Bożydar Iwanow: Czeski film. Dwa smutne obrazki z Pragi

Bożydar Iwanow: Czeski film. Dwa smutne obrazki z Pragi
fot. PAP

Dwa obrazki. Oba już po zakończeniu piątkowego meczu w Pradze. Pierwszy z tak zwanej mixed-zony, gdzie dziesiątki polskich dziennikarzy czekają na naszych piłkarzy. Przygotowana długa ściana ozdobiona logami sponsorów, przed nią korytarz, którym mają przechodzić z szatni zawodnicy, by podzielić się swoimi wrażeniami. I metalowe płotki oddzielające przedstawicieli mediów od "bohaterów" wieczoru. Pojawiają się jedynie Czesi.

Polacy wychodzą innym wyjściem, nie kierując się we właściwą strefę. Próbując minąć kamery i mikrofony, które odwrócone są w przeciwległą stronę. Niektórym udaje się przemknąć do autokaru schowanym głęboko w kaptury białych bluz reprezentacji. Ale nie wszystkim. Pojawia się sygnał, że ktoś idzie. Następuje odwrót od wyznaczonej do konkretnego celu miejsca i przenosiny w inne. Tworzy się wianuszek przy tych, którym "ucieczka" się nie powiodła. Wśród "złapanych" między innymi Robert Lewandowski i Robert Gumny. Oficer prasowy UEFA wszystko notuje. Nie po to przecież zbudowana została ścianka, by jej nie filmować i nazw firm nie pokazywać w telewizjach, portalach czy na youtube'ach. Adnotacja na ten temat na pewno już powstała.

 

ZOBACZ TAKŻE: Obrońca opuścił zgrupowanie reprezentacji Polski


Obrazek drugi. Setki polskich kibiców rozczarowanych po tym, co zobaczyli, stojąc na trybunie tuż obok naszego stanowiska, z którego ze studiem w Warszawie łączyli się Przemysław Iwańczyk, Tomasz Hajto i Roman Kołtoń. Proszą nas o podejście do siebie. Są wściekli. Nie przebiegiem meczu. Ale przede wszystkim z tego powodu, że polscy piłkarze po ostatnim gwizdku nie podeszli do nich, aby im podziękować za doping. Padają słowa o tym, jak długo jeżdżą za kadrą, ile czasu musieli oszczędzać, by zjawić się w Pradze. Tomkowi Hajcie ktoś pokazuje wyliczenia kosztów tego wyjazdu. Na szczęście do stolicy Czech nie jest jeszcze tak daleko. Ale to żadne wytłumaczenie. Nawet taka wyprawa to wydatek paru tysięcy złotych. Czasem to wysokość miesięcznych zarobków. Nikt jednak nie zamierzał się do fanów pofatygować. Koszulki czy karty przygotowane pod zebranie podpisów pozostają nienaruszone. Pamiątką po tym spotkaniu będą jedynie fotografie z "Giannim", Andrzejem Niedzielanem czy "Rokiem". Część fanów uważa nawet, że w tym meczu charakter boiskowy Hajty przydałby się bardziej niż "gracja" Jakuba Kiwiora i Jana Bednarka. Kurtyna.


Mecz można zawsze przegrać. Pomijam okoliczności w jakich do tego w piątek doszło, bo przez całe spotkanie nie miałem poczucia, że w tym meczu Polacy mogą się choć zbliżyć do odrobienia strat. Ale braku szacunku dla ludzi, którzy wydają swoje ciężko zarobione pieniądze, by swoją najważniejszą drużynę wspierać, nie jest do zaakceptowania. Tak samo jak niechęć niektórych do ustawienia się do kilkominutowego wywiadu.

 

Panowie piłkarze: Wy nie robicie czegoś dla Feddka, Lepy, Rojka, Kurowskiego, Tomczyka, Jankowskiego, Szczygielskiego czy Iwanowa. Jesteśmy tylko łącznikiem między wami a tymi, dla których jesteście idolami. Którzy dla Was poświęcają swój czas i pieniądze. Kursują za Wami przez całą Europę, a czasem i świat. Naprawdę to nie aż tak duży wysiłek, by przez tych parę minut im za to podziękować. Na szczęście ta kwestia nie dotyczy wszystkich naszych kadrowiczów. Brawo dla tych, którzy ten temat traktują profesjonalnie. To także należy przecież od obowiązków reprezentanta.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie