Trener Lecha Poznań zabrał głos przed meczem Ligi Konferencji
Piłkarze Lecha Poznań w czwartek rozegrają jedno z najważniejszych spotkań w historii klubu. W obecności 40 tysięcy kibiców podejmować będą szwedzki Djurgardens IF, a stawką dwumeczu będzie awans do ćwierćfinału Ligi Konferencji.
Przed spotkaniem z Bodoe/Glimt dużo mówiło się o tej historii, o tym, że możemy napisać nową. Dziś stoimy przed szansą napisania kolejnego rozdziału do tej historii. A za kilka lat, każdy z nas trenerów, piłkarzy i was dziennikarzy będzie mógł powiedzieć, że uczestniczył w tym wyjątkowym meczu – mówił na konferencji szkoleniowiec mistrza Polski John van den Brom.
ZOBACZ TAKŻE: Liga Konferencji: Francuzka Stephanie Frappart poprowadzi mecz Lecha Poznań
Holender jest optymistą przed pierwszym starciem z wicemistrzem Szwecji w Poznaniu. Najbardziej cieszy go fakt, że wszyscy zawodnicy są zdrowi i nikt nie musi pauzować za kartki.
- Będzie pełny stadion, a kibice są naszym 12. zawodnikiem. Potrafią nam dać ogromne wsparcie, odczuliśmy to na meczu z Bodoe/Glimt – podkreślił opiekun "Kolejorza".
Lechowi po raz drugi w Lidze Konferencji przyjdzie zmierzyć się z zespołem ze Skandynawii. W fazie play off rywalem poznaniaków był norweski Bodoe/Glimt. Van den Brom przyznał, że widzi pewne podobieństwa.
- To, że oba zespoły są ze Skandynawii nie było dla nas punktem wyjścia podczas analizy. Natomiast są pewne podobieństwa, obie ekipy są mocne, zgrane, grają bardzo kompaktowo. Pracują od wielu lat z tymi samymi trenerami, a więc wypracowały swoją tożsamość. Nie będę rozstrzygał, czy Bodoe jest lepsze, czy Djurgardens – to mnie nie interesuje. Jeśli miałbym już szukać różnic, to Djurgardens ma więcej jakościowych piłkarzy, którzy mogą odmienić losy spotkania – wyjaśnił van den Brom.
Jego zdaniem, takim zawodnikiem, określanym jako "game changer", jest kapitan zespołu Magnus Eriksson.
- Ma bardzo dużo jakości, gra na dużej intensywności, potrafi uderzyć z dystansu. To zdecydowanie najgroźniejszy piłkarz rywala - ocenił.
Holender zdradził, że bardzo pomocny w rozpracowaniu rywala był Jesper Karlstroem. Reprezentant Szwecji spędził w klubie ze Sztokholmu sześć lat, a wiosną 2021 roku dołączył do Lecha. Wówczas Djurgardens prowadzili dwaj trenerzy Kim Bergstrand i Thomas Lagerloef i obaj pracują do dziś.
- Dlatego ten system gry się za mocno nie zmienił, w kadrze jest jeszcze sporo zawodników, z którymi grałem. Trudno powiedzieć, czy obecny zespół jest silniejszy od tego, z którego odchodziłem. W 2019 roku zdobyliśmy mistrzostwo Szwecji i byliśmy wówczas bardzo mocni. Kolejny sezon był już trochę taki dziwny z powodu covid-u. Natomiast uważam, że co roku robią postęp. Sprzedają piłkarzy do dobrych klubów, ale w ich miejsce przychodzą kolejni - stwierdził Karlstroem.
Pomocnik Lecha nie ukrywa, że przed spotkaniem udzielił sporo wywiadów szwedzkim mediom. Jak zdradził, zainteresowanie jego osobą było bardzo duże.
- Powiedziałem, że mamy bardzo mocny zespół, który jest w stanie wygrać ten dwumecz. Ale znam też Djurgardens i wiem, że czeka nas ciężka przeprawa. Wspomniałem też o atmosferze, która w Poznaniu jest wyjątkowa - opowiadał.
Czwartkowy pojedynek poprowadzi francuska arbiter Stephanie Frappart, która w listopadzie w Katarze jako pierwsza kobieta sędziowała spotkanie męskiego mundialu. Van den Brom przyznał, że to dla niego pierwsze takie spotkanie, ale też nie przywiązuje do tego wagi.
- To nie jest dla mnie żaden problem. Miło było popatrzeć, oczywiście nie na to jak wygląda, ale jak dobrze prowadziła spotkanie na mundialu - skwitował Holender.
Pierwsze spotkanie 1/8 finału Ligi Konferencji Lech Poznań - Djurgardens IF rozegrane zostanie w czwartek o godz. 21. Rewanż odbędzie się tydzień później w Sztokholmie.
Przejdź na Polsatsport.pl