Marek Magiera: Złoto dla "bijoków"

Siatkówka
Marek Magiera: Złoto dla "bijoków"
fot. PAP/EPA
Turczynki okazały się zbyt mocne dla Polek

W Polsce z reguły jest tak, że oceniając daną sytuację, często kierujemy się głównie sercem i sympatią, a nie racjonalnym stanem rzeczy. Mamy też wyjątkową zdolność do – jak mawia znakomity satyryk Andrzej Poniedzielski – kontrolowanego optymizmu, bo nawet jeśli dość mocno pada deszcz, to potrafimy się cieszyć, że pada, ale tylko z góry.

Trudno nazwać rozczarowaniem występ reprezentacji Polski siatkarek na mistrzostwach Europy. Bardziej pasuje tutaj uczucie niedosytu, i to też z racji tylko tego, że same siatkarki po znakomitym występie w Lidze Narodów miały większe oczekiwania, sięgające strefy medalowej, o czym same odważnie mówiły w wywiadach. Dzisiaj na chłodno możemy powiedzieć, że tej odwagi trochę zabrakło na boisku, zwłaszcza w meczu z Turcją w ćwierćfinale, choć tak naprawdę – co pokazała historia turnieju – kluczowy był grupowy mecz z Serbią. Też niestety przegrany. Na własne życzenie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Końcowa klasyfikacja ME siatkarek 2023. Które miejsce zajęła Polska?


Zawodowy sport ma to do siebie, że tutaj nie ma czasu, żeby się zdrzemnąć ani na chwilę, ani na sekundę. Liczy się tylko to co tutaj i teraz, tak ten świat jest skonstruowany, więc temat mistrzostw Europy trzeba na razie zamknąć i skupić się na kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich, które zbliżają się wielkimi krokami. Po nich trzeba będzie pomyśleć i zastanowić się w jaki sposób dalej rozwijać drużynę. Pierwsza myśl jest taka, że absolutnie nie można się ograniczać do wąskiej grupy siatkarek, drugą przyniosła historia mistrzostw Europy, które zdaniem trenera reprezentacji Turcji Daniele Santarelliego od fazy ćwierćfinałowej stały na wyższym poziomie sportowym niż finałowy turniej Ligi Narodów.


Małgorzata Glinka – nasza wybitna reprezentantka Polski – dwukrotna mistrzyni Europy, rekordzistka pod względem liczby punktów wywalczonych dla drużyny w jednym meczu, powiedziała kiedyś, że klucz do sukcesu jest bardzo prosty.


– W drużynie trzeba mieć „bijoka” – tak popularna „Maggie” wyjaśniła tajemnice zdobywania trofeów.


I na przestrzeni ostatnich tych lat my tych „bijoków” mieliśmy, bo później rekord Glinki – 41 punktów – wyrównywały Katarzyna Skowrońska i Malwina Smarzek. Na tegorocznych mistrzostwach Europy bliska tego osiągnięcia była Magdalena Stysiak, która w starciu z Ukrainą zdobyła 38 punktów. I w perspektywie kolejnych meczów i imprez na pewno dla naszej reprezentacji jest to wiadomość znakomita. Trochę gorsza jest taka, że czołowe europejskie reprezentacje takich „bijoków” mają w tej chwili w swoich drużynach przynajmniej dwóch. Historia siatkówki pokazuje, że można latać na jednym skrzydle, ale dzisiaj – na dłuższą metę – daleko się na nim nie poleci, choć można próbować – jak Serbia w finale z Turcją.


Finał był świetnym widowiskiem i więcej nie trzeba tutaj komentować. Złoto dla Turcji, srebro dla Serbii, brąz dla Holandii. Czwarte miejsce dla Włoch. Polska zakończyła rywalizację w ósemce najlepszych drużyn na Kontynencie i wykonała plan minimum, ale nie o minimum tutaj chodziło, bo przy potencjale naszych siatkarek oraz zmyśle i ambicji trenera Stefano Lavariniego już chyba wystarczy dyskusji, czy szklanka jest do polowy pełna, czy pusta. Pytanie, co w niej tak naprawdę jest?

Marek Magiera/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie