Zbigniew Boniek ocenił polskie kluby w walce o Europę! Dosadnie o Legii i Rakowie

Piłka nożna
Zbigniew Boniek ocenił polskie kluby w walce o Europę! Dosadnie o Legii i Rakowie
fot. Cyfrasport
Zbigniew Boniek ocenił polskie kluby w walce o Europę! Dosadnie o Legii i Rakowie

Były prezes PZPN-u, a dziś wiceprezydent UEFA Zbigniew Boniek, w rozmowie z Polsatem Sport, ocenił występy polskich drużyn w walce o europejskiej puchary. – Legia uratowała remis z przeciwnikiem, z którym nie wypadało nie wygrać – powiedział. Wygłosił też ciekawą tezę o Rakowie, po erze Marka Papszuna.

Michał Białoński: Raków Częstochowa – Qarabach 3:2, Ordabasy – Legia 2:2, Lech – Żalgiris 3:1 i Linfield – Pogoń 2:5. Jak pan ocenia ostatnie występy naszych drużyn w walce o europejskie puchary?

 

ZOBACZ TAKŻE: Podróże kształcą i… męczą. Przez Baku do Limassol? Gorące lato Rakowa

 

Zbigniew Boniek: Na ogół eliminacjami do europejskich pucharów na poważnie zaczynam się interesować od trzeciej rundy. Natomiast oglądając te mecze, muszę powiedzieć, że prawie wszystko było zgodnie z planem. Na pewno Raków zagrał dobry mecz, choć nie rozumiem, dlaczego w prognozach przed nim wszyscy byli przygotowani na porażkę. Qarabach to dobry zespół. Potwierdził, że piłkarsko jest lepiej zgrany, bardziej doświadczony od Rakowa. Ale to mistrzowie Polski uzyskali zwycięstwo, które daje nadzieje na obronienie skromnej zaliczki.

 

Raków, by został wyeliminowany, musi przegrać dwoma bramkami. Wydaje mi się, że przy dobrej organizacji może jechać do Azerbejdżanu z pozytywnym nastawieniem.

 

Na pewno nikt się nie spodziewał, że Legia będzie musiała się podnosić z wyniku 0:2, w końcu udało jej się zremisować z przeciwnikiem, z którym nie wypadało nie wygrać. Ale nie ma co jej krytykować, do tych pierwszych potyczek w Europie trzeba podejść na spokojnie.

 

Nawet Pogoń Szczecin, która była wyraźnie lepsza, pozwoliła Irlandczykom na za dużo. W sumie jej awans, jak i Lecha są niezagrożone. Podobnie jak Legii, która na Łazienkowskiej zrobi to, co do niej należy. Jedyny znak zapytania dotyczy Rakowa, czy w trzeciej rundzie będzie grał w eliminacjach do Ligi Mistrzów, czy Ligi Europy.

 

Nie boi się pan, że dojdzie do powtórki sytuacji sprzed roku, gdy Lech u siebie wygrał 1:0 z Qarabachem, prowadził z nim także na wyjeździe, by ostatecznie zostać rozgromionym 1:5?

 

Patrząc na doświadczenie i wyniki Qarabachu, na pewno takie ryzyko istnieje, bo Azerowie u siebie grają dobrze. Statystyki są jednak również po to, żeby je zmieniać. Oczywiście, Raków musi zagrać najlepiej, jak potrafi, jeśli chce awansować. W Częstochowie bramki dla Qarabachu padły po pięknych akcjach, a dwie pierwsze dla Rakowa po błędach bramkarza. W rewanżu na pewno będzie ciężko, grając z Qarabachem na jego stadionie, zawsze jest ryzyko porażki. Na razie nie ma co psioczyć, tylko trzeba być pozytywnie nastawionym.

 

Widzę w grze Rakowa chęci, entuzjazm. Po odejściu Marka Papszuna wszyscy tam odetchnęli, jakby ktoś otworzył okno. Teraz każdy czuje się ważny, a wcześniej wszystko się kręciło wokół trenera Papszuna. W pierwszych meczach tego sezonu rzucała się w oczy nowa energia, inny entuzjazm.

 

Na pewno szanse Rakowa rosną dzięki temu, że bramki strzelone na wyjeździe nie mają już większego znaczenia. Przy dawnym regulaminie porażka 0:1, czy 1:2 na wyjeździe eliminowałaby mistrzów Polski. Pan lobbował za odejściem od tego przepisu, który rządził na światowych boiskach przez długie lata.

 

Faktycznie, podnosiłem ten problem na forum światowej piłki. Uważam, że w poprzedniej epoce gol na wyjeździe musiał się liczyć podwójnie, bo były inne niespodzianki, inne sędziowanie, nie było VAR-u i sto tysięcy innych problemów. Jechało się trochę w nieznane, człowiek czuł się, jakby po raz pierwszy wchodził do jakiegoś domu, brakowało mu pewności.

 

Dzisiaj różnica w grze u siebie a na wyjeździe jest minimalna, sprowadza się tylko do dopingu kibiców. Zmieniło się sędziowanie i wiele innych aspektów. Dlatego odejście od premiowania goli zdobytych na wyjeździe jest bardzo dobrą zmianą, która nie promuje tych, którzy przez przypadek strzelili na terenie przeciwnika. Wygrałeś 3:2 u siebie i dopóki nie przegrasz dwoma bramkami na wyjeździe, masz szansę jechać dalej. Gdy w rewanżu Rakowowi zdarzy się stracić bramkę, przy dobrym zorganizowaniu w obronie, może być nadal pozytywnie nastawiony. Dlatego mam nadzieję, że polskie kluby będą korzystały z tej zmiany.

 

Jak długą przyszłość wróży pan Fernando Santosowi z reprezentacją Polski? Ostatnio pojawiły się doniesienia o ofercie dla niego z Arabii Saudyjskiej. Selekcjoner miał być przeciwieństwem Paula Sousy i niemal nie opuszczać naszego kraju, tymczasem zniknął z Polski po marcowym dwumeczu z Czechami i Albanią, podobnie jak po czerwcowym z Niemcami i Mołdawią, pojawiając się tylko na półtora dnia, na Superpuchar.

 

Proszę mi wybaczyć, ale nie wypowiadam się na temat selekcjonera i na temat tego, co się dzieje wokół niego. Nie zamierzam się też odnosić do deklaracji Fernando Santosa z pierwszej konferencji w Warszawie. Jestem z daleka od tych spraw, od dwóch lat nie jestem już prezesem PZPN-u, więc na te tematy na razie się nie wypowiadam.

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie