Fernando Santos bije na alarm. Kosecki mu wtóruje: To jest chore!

Piłka nożna
Fernando Santos bije na alarm. Kosecki mu wtóruje: To jest chore!
fot. Cyfrasport
Fernando Santos bije na alarm. Kosecki mu wtóruje: To jest chore!

- Ja wolę w naszych drużynach zobaczyć chłopaka dwudziestoletniego, a ilu ich gra w Fortuna 1 Lidze, czy w II Lidze. Oni tylko czekają na to, kiedy ktoś z Ekstraklasy zechce po nich sięgnąć. Ale nie. Lepiej sobie sprowadzić Pernamombuco albo Cvinkovicia i go tutaj promować, bo się ma fajny układ z menedżerem. To jest chore! Cały czas wszystkich namawiam: wychowywać i promować swoich zawodników. Tylko na tym polskie kluby mogą najwięcej zarobić – powiedział nam Roman Kosecki.

Michał Białoński: Czy Legia Warszawa może się czuć usatysfakcjonowana po tym sezonie, w którym zdobyła Puchar Polski, a najpewniej zostanie także wicemistrzem kraju?

 

Roman Kosecki, 69-krotny reprezentant Polski, były piłkarz m.in. Legii, Galatasaray, Atletico Madryt i Chicago Fire: Legia nie osiągnęła głównego celu, bo dla niej i dla Lecha jest nim zawsze mistrzostwo. Raków został mistrzem Polski, co planował sobie od wielu lat i zobaczymy, jak mu pójdzie w europejskich pucharach. Wkrótce będzie walczył o Ligę Mistrzów, więc można powiedzieć, że w Częstochowie dopiero zaczynają rozgrywki, a nie kończą.

 

ZOBACZ TAKŻE: Real zepsuł tiki-takę Guardioli? Kosecki: Manchester raz się nadział, a to daje do myślenia

 

Legia również będzie rywalizować o awans do Ligi Konferencji, ale nie wykorzystała szansy na dogonienie Rakowa.

 

Ale czy Legia, jaką proponuje Kosta Runjaić podoba się panu? Widać, że klub długo nie mógł znaleźć napastnika pasującego do taktyki trenera, dopiero w styczniu wrócił na Łazienkowską Tomas Pekhart.

 

Gra się tym, co się ma i przeprowadza się takie transfery, na jakie cię stać. Jak ja słyszę, że jeden z zawodników dopłacał do swojego transferu, żeby wrócić do Legii, to się dziwię. Ja tego nigdzie na Zachodzie nie widziałem, ale taka jest właśnie polska rzeczywistość. Jeżeli mamy - jak to mawiają Hiszpanie - extrajeros, czyli obcokrajowców z drugiego, czy nawet trzeciego poziomu rozgrywek, bo właśnie tacy do nas przychodzą, to jakim cudem chcemy wygrać z europejskimi rywalami w pucharach, skoro w składach naszych drużyn są zawodnicy kompletnie nieznani w swoich krajach, bo krają tam na poziomie drugiej i trzeciej ligi? Dlatego pytam: jak mamy to zrobić, jak awansować?!

 

To jest ten problem, że z góry wiemy, że na polskie realia ci zawodnicy są OK, chociaż ja się z tym do końca nie zgadzam. Uważam, że znacznie lepiej jest wychować swoich zawodników i mówienie, że Polacy są drożsi do mnie nie trafia. Pytam się takich działaczy: „Chcesz mieć zawodnika tańszego? To kup sobie Fiata 125p i wystartuj w Formule 1. Życzę powodzenia!”

Musi być dokładny plan rozwoju klubu. I cały czas wszystkich namawiam: wychowywać i promować swoich zawodników. Tylko na tym polskie kluby mogą najwięcej zarobić, a jak już ściągają obcokrajowca, to naprawdę niech on będzie lepszy od Polaka i to nie trochę, tylko dwa razy lepszy. Niech taki piłkarz coś wnosi do naszej ligi. Tymczasem wielu ściąganych obcokrajowców dopiero uczy się w naszej Ekstraklasie. To u nas się rozwijają, bo my ich zaczynamy promować. Ja tego nie rozumiem!

 

Dołącza pan w ten sposób do apelu selekcjonera Fernando Santosa, który zwrócił uwagę klubom, że za mało stawiają na Polaków, bo wolą sprowadzać marnej klasy „stranierich”.

 

Jak ja wsiądę w samolot i pojadę do ligi hiszpańskiej, to będę siedział z uśmiechniętą buzią, cały happy. Gra tam Lewandowski i daj Boże, żeby więcej Polaków trafiło do La Liga. Gdy pojadę do Holandii, to tak samo widzę zupełnie inny poziom ligi. I proszę spojrzeć, ile tam jest wychowanków w każdej drużynie. Stawiają na nich także Niemcy. Tymczasem idę na polską ligę i patrzę, że w składzie jednej drużyny jest dwóch Polaków, a u jej rywala jest ich trzech, bo rzadziej się trafia pięciu, to mówię: „O co tu chodzi?”.

Patrzę na obcokrajowców i dzwonię do kolegi z Hiszpanii: „Ty, słuchaj, bo tutaj gra zawodnik o takim nazwisku”. „A kto to jest? U nas jest w ogóle nieznany. Nie ma go” – słyszę odpowiedź.

 

Może pan zdradzić, o kogo chodziło?

 

Mniejsza o to, nie chcę nikogo obrażać. Dzwonię z zapytaniami o nazwiska piłkarzy nie tylko do Hiszpanii. Mam kolegów z boiska w całej Europie, również w Portugalii i ciągle słyszę odpowiedź: „Nie no, co ty człowieku. Taki u nas nie grał”. Niech pan zadzwoni do Brazylii i zapyta o piłkarzy z Ekstraklasy z tamtego kraju, czy ich znają. Usłyszy pan „Nie znamy”, albo: „Tak, on posiłki sprzedawał na plaży, po pracy kopał w piłkę”. Przy takiej polityce prowadzenia klubów rzucamy się na Ligę Mistrzów? Daj Boże! Ja chciałbym, żeby Raków awansował i będę za niego trzymał kciuki. Zresztą za każdą polską drużynę w europejskich pucharach.

 

Oby ktoś poszedł w ślady Lecha.

 

Dlatego Lechowi trzeba pogratulować dojścia do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Akurat ten klub ma wartościowych obcokrajowców. Niektórzy są reprezentantami swoich krajów. Pamiętajmy jednak, że Liga Konferencji to trzeci poziom rozgrywek europejskich, za Ligą Mistrzów i Ligą Europy. Dobrze, że Lech dzielnie się spisał w rewanżu z Fiorentiną.

 

Ogólnie w Ekstraklasie za dużo jest przypadkowości. Ja wolę w naszych drużynach zobaczyć chłopaka dwudziestoletniego, a ilu ich gra w Fortuna 1 Lidze, czy w II Lidze. Oni tylko czekają na to, kiedy ktoś z Ekstraklasy zechce po nich sięgnąć. Ale nie. Lepiej sobie sprowadzić Pernamombuco albo Cvinkovicia i go tutaj promować, bo się ma fajny układ z menedżerem. To jest chore!

 

Przykład Lecha dowodzi, że najlepiej zarabia się na Polakach. Jakub Moder został wytransferowany za 11 mln euro, Jakub Kamiński – za 10 mln euro, Michał Skóraś – za 7 mln euro, Jan Bednarek – za 6 mln euro, Kamil Jóźwiak – za 4,3 mln euro, Dawid Kownacki i Łukasz Teodorczyk – za 4 mln euro każdy.

 

Gdy był przepis o młodzieżowcu, to w każdej drużynie oni grali. Wie pan ilu skautów przyjeżdżało do Polski, by oglądać tych chłopaków? Dla młodzieżowców, a nie dla obcokrajowców! I ile klubów zarobiło na tym niemałą kasę. Zrezygnowaliśmy z przepisu o młodzieżowców w momencie, w którym Lech zarabia krocie na Skórasiu! Całe szczęście, że Lech promuje wychowanków własnej akademii. Legia także odważniej zaczyna po nich sięgać. W końcu musi ich promować, jestem przekonany, że tak będzie. I to jest droga, którą trzeba iść! Na tym będziesz zarabiał! Nie sprzedasz Amarala za taką kwotę, jaką uzyskałeś za Skórasia! Z całym szacunkiem dla Amarala.

 

Amaral próbował zrobić karierę w Portugalii, ale tam mu się nie udało.

 

Ogólnie nasze kluby sprzedają Polaków drożej niż obcokrajowców, których ściągają na pęczki.

 

Jak pan ocenia politykę klubów Górnika Zabrze i Śląska Wrocław, które w momencie zagrożenia spadkiem wróciły do poprzednich trenerów Jana Urbana i Jacka Magiery?

 

To jest właśnie brak wizji i umiejętności przewidywania. Jak można było Janka Urbana w ten sposób potraktować, że zwolniło się go podczas przygotowań do sezonu?! Jasia znam, to mój serdeczny kolega. Takiego człowieka w ten sposób potraktować?! On jest Górnikiem z krwi i kości, utożsamia się z tym klubem. Niech się cieszą, że zdecydował się wrócić! Dajcie mu święty spokój i zaufanie, to odbuduje wielkiego Górnika. Jackowi Magierze życzę, by utrzymał Śląsk, choć to ciężkie zadanie. Ale może się uda.

 

Powinno się stawiać na swoich trenerów, ale w klubach często decydują podpowiadacze, którzy z tylnego fotela próbują zarządzać. Do tego ciemna rola menedżerów: „Nie, no słuchaj, ja ci podeślę tego i tego”, „Byłem na plaży, leżałem i jak on świetnie kopał piłkę! Weź go do Ekstraklasy.” To jest zatrważające! Decydenci klubowi nie kumają, menedżerowie wciskają im kity. Kluby wykładają kasę na marnych obcokrajowców, a za rok, za dwa prezesi łapią się za głowę: „Co myśmy zrobili”. Tak to wygląda! A swojego chłopaka do drużyny Centralnej Ligi Juniorów nawet nie pójdzie zobaczyć. On nawet nie wie, gdzie gra ta jego drużyna młodzieżowa, czy zespół rezerw. To jest w ogóle chore. Działacze zasłaniają się brakiem czasu. Koncentrują się na seniorach i nigdy nie mają czasu.

 

Klub nie ma czasu, żeby znaleźć koncepcję swojego istnienia! Filozofię dla klubu na lata, żeby wiedzieć, co się stanie w razie spadku, mieć dalekosiężny plan. Wiedzieć, że szukamy zawodników o takim profilu, tak szkolimy młodzież.

 

Mocne słowa.

 

Dobry jest przykład Diego Simeone. W Atletico Madryt nie każdy piłkarz może grać. Musi mieć odpowiedni do tego charakter, który gwarantuje, że on odda na boisku „serducho”, że będzie walczył, wytrzyma presję. I tam tacy trafiają, a nie przylizani chłopcy, którzy pękną w pierwszym starciu. Tam musisz mieć jaja -„cojones”, zasuwać, wytrzymać presję, brać ciężar gry na siebie!

 

Niektórzy narzekają, że futbol Simeone nie jest miły dla oka.

 

Ale Atletico jest ciągle na topie. Ciągle gra w Lidze Mistrzów, walczy o najwyższe cele. Tymczasem w Polsce? Szczerze mówiąc nie wiem, czego chcą kluby, które wchodzą do Ekstraklasy, czy grają w niej od lat. Jak ja patrzę, że klub ma więcej obcokrajowców niż Polaków. To przypomina cyrk objazdowy: „Nasprowadzaliśmy marnych piłkarzy z całego świata i uda się, to się uda. Jeśli się nie uda, no to trudno”. I później bum! Degradacja, spadek do IV ligi, długów narobione i „cześć”.

 

Pije pan do sytuacji, w jakiej znalazła się Lechia Gdańsk?

 

Nie rzucam żadnych nazw klubów, ani nazwisk zawodników. Mówię o ogólnym zjawisku: są kluby, które wiedzą, czego chcą i mają plan na realizację celu, jak Raków z trenerem Papszunem, czy Lech i Legia. Raków raczkuje w akademii, brakuje mu stadionu, ale i tu stara się o poprawę. Natomiast myśl szkoleniowa, strategia budowy drużyny były konsekwentnie realizowane przez wiele lat. Natomiast większość klubów działa bez strategii.

 

Nie rozumiem, dlaczego w Stali Mielec zwolniono trenera Adama Majewskiego. W tym klubie jeden z prominentnych polityków wtyka nos we wszystko. Oni już wszystko wiedzą, na wszystkim się znają. Przecież Majewski to bardzo dobry trener! Nie rozumiem, dlaczego mu podziękowano. Jestem przekonany, że w przyszłości wrócą do niego.

 

Do tych klubów Ekstraklasy, które nie mają strategii i zamiast szkolić, promować młodych Polaków, przesadzają z obcokrajowcami, apeluję o rozsądek! O sięgnięcie po to, co jest w głowie. Jest tam taki przyrząd, który się nazywa mózg. Trzeba go użyć i przemyśleć wszystkie rzeczy, które się chce zrobić w klubie i wiedzieć, jak ten klub ma wyglądać. W mózgu poszukać przyszłości. Potraktować mózg jak wróżka swą kulę czarodziejską i wywróżyć przyszłość.

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie