Oni już myślą, jak zablokować Rosjan w 2024 roku

Żużel
Oni już myślą, jak zablokować Rosjan w 2024 roku
fot. Cyfrasport
Rosjanie nie startują w żużlowym Grand Prix w 2023 roku.

Na mistrzostwach świata w boksie były już rosyjska flaga i hymn, a prezes federacji Umar Kremlow zachęcił wielu zawodników do startu w zawodach wysokimi nagrodami fundowanymi przez Gazprom. 100, 50 i 25 tysięcy dolarów dla medalistów sprawiło, że wiele krajów pojechało bić się w ringu z Rosjanami, tłumacząc, że nie zajmują się polityką.

Rosjanie wrócili też na szermiercze maty, za chwilę wystąpią w Wimbledonie, a drzwi na igrzyska w Paryżu też już są dla nich uchylane. W wielu sportach myśli się o przywróceniu Rosjan i Białorusinów mimo trwającej agresji w Ukrainie. Żużel myśli jednak, jak wydłużyć sankcje.

 

W sobotę wielka impreza - Grand Prix na żużlu na PGE Narodowym. Do stolicy Polski przyjadą najlepsi żużlowcy na świecie z trzykrotnym mistrzem świata Bartoszem Zmarzlikiem na czele. Rosjan jednak nie będzie, choć jeszcze w 2021 roku ich zawodnicy byli w czołówce. Artiom Łaguta został wtedy mistrzem, a Emil Sajfutdinow zrobił brąz.


Wrócił do ligi z pomocą byłego ministra

 

Zarówno Łaguta, jak i Sajfutdinow mają też polskie obywatelstwo. Właśnie dlatego wrócili po rocznej karencji do polskiej ligi. Rok temu Polski Związek Motorowy zatrzasnął przed nimi drzwi, wykorzystując regulaminowy kruczek. Łaguta i Sajfutdinow zgłaszając się do ligi, przedłożyli rosyjskie licencje. Kiedy okazało się, że związek wyrzuca Rosjan i Białorusinów z rozgrywek, to panowie chcieli skorzystać z faktu, iż mają polskie paszporty. Na tej podstawie chcieli się starać o polskie licencje. Wtedy jednak usłyszeli, że nie można się zgłaszać do sezonu, przedstawiając dwie różne licencje, że ponowne zgłoszenie musiałoby się odbyć jedynie na podstawie licencji rosyjskiej, ale oni jako Rosjanie są wykluczeni.


Łaguta z Sajfutdinowem przez cały ubiegły rok walczyli o przywrócenie ich do ligi. Ten pierwszy wynajął prawnika. Jego interesy reprezentował były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski. Wielu specjalistów przyznawało ze smutkiem, że choć moralne prawo Rosjan do startu jest wątpliwe, to jednak mają oni polskie papiery i takie same konstytucyjne prawa, jak każdy inny obywatel. Dlatego w sezonie 2023 dwaj Rosjanie z polskim paszportem startują w naszej lidze. Pozostali Rosjanie dalej jednak nie mogą w niej jeździć. O Białorusinach dalej nie piszemy, bo ich w żużlu nie ma.

 

Prezes PZM zachęcił prezydenta FIM do wykluczenia Rosjan

 

Jeśli chodzi o starty Rosjan w mistrzostwach świata, czyli w Grand Prix, to międzynarodowa federacja, czyli FIM na początku jeszcze się łamała, ale wtedy prezes PZM Michał Sikora wysłał maila do prezydenta FIM Jorge Viegasa i Rosjan wykluczono. Viegas stał się na tyle zdeklarowanym przeciwnikiem ich powrotu, że później dopytywał się, czy aby nikt u nas nie wpadnie na pomysł, żeby jednak wydać Rosjanom polskie licencji. To by bowiem oznaczało, że FIM musiałby utrzymać Łagutę i Sajfutdinowa w Grand Prix jako Polaków.


Viegas nie miałby żadnych obaw, gdyby znał nastroje antyrosyjskie w Polsce i w PZM. Prezes Sikora od początku stawiał sprawę jasno: nie chcę słuchać Mazurka Dąbrowskiego granego Rosjanom w Grand Prix. A wizja, że nasz hymn miałby być grany któremuś z "polskich Rosjan" na PGE Narodowym, był dla Sikory niczym senny koszmar.


FIM szybko przekreśliła szansę na powrót Rosjan w tym roku

 

Po sezonie 2022, bez Rosjan, światowa federacja zamknęła im furtkę umożliwiającą powrót w 2023 roku. Discovery, amerykański promotor, szybko rozdzieliło stałe dzikie karty, a FIM temu wyborowi przyklasnęła. Nie uwzględniono żadnego z Rosjan, a innej ścieżki powrotu niż dzika karta nie mieli. W eliminacjach nie mogli bowiem startować. Byli z nich wykluczeni.


Teraz FIM do spółki z PZM robią wszystko, by Rosjan nie było w światowym żużlu także w 2024 roku. Polski związek uległ presji prawników i zgodził się na starty Rosjan z polskim paszportem w lidze, ale równocześnie wymyślono regulaminową przeszkodę utrudniającą im start w eliminacjach do GP 2024. Zapisano, że w eliminacjach mogą startować wyłączeni zawodnicy powołani do kadry. Trener reprezentacji Rafał Dobrucki jednak nie miał i nie ma najmniejszego zamiaru powoływać nikogo z duetu Łaguta, Sajfutdinow.

 

Trwają prace nad dalszą blokadą Rosjan

 

W obawie, że ta zapora może się okazać niewystarczająca prezes Sikora planuje się spotkać z prezydentem Viegasem przy okazji sobotniej rundy GP w Warszawie. Wtedy mają rozmawiać o kolejnych krokach i o tym, co zrobić, żeby Rosjanie zostali tam, gdzie są, czyli poza marginesem. Założenie jest takie, że wrócą dopiero wtedy, gdy armia Putina wycofa się z Ukrainy.

 

Swoją drogą, to Łaguta z Sajfutdinowem zrobili wiele, by zapracować na takie traktowanie. Sajfutdinow ze wstydem usuwał ze swoich mediów społecznościowych zdjęcie z liderem motocyklowego gangu Nocne Wilki Aleksandrem Załdostanowem, ulubieńcem Putina. Trening w stroju, w którym wyglądał, jak flaga Rosji, też był, delikatnie mówiąc niefortunny. Artiom Łaguta przebił jednak Sajfutdinowa mówiąc, że on nie wie, co dzieje się w Ukrainie. A został zapytany przez dziennikarza o to, czy w Ukrainie jest wojna, czy też "specjalna operacja wojskowa", do której przekonuje rosyjska propaganda. Teraz Łaguta przyznaje, że za rok pomyśli o powrocie do Grand Prix. FIM już teraz robi wszystko, żeby ten plan udaremnić. Na szczęście w żużlu Gazprom nie działa.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie