Mecz, który zdefiniuje sezon Legii. Marek Papszun chce znów pokazać, że to jemu należała się stołeczna posada

Piłka nożna
Mecz, który zdefiniuje sezon Legii. Marek Papszun chce znów pokazać, że to jemu należała się stołeczna posada
fot. Cyfrasport
Mecz, który zdefiniuje sezon Legii. Marek Papszun chce znów pokazać, że to jemu należała się stołeczna posada.

Gdyby ktoś przed rozpoczęciem sezonu powiedział, że Legia Warszawa zostanie wicemistrzem Polski i zagra w finale Pucharu Polski, przy Łazienkowskiej taki scenariusz przyjęto by z pocałowaniem ręki. Poprzednie rozgrywki, które przez długi czas brzydko pachniały nawet degradacją, pozostawiły w psychice kibiców największego polskiego klubu bolesny ślad.

Ubiegłoroczne odpadnięcie po 0:4 w Częstochowie z Pucharu również wskazywało, jak wiele dzieli "Legionistów" od nowej siły naszego futbolu. Stołeczna ekipa była w rozkładzie, Aleksandar Vuković uratował co się dało, mimo, że wiedział, iż jego przyszłość jest przesądzona. Na kontraktach byli Kastrati, Charatin, Johansson, Hanna, Rose i Celhaka. Piłkarze drodzy i niedający właściwej jakości. Pierwsze transfery przed kolejnym sezonem w postaci Baku, Picha czy Kramera udowodniły po raz kolejny, że Legia to inny stopień oczekiwań i wymagań. Euforii nie było.

 

ZOBACZ TAKŻE: Niemożliwe nie istnieje. Raków Częstochowa inspiracją…


Obecny sezon – pierwszy od lat bez Europy – miał być przejściowym. Kosta Runjaić, na którego postawił dyrektor sportowy Jacek Zieliński, skreślając na ostatniej prostej dogadanego już z klubem Marka Papszuna, miał spokojnie zbudować drużynę na atak na ligę w kolejnych rozgrywkach. Szkoleniowiec na pewno zrobił więcej niż wymagano. Ale to jest Warszawa, a nie Szczecin. Tu bez względu na sytuację trzeba wygrywać. Dlatego jutrzejszy finał jest tak istotny dla klubu i jej trenera. Ten mecz zdefiniuje cały ten okres. Runjaić musi odkleić od siebie łatkę trenera, który w Polsce jest długo. Jest dobry. Jego zespoły notują progres. Ale jeszcze nic nie wygrał.


Urodzony w Wiedniu szkoleniowiec najpierw uratował w Szczecinie ligę, a w kolejnych sezonach był siódmy, szósty i dwa razy trzeci. Ale eliminacje do Ligi Konferencji? Przeszedł tylko KR Reykjavik. Krajowy puchar? Porażki z KKS-em Kalisz w 1/32 finału, z Piastem Gliwice w 1/8 (u siebie), w Mielcu w 1/16, z GKS-em Katowice (1/32). W tak zwanym międzyczasie Papszun wygrał dwa Puchary, dwa Superpuchary, w Europie docierał do ostatniej przeszkody kwalifikacji, wyrzucając po drodze za burtę Rubin Kazań, Astanę i tocząc wyrównane boje z Gentem oraz Slavią Praga. Rozgrywając te mecze w Bielsku-Białej, a ligę przez jakiś czas także w gościnnych progach Bełchatowa.


Czy Legia, chcąc tworzyć swój nowy projekt, postawiła zatem na najlepszego na rynku trenera? Marek Papszun co prawda żegna się zaraz z Rakowem. Z mistrzostwem kraju – to już pewne. Ale znając ambicje i charakter tego szkoleniowca wiemy doskonale, że mimo, iż ligę już z Runjaicem wygrał, stanie na rzęsach by i we wtorek utrzeć mu nosa. I pokazać także władzom z Łazienkowskiej, że to jemu powinni powierzyć odbudowę potęgi stołecznego giganta.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie