"Polski Guardiola", whisky i konferencja po niemiecku. Takiego selekcjonera jeszcze nie było

Piłka nożna

Michał Probierz został nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Doświadczony szkoleniowiec, który 24 września skończy 51 lat, w swojej dotychczasowej karierze zasłynął wieloma barwnymi wypowiedziami na konferencjach prasowych.

Probierz nie gryzie się w język i wielokrotnie udowadniał to swoimi kontrowersyjnymi wypowiedziami. Niektóre z nich przeszły już do legendy i są cytowane lub parafrazowane po wielokroć. To trener, o którym często mówiło się więcej w kontekście jego zachowania w salach konferencyjnych, aniżeli pracy podczas meczu.

 

Jedna z najbardziej znanych wypowiedzi Probierza dotyczy okresu jego pracy w Jagiellonii, z którą sięgał po Puchar i Superpuchar Polski, a także wywalczył wicemistrzostwo kraju. To właśnie w Białymstoku zapoznał się z ówczesnym prezesem klubu, a dzisiaj Polskiego Związku Piłki Nożnej - Cezarym Kuleszą.

 

ZOBACZ TAKŻE: Tomasz Hajto radzi Michałowi Probierzowi. "Niech się nie boi..."

 

W 2015 roku jego Jagiellonia rywalizowała w Warszawie z Legią. Przyjezdni musieli przełknąć gorycz porażki po tym, jak "Wojskowi" wykorzystali rzut karny - kontrowersyjnie podyktowany przez arbitra - w doliczonym czasie gry. Probierz nie ukrywał rozgoryczenia takim scenariuszem.

 

- Tak naprawdę powinienem powiedzieć dzień dobry i od razu do widzenia. To by wystarczyło za komentarz. Mówimy o szkoleniu, a tu się dzieją takie rzeczy. W pierwszej chwili pomyślałem o tym by zrezygnować z trenerki, zająć się menedżerką. Wrócę do domu i pierd… whisky. Tylko to mi zostało - skwitował.

 

Słowa o "whisky" zrobiły furorę w sieci oraz mediach i do dzisiaj są bardzo często cytowane lub parafrazowane przy okazji różnych sytuacji. Można śmiało powiedzieć, że stwierdzenie "pierd... whisky" stało się niejako idiomem oznaczającym bezradność...

 

W swoim czasie Probierz zasłynął również ze swojej niechęci do zatrudniania przez polskie kluby zagranicznych trenerów. Sam zainteresowany zawsze zaznaczał, że będzie bronił polskiej myśli szkoleniowej i rodzimych menedżerów, którzy jego zdaniem wcale nie są gorsi od obcokrajowców. Często podkreślał, że jedyna różnica polega na tym, że trener z innego kraju mówi do piłkarza to samo, co polski, ale w innym języku, przez co brzmi to ciekawiej, elokwentniej i mądrzej.

 

Probierz do tego stopnia chciał to uwypuklić, że na jednej z konferencji prasowych w 2014 roku po meczu Jagiellonia - Lechia Gdańsk (2:2) zaczął mówić... po niemiecku. Był to niejako manifest sugerujący, że w Ekstraklasie pracuje zbyt wielu obcokrajowców, którzy są gloryfikowani, podczas gdy polskim trenerom umniejsza się ich zasługi. Probierz na wspomnianej konferencji wystąpił w podwójnej roli - najpierw wypowiedział się w języku naszych zachodnich sąsiadów, a potem sam to wszystko przetłumaczył na polski.

 

A gdy trenerem Legii był Hening Berg, Probierz przed meczem wręczył mu rozmówki polsko-norweskie, aby ten mógł za jakiś czas udzielić wywiadu w naszym języku.

 

- Trener ma jeszcze długi kontrakt więc w przerwach pomiędzy pracą może też trochę pouczyć się, żeby kiedyś dać jakiś wywiad po polsku. Skoro trener mówił, że jestem jego fanem, to jestem. Mam nadzieję, że kiedyś porozmawiamy po polsku - rzekł.

 

Nowemu selekcjonerowi reprezentacji Polski nie podobała się w swoim czasie reforma rozgrywek Ekstraklasy, w której dochodziło do podziału na grupę mistrzowską oraz spadkową i dzielenia punktów. To wywierało dodatkową presję na klubach walczących o mistrzostwo, jak i utrzymanie. Pojawiły się większe emocje dla kibiców, ale kosztem mniejszego ryzyka stawiania na młodzież. Żaden trener nie chciał bowiem eksperymentować w obliczu zwolnienia go z pracy za kiepskie wyniki.

 

W 2017 roku Probierz zjawił się na konferencji prasowej przed meczem Jagiellonii z Lechem w różowych okularach.

 

- Mam tu takie różowe okulary i mówię, żeby polska piłka w końcu przejrzała na oczy. Czas najwyższy, żebyśmy powiedzieli parę słów prawdy, jak to wygląda. Potrafimy tylko szydzić i oceniać, jak to jest. Jesteśmy mistrzami hejtu. Wiem, że mi się oberwie za to dosyć mocno, ale ja już kilka razy powiedziałem, że mam to gdzieś, bo generalnie często bronię polskiej piłki. Postawmy najpierw na szkolenie. Te wszystkie reformy, które są w tym nie pomagają, bo nie wprowadzamy młodzieży. Każdy ryzykuje tym, że może stracić pracę - powiedział.

 

Innym razem na spotkaniu z dziennikarzami zjawił się w towarzystwie... doniczki oraz worka z ziemią.

 

- Czytałem ostatnio sporo wypowiedzi dotyczących polskiej myśli szkoleniowej. Szkolenie wymaga przede wszystkim cierpliwości i czasu. Podejście, żeby wszystkich zawodników ściągnąć zza granicy, nie ma racji bytu w naszej lidze - zaznaczył.

 

Gdy w zeszłym roku był gościem programu "Cafe Futbol", zaskoczył, a może nawet wręcz zaszokował swoją wypowiedzią na temat El Clasico.

 

- Jesteśmy chorym krajem, że ekscytujemy się derbami Hiszpanii, czytamy i śledzimy tamtejszą prasę. Dla nas wszystko, co inne, jest ważniejsze. Mnie interesuje to, co się dzieje tu, na miejscu. Jedynie kibicuję Robertowi Lewandowskiemu, cieszę się, że gra w takim meczu i obserwuję, bo można się dużo nauczyć - przyznał.

 

Powyższa wypowiedź odbiła się bardzo szerokim echem w środowisku piłkarskim, podobnie jak jego określenia "Puchar Lata" - dotyczące rozszerzenia rozgrywek Ekstraklasy oraz "pocałunek śmierci" na temat rywalizacji polskich drużyn w eliminacjach europejskich pucharów.

 

Probierz ze względu na swój wizerunek (łysinę i zarost) często jest porównywany do Pepa Guardioli. Żartobliwie jest nawet nazywany "polskim Guardiolą". Sam zainteresowany w podobnym tonie wypowiedział się kiedyś na ten temat.

 

- Różnica między mną a Guardiolą jest taka, że ja mogłem poprowadzić Barcelonę co najwyżej na Play Station - skwitował w swoim stylu nowy opiekun polskiej kadry.

Krystian Natoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie