Najgorsza drużyna wiosny. Co się z nimi stało?

Piłka nożna
Najgorsza drużyna wiosny. Co się z nimi stało?
fot. Cyfrasport

Gdybyśmy ułożyli tabelę rundy wiosennej, to GKS Katowice byłby na ostatnim miejscu. Zespół, który jesienią zaskoczył na plus, w rundzie rewanżowej nie tylko zdobył najmniej punktów (łącznie 4), ale i nie wygrał żadnego meczu. - Mamy kryzys punktowy - mówi nam trener Rafał Górak.

Po pierwszej rundzie GKS Katowice miał wszystko pod kontrolą. 8 miejsce, 28 punktów w tabeli i tylko 1 punkt straty do szóstej pozycji gwarantującej grę w barażach, to był wynik co najmniej satysfakcjonujący.


W klubie też chyba uznali, że drużyna jest na właściwych torach, bo w zimowym oknie transferowym nie robiono wielkich zmian. Doszedł jeden zawodnik i to było wszystko. Tak, jakby w GKS-ie uznali, że niczego więcej do szczęścia nie trzeba, że ta drużyna wiele do szczęścia nie potrzebuje.

 

ZOBACZ TAKŻE: Człowiek, który zawrócił Wisłę. Jego notes jest wart każdych pieniędzy

 

Mszczą się zmarnowane karne

 

Wiosna układa się jednak fatalnie. GKS jako jedyny zespół nie wygrał jeszcze w tym roku ligowego meczu. W liczbie straconych bramek też jest wysoko, w TOP 5. Co się dzieje?


- Mamy trudną sytuację – nie kryje trener Rafał Górak. – Mówię to wprost, bo w sporcie, jak nie ma wyniku, to obojętnie jaką narrację by się przyjęło, wszystko sprowadza się do jednego. Liczą się zdobyte punkty, a my mamy kryzys punktowy.


Dlaczego? Skąd wziął się ten kryzys? – Mecze, które były w naszym wykonaniu dobre, czy bardzo dobre, nie zakończyły się naszym zwycięstwem. Nie wykorzystaliśmy tego, co mieliśmy na patelni i punktów nam nie przybywało. Zmarnowany karny w meczu z Sandecją, z Resovią to samo i tak nam to uciekało. Spotkań, które mogliśmy wygrać, nie wygraliśmy. Do tego doszły jedna i druga porażka i ta nasza sytuacja zrobiła się gorzka – przyznaje szkoleniowiec.

 

Piłkarze jednak nie zwiesili głów

 

Trener Górak zapewnia jednak, że jego zespół nie jest w jakimś dołku bez wyjścia, że piłkarze jeszcze nie zwiesili głów. – Z jednej strony od początku było wiadomo, że to nie jest zespół, który zdominuje ligę, więc jak ten początek nam nie wyszedł, to trudno mówić, że to jakiś dramat, bo plany były inne. Z drugiej mamy jednak przygnębienie, bo w sporcie chce się wygrywać. Czasem my jesteśmy bezradni i to może wyglądać, jakbyśmy wywiesili białą flagę, ale zapewniam, że daleko nam do tego. Uważam, że jesteśmy w takim miejscu, z którego możemy szybko wyjść. Ten zespół nie jest bezradny, nie jest słabszy niż jesienią. Ma mniej szczęścia, ale jak ono się uśmiechnie, to wszystko się zmieni. Ja jestem pełen nadziei.

 

Szkoleniowiec GKS-u wspomniał o planie. Okazuje się, że mimo dobrej postawy jesienią ani właściciel, ani prezes nie rzucili hasła: walczymy o awans.

 

Plan wciąż może być zrealizowany

 

- Jestem czwarty sezon w GKS-ie i jak dotąd udało mi się wszystkie plany zrealizować. W stu procentach. Na ten rok celem jest zapewnienie sobie utrzymania szybciej niż w poprzednich rozgrywkach. Wtedy zrobiliśmy to na dwie kolejki przed końcem. Teraz, mimo słabego początku, wciąż jesteśmy w stanie wykonać nasz plan szybciej – analizuje Górak.

 

Oczywiście trener nie traktuje zadania, jakie dostał od działaczy tak, że skoro ma się utrzymać, to tylko to go interesuje. Nam wyjaśnia, że dla niego hasło: zapewnić sobie utrzymanie szybciej niż przed rokiem oznacza, że można spróbować czegoś więcej.

 

- To działa w dwie strony – ocenia Górak. – Jak się utrzymamy szybciej, to będzie to znaczyło, że jesteśmy w takim miejscu, które stwarza szansę walki o coś więcej. Na razie jednak szukamy tego naszego koła zamachowego, które nas poniesie. Wszystko musi być nakręcone dobrymi emocjami i wynikami. Nam się ta spirala jednak zwija i musimy uważać, żeby nie za bardzo, żeby za chwilę nie trzeba było grać meczów o wszystko.

 

Złapać tlen w meczu z Łęczną

 

Trener dużo rozmawia z zawodnikami. Wspólnie szukają sposobu, jak wyjść na prostą. Obie strony są maksymalnie skupione na najbliższym meczu z Górnikiem Łęczna. – To nas teraz najbardziej interesuje. Chcemy wygrać i złapać więcej tlenu – przyznaje Górak.

 

Teraz okazuje się, że być może GKS popełnił błąd, dopuszczając zimą tak mało świeżej krwi. Może większy ferment w szatni przełożyłby się na coś lepszego? – Może, ale to jest tak, że ja zdaję sobie sprawę z tego, jaki jest budżet, a chcąc mieć dobrych zawodników, trzeba wykładać sporą gotówkę. Po rozmowie z dyrektorem i menadżerem uznaliśmy, że bierzemy Mateusza Marca, bo potrzeba nam jakości, a nie ilości – kwituje trener.

 

Ma trochę GKS pecha, bo wiosną na stadion wrócili kibice, którzy wcześniej bojkotowali swój zespół. Wrócili i drużyna niestety nie wygrywa, więc za chwilę znowu będą mieli powód, by odwrócić się plecami.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie