiary w zwycięstwo i też szczęścia. Gdyby nie błąd Alissona i nie padłaby kuriozalna bramka na 2-2, to być może mecz by się potoczył inaczej.


Był to mecz o dwóch obliczach – pierwsze pół godziny, w którym Real miał kłopoty z wyjściem z własnej „szesnastki” i następne 60 minut, które wstrząsnęło Wyspami Brytyjskimi, Liverpoolem, a dla koneserów piłki to było chyba najpiękniejsze 60 minut w tym roku.


Czy można mówić o schyłku ery Juergena Kloppa na Anfield Road? W październiku minie osiem lat, odkąd objął Liverpool.


Historia sportu uczy, że przychodzi w pewnym momencie przesilenie. Moment, w którym jesteśmy sobą zmęczeni, gdy żadna ze stron nie jest w stanie z siebie wykrzesać dodatkowych bodźców energetycznych, emocjonalnych, bo magazyn na nie jest pusty. Klopp to fantastyczny trener, z wielkimi osiągnięciami, ale myślę, że po pierwsze, trzeba by jeszcze bardziej przewietrzyć szatnię, pozbywając się również największych nazwisk. Po drugie, być może też nastał już kres trenera Kloppa jako głównodowodzącego, co absolutnie nie przekreśla i w żaden sposób nie stawia znaku zapytania w stosunku do jego dokonań z ostatnich ośmiu lat. W Liverpoolu na pewno jest potrzebna świeża krew.

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie