Wstrząsająca diagnoza eksperta po reformach PZPN. "Świat ucieka nam jeszcze bardziej!"

Piłka nożna
Wstrząsająca diagnoza eksperta po reformach PZPN. "Świat ucieka nam jeszcze bardziej!"
fot. Archiwum prywatne
Wstrząsająca diagnoza eksperta po reformach PZPN-u: Świat ucieka nam jeszcze bardziej!

O Jakubie Błaszczykowskim usłyszał świat, bo przyjaciel wujka Jerzego Brzęczka - Grzegorz Mielcarski był dyrektorem Wisły Kraków, a jej ówczesny trener Werner Liczka zgodził się wziąć na obóz z pierwszą drużyną. Robert Lewandowski został wyrzucony z Legii, ale pomimo kontuzji, za namową mamy, dał mu szansę Znicz Pruszków. O stanie polskiego skautingu i szkolenia porozmawialiśmy z Przemysławem Kostykiem, który w swej akademii nadrabia stracony czas przez piłkarzy w klubach, ucząc ich podstaw.

Michał Białoński: Niespełna dwa lata temu w rozmowie z red. Górskim z Interii, stwierdził pan, że mamy wielu Piotrów Zielińskich w Polsce, ale są tłamszeni. To bardzo przygnębiająca diagnoza. PZPN wprowadził sporo zmian w szkoleniu, pod hasłem "11 przyszłości". Stawia na rozwój jednostki, a nastawienie na kontry zastępuje nowym modelem proaktywnej gry, z podejmowaniem ryzyka przez zawodników, by wywierać presję na rywalu. Trenerzy młodzieżowi mają prowadzić drużyny demokratycznie, a nie autokratycznie. Czy to światło w tunelu?

 

Przemysław Kostyk, założyciel Creative Football Training, trener z licencją UEFA A: Ta reforma brzmi naprawdę pięknie. I szkoda, że tak późno została wprowadzona. Jednak efekty tych zmian będziemy mogli ocenić dopiero po tym, jak jeden rocznik piłkarzy przejdzie przez cały cykl szkoleniowy. Przekonamy się wówczas, ilu piłkarzy faktycznie wypłynęło na szerokie wody. Identycznie jest z przesuwaniem późno dojrzewających chłopców do młodszego rocznika. Uważam, że to jest wspaniały pomysł, który kiedyś funkcjonował. Już za moich zawodniczych czasów wszyscy chłopcy późno dojrzewający, urodzeni po lipcu, mogli trenować i grać z młodszym rocznikiem. Ja jestem z rocznika 1977, i chociaż zawsze grałem w starszych rocznikach (mimo tego, że jestem z października), miałem momentami możliwość grać z chłopakami z 1978 r. Szkoda, że później mądre głowy tę regułę zmieniły.

 

ZOBACZ TAKŻE: PZPN zorganizował spotkanie na temat szkolenia. Był także Fernando Santos

 

Dlaczego?

 

Nie wiem. Podejrzewam, że poszliśmy za przykładem Francji, w którą jesteśmy zapatrzeni. Na przykład Anglicy i Włosi zostali przy pomyśle pozwalającym do lipca grać z młodszym rocznikiem. Hiszpanie grali też "połówkami". Dla nich to nie było problemem, żeby drobny dziesięciolatek, urodzony w drugiej połowie roku, grał z dziewięciolatkami.

 

Ogólnie cieszę się na te zmiany i nie chcę, żeby wyszło, iż tylko krytykuję.

 

Ale ze zdrowej, konstruktywnej krytyki mogą wyrosnąć tylko smaczne owoce.

 

Mijają prawie dwa lata nowych rządów i niestety nic się nie zmieniło. Świat ucieka nam jeszcze bardziej. Mamy przykłady gry naszych zespołów na mistrzostwach świata, czy w europejskich pucharach. Widzimy, co się dzieje z naszymi drużynami. To nie jest tak, że tylko ja krytykuję stan naszej piłki. Przecież ludzie związani z tą dyscypliną naprawdę widzą, jak ona wygląda. Ja bym chciał, żebyśmy byli mistrzami świata czy Europy, żebyśmy masowo wychowywali zawodników na najwyższy poziom rozgrywkowy na świecie. Jeśli ktoś do tego doprowadzi, ja będę nosił go na rękach!

 

PZPN może mieć problem z przeniesieniem reform pod strzechę? Dyrektor sportowy związku Marcin Dorna to uznany fachowiec, chwali go nawet Fernando Santos, ale czy na dole piłkarskiej piramidy będziemy mieli więcej takich Dornów?

 

Powinniśmy skupić się na edukacji trenerów. Na tym, żeby pokazać im, na co powinni zwracać uwagę w szkoleniu dzieci i młodzieży. Ostatnio zacząłem znowu analizować stan naszego szkolenia oraz drogę, jaką musi przejść zawodnik z grup młodzieżowych na poziom profesjonalny w naszym kraju i doszedłem do smutnych wniosków. Dam prosty przykład, nawiązujący do Piotrka Zielińskiego i jego następców. W ubiegłym roku, dzięki znajomemu scoutowi, pomogłem wydostać się z Polski do Holandii młodemu piłkarzowi z piątego poziomu rozgrywkowego (mazowiecka IV liga). Trafił na drugi poziom rozgrywek w Holandii, gdzie poziom jest wyższy niż w naszej Fortuna 1 Lidze. Po pół roku pobytu, w drugiej części sezonu, właściwie wszystkie mecze grał w pierwszym składzie.

 

W polskiej zawodowej piłce nikt nie chciał na niego postawić?

 

Grał w IV lidze. Polecałem go klubom pierwszoligowym. Znam go dobrze, bo miałem przyjemność pracować z nim od dziecka, prywatnie znam się z jego ojcem, razem graliśmy w piłkę. Dlatego rozmawiałem ze znajomymi trenerami, dyrektorami sportowymi, żeby go zobaczyli. "Gdzie? Z piątego poziomu? My mamy lepszych" – słyszałem. A ja chciałem, żeby go tylko zobaczyli, dali mu szansę. Tymczasem chłopak pojechał do Holandii i od razu podpisano z nim umowę. Zagrał w lidze między innymi z rezerwami PSV, Ajaksu, czy Twente. Od pewnego momentu zaczął grać w wyjściowym składzie po 90 minut. Nie zszedł z boiska nawet na minutę. Chłopak z piątego poziomu w Polsce!

 

Czyli szwankuje nam skauting. Można podać dane tego piłkarza i jego klub?

 

Mówimy o Dortrechcie i o Bartłomieju Smolarczyku. A takich zawodników mamy w Polsce naprawdę wielu. Oni na ogół nie są przygotowani w jakimś elemencie gry, żeby od razu trafić do pierwszej jedenastki w zawodowej piłce, ale jak tylko da im się szansę i poprawi mankamenty, w naprawdę krótkim czasie są w stanie rywalizować z najlepszymi! Według koncepcji Pawła Habrata konieczny jest rozwój wszystkich czterech aspektów - technika, taktyka, motoryka, sfera mentalna - aby uzyskać zawodnika kompletnego. Paweł jest guru jeśli chodzi o psychologię w sporcie, w piłce nożnej. Był między innymi w sztabie reprezentacji Polski Franciszka Smudy, jest wieloletnim współpracownikiem Piotra Stokowca. Na swoich szkoleniach Paweł pokazuje stół, który obrazuje zawodnika kompletnego. Na stole leży piłka, stół standardowo – żeby był stabilny, ma cztery nogi. Jeśli zaniedbamy jeden z aspektów i "złamiemy" jedną nogę, to stół pochyli się w jakąś stronę. Jak pan sądzi, ilu zawodników, nawet na poziomie naszej Ekstraklasy, ma stabilne cztery nogi swojego "stołu"?

 

Sądzę, że garstka. Często zawodzi technika, podobnie jak przygotowanie mentalne.

 

To jest oczywiste. Wspomniał pan, że PZPN wprowadza ambitne zmiany. Zacznijmy jednak od tego, żeby nauczyć młodego piłkarza, chłopaka czy dziewczynkę, prawidłowego przyjęcia czy podania piłki! Zacznijmy zwracać uwagę na szczegóły: na ustawienie stopy, nogi postawnej, na nogę uderzającą, na palce, na ruch nogi po podaniu. Na ruch ręki w defensywie i ofensywie. Na ruch tułowia, ułożenie stopy i palców przy strzale. Ułożenie ręki przeciwnej. Na szczegóły! Mam po prostu wrażenie, że my zaczynamy budowę domu od dachu. Miałem przyjemność być w sztabie Marka Papszuna w Rakowie, gdy wywalczyliśmy awans do 1 Ligi. Legenda tego klubu, Piotrek Malinowski, po którymś z naszych wspólnych, dodatkowych zajęć, powiedział trenerowi Maćkowi Kędziorkowi, który obecnie jest w Lechu Poznań: "Trenerze, ja tyle lat grałem na poziomie Ekstraklasy i 1 Ligi, ale nikt nigdy nie zwrócił mi uwagi na te rzeczy". Na początku było mi miło, ale po krótkim namyśle, już niekoniecznie.

 

Na czym polegał jego problem?

 

On w ogóle nie strzelał bramek, a ja mu tylko pokazałem, jak ułożyć stopę, a jak rękę przy strzale. Banalne rzeczy, jeśli chodzi o szkolenie! Oczywista oczywistość, ale nikt nigdy wcześniej mu tego nie powiedział!

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie