Historia Barkomu Każany Lwów, czyli jak ukraiński zespół odnalazł się w PlusLidze

Siatkówka
Historia Barkomu Każany Lwów, czyli jak ukraiński zespół odnalazł się w PlusLidze
fot. PAP/Łukasz Gągulski
Dla siatkarzy ze Lwowa to pierwszy sezon w PlusLidze

- Oczywiście, że wojna na wpływ na nas wszystkich, na naszą psychikę. Moi koledzy, znajomi zginęli na froncie – przyznał Wasyl Tupczi, siatkarz klubu Barkom Każany Lwów, który od tego sezonu występuje w polskiej ekstraklasie, a mecze musi rozgrywać "na wygnaniu" w Krakowie.

Rozpoczęta rok temu rosyjska agresja na Ukrainę sprawiła, że Kraków, podobnie jak wiele inne innych polskich miast, stał się nowym domem dla tysięcy Ukraińców. W stolicy Małopolski swój tymczasowy dom znalazła także siatkarska drużyna z Lwowa – Barkom Każany, która została przyjęta do PlusLigi. Dzięki temu kibice w hali na Suchych Stawach mogą po 32 latach przerwy emocjonować się meczami siatkówki na najwyższym krajowym poziomie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Siatkarscy kibice z Rzeszowa czekają już 36 lat! Czy Asseco Resovia spełni ich marzenia?

 

- Chcieliśmy grać oczywiście u siebie, ale tak wyszło, że musimy skorzystać z gościny Krakowa, który jest miastem bardzo podobnym do Lwowa - powiedział prezes i główny sponsor klubu Ołeh Baran.

 

Dyrektorka klubu Iryna Bahrij wspomina, że początki nie były proste.

 

- Wszystko było dla nas nowe. Trzeba było nawiązać kontakty, poznać ludzi. Poszło jednak fajnie. Teraz nie ma już większych problemów – podkreśliła.

 

Przede wszystkim trzeba było jednak znaleźć mieszkania dla 15 zawodników oraz trenerów.

 

- Nie było to łatwe, bo rynek był bardzo trudny. Jechałam oglądać jakiś lokal i na miejscu okazywało się, że ogłoszenie jest już niekatulane, bo wynajął je ktoś inny – wspominała dyrektorka klubu, która do Krakowa przeniosła się z mężem i córką.

 

- Dobrze nam się tutaj żyje, jest spokojnie. Pozostała moja rodzina dalej mieszka w Ukrainie, w Borysławiu. Niedawno w tamtych okolicach wybuchały rosyjskie rakiety. Jest więc strach, bo nie nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć – przyznała Bahrij.

 

Drużynę Barkomu tworzy 15 siatkarzy, w tym 13 Ukraińców. Ekipa ze Lwowa spisuje się nadspodziewanie dobrze, sprawiła kilka niespodzianek, ale przede wszystkim bez większych problemów zapewniła sobie utrzymanie i także w następnym sezonie rywalizować będzie w PlusLidze.

 

Największą gwiazdą zespołu jest Wasyl Tupczi, jeden z najskuteczniejszych zawodników polskiej ligi. Reprezentant Ukrainy jest zadowolony, że może grać w Polsce.

 

- Macie jedną z najmocniejszych lig na świecie. Poziom jest bardzo wysoki. Gra tutaj to dla mnie ciekawe doświadczenie i cieszę się, że sobie poradziłem – powiedział Tupczi, który przywykł już do życia w Krakowie.

 

- Przebywa tutaj bardzo dużo Ukraińców, miasto jest piękne. Jest gdzie pospacerować. Mieszkam tu z żoną i dwoma córkami, w wolnych dniach jeździmy na wycieczki, odwiedzamy inne miejsca, m.in. byliśmy w Zakopanem – przekazał.

 

Artem Smolar także jest zadowolony z możliwości gry w polskiej ekstraklasie.

 

- Organizacja jest tutaj na wyższym poziomie niż w Ukrainie. W polskich halach jest znakomita atmosfera podczas meczów. Kibice są bardzo energetyczni, głośno dopingują – powiedział środkowy, któremu niedawno w Krakowie urodziła się córeczka.

 

Prawie wszyscy ukraińscy zawodnicy Barkomu pochodzą z północnej lub środkowej Ukrainy, nie ma żadnego lwowiaka. Od rozpoczęcia sezonu, który jest bardzo intensywny, nie mieli możliwości pojechać do swojej ojczyzny, ale interesują się tym, co dzieje się w ich kraju, martwią o los najbliższych.

 

- Oczywiście, że wojna na wpływ na nas wszystkich, na naszą psychikę. Moi koledzy, znajomi zginęli na froncie. To szybko się nie skończy. A jak się wreszcie skończy, to trzeba będzie dużo czasu, aby wszystko odbudować, podnieść gospodarkę. Bez pomocy Polski i innych krajów nam się nie uda wrócić do tego poziomu życia, który mieliśmy – nie miał wątpliwości Tupczi, który w przyszłym sezonie też będzie reprezentował barwy Barkomu.

 

Czy siedzibą klubu dalej będzie Kraków? Jeszcze nie wiadomo. Na powrót do Lwowa na razie nie ma większych szans, ale w grę może w wchodzić inne polskie miasto.

 

Na meczach "Nietoperzy" frekwencja jest niezła. Na ostatnim spotkaniu z Jastrzębskim Węglem hala wypełniła się całkowicie.

 

- W Ukrainie siatkówka nie jest bardzo popularnym sportem. Na nasze mecze przychodzą jednak nasi rodacy, także na te wyjazdowe. Mają flagi narodowe, kibicują nam. Wcześniej często nie wiedzieli, że ukraiński klub gra w polskiej lidze. Mam nadzieję, że wojna się skończy i wrócimy do Lwowa, ale na przyszły sezon pewnie zostaniemy jeszcze w Krakowie – podsumowała Bahrij.

fdz, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie