Papszun na brak ofert narzekać nie będzie. "Pytanie, czy zechce znów wejść w taki projekt jak Raków"

Piłka nożna

Jak grom z jasnego nieba spadła informacja o odejściu Marka Papszuna z Rakowa Częstochowa po zakończonym sezonie. O możliwej przyszłości doświadczonego szkoleniowca oraz klubu spod Jasnej Góry opowiada były kapitan reprezentacji Polski, Maciej Żurawski.

Krystian Natoński: Maciej Żurawski jako piłkarz wolałby usłyszeć o odejściu trenera w trakcie sezonu, czy po jego zakończeniu?

 

Maciej Żurawski: Teoretycznie byłbym zwolennikiem ogłoszenia takiej decyzji po ostatnim meczu. To tylko jednak teoria, bo trener Papszun długo pracuje z tym zespołem i bardzo dobrze zna swoich piłkarzy. To sprawia, że wie jakie mają charaktery, jak z nimi rozmawiać i co w jaki sposób może podziałać. My tego nie wiemy. Ja mogę powiedzieć tylko z perspektywy kogoś, kto stoi obok i się przygląda. Zawodnik pewnie wolałby do końca rozgrywek mieć poczucie stabilizacji. Z drugiej strony trener Papszun brał to pod uwagę oraz to, że walczy z tą drużyną o mistrzostwo Polski. Musiał to wszystko przeanalizować.

 

Można jedynie przytoczyć słowa z konferencji Rakowa - nie ma odpowiedniego momentu na ogłaszanie takich decyzji.

 

- To prawda, nie ma. On też wie, że ma zespół, który posiada świadomość realizacji celu na koniec tego sezonu. Brał pod uwagę mądrość drużyny, co sprawi, że ta informacja nie podziała na nią w jakiś sposób demobilizujący. Nie sądzę. Tym bardziej, że będzie ten zespół prowadził do końca rozgrywek - z tym samym zaangażowaniem. Dla samego trenera Papszuna ten cel w postaci mistrzostwa będzie najważniejszy do zrealizowania, bo jednak wcześniej nie udało mu się go zdobyć. Były Puchary Polski, Superpuchary i wicemistrzostwa. Dla niego tytuł to idealna puenta. Myślę, że dlatego jego mobilizacja będzie jeszcze większa. Zdaje sobie sprawę, że odchodzi z Rakowa i jeżeli teraz nie udałoby mu się sięgnąć po mistrzostwo, to może już nigdy tego nie dokonać. To dotyczy również zawodników, którzy będą chcieli niejako sprezentować trenerowi ten sukces na koniec jego pracy.

 

ZOBACZ TAKŻE: Marek Papszun nie chciał, aby na jego pomniku pojawiła się rysa

 

Wielu dziwi się, że trener Papszun nie chce spróbować powalczyć z Rakowem o awans do europejskich pucharów, w przypadku mistrzostwa - do Ligi Mistrzów.

 

- On już podejmował próbę walki o puchary - tej niższej rangi. Nie chcę mówić słowami trenera Papszuna, bo nim nie jestem, ale może to jest kwestia tego, że ta drużyna ma jakieś określone możliwości. Czy to jest zespół, który jest w stanie walczyć o Ligę Mistrzów? Nie wiem.

 

Pytanie również, czy Raków wraz z odejściem Papszuna czeka rewolucja? Klub chciałby jej uniknąć.

 

- To zależy, czy ten projekt będzie miał kontynuację w postaci tych wszystkich zasad, które panowały do tej pory - budowy drużyny, ustawienia na boisku. Jeżeli przyjdzie inny trener, który kompletnie zmieni funkcjonowanie zespołu, zmieni ustawienie na boisku, to nie wiemy, czego się spodziewać. Ważne, żeby to, co zostało zbudowane, było kontynuowane. Myślę, że ta formuła jeszcze się nie wyczerpała. Te lata pokazują, że to był właściwy kierunek. Można też dokładać różne inne rzeczy, rozwijając ten projekt. Tak do końca to nie wiem, co jest powodem jego odejścia.

 

Sam trener Papszun wspomniał, że nie ma ofert z innych klubów, więc wydaje się, że zadecydowały względy osobiste.

 

- Jeżeli jest tak, to jestem w stanie to zrozumieć, bo z perspektywy trenera praca w jednym klubie przez bardzo długi okres czasu sprawia, że tracisz nieco zdrowego i obiektywnego spojrzenia na pewne rzeczy. Zaczyna brakować ci tych bodźców. Potrzebujesz nieco trochę odetchnąć, nabrać większego dystansu. Wierzę, że trener Papszun wróci do pracy i pewnie tych ofert będzie miał mnóstwo. I to dobrych. Wówczas ten bodziec będzie zdwojony, kiedy będzie miał pracować gdzieś indziej. Praca tyle lat na pełnych obrotach, z sukcesami też potrafi zmęczyć, bo cały czas znajdujesz się pod presją. O presji mówi się zawsze w kontekście wielkich klubów, ale myślę, że od pewnego czasu Raków, patrząc na wyniki, już też pod tą presją był.

 

Następca Papszuna nie będzie miał łatwo wejść w jego buty.

 

- Ta poprzeczka jest wysoko ustawiona. Jestem ciekaw, kto to będzie. To powinien być chyba trener, który zostanie wybrany skrupulatnie i będzie chciał kontynuować to dzieło.

 

A co z Papszunem? Zakładając, że wróci do pracy po przerwie. Jaki klub? A może reprezentacja?

 

- Bez konkretów, myślę, że to może być tylko klub, który walczy o wysokie cele. Nie wyobrażam sobie, aby Marek Papszun chciał obejmować drużynę, gdzie nie miałby pokrycia w postaci odpowiedniego poziomu piłkarskiego. Aczkolwiek jak pokazał w Rakowie, potrafi zbudować zespół i wznieść ją na wyżyny.

 

Można jedynie zastanawiać się, czy będzie chciał drugi raz czynić to samo.

 

- No właśnie, bo tylko on wie, ile to wymagało pracy. I pytanie, czy chciałoby mu się to robić w słabszym klubie i uczynić z niego krajowego potentata. A może wolałby wskoczyć od razu na wysoki poziom. No i pamiętajmy o reprezentacji. Myślę, że ten temat będzie się przewijał. Na razie wiadomo, że jest trener Santos i zmiany nie będzie tylko dlatego, że Marek Papszun będzie wolny (śmiech).

 

Krystian Natoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie