Klub PlusLigi ofiarą układów w mieście? "Nie chciano nam pomóc"

Siatkówka
Klub PlusLigi ofiarą układów w mieście? "Nie chciano nam pomóc"
fot. Cyfrasport
AZS Częstochowa ostatni raz grał w PlusLidze w sezonie 2016/2017

AZS-u Częstochowa na siatkarskiej mapie Polski nie ma już ponad cztery lata. Jeden z najbardziej utytułowanych klubów w naszym kraju oficjalnie nie ogłosił upadłości, ale w rozgrywkach ligowych nie startuje od 2019 roku. Co chwila wraca temat powodów tak smutnego końca. Głośnym echem odbiła się niedawna wypowiedź byłego dyrektora sportowego "akademików", Ryszarda Boska, który wrócił do czasów, kiedy AZS występował jeszcze w PlusLidze.

Legenda reprezentacji Polski, mistrz świata, mistrz olimpijski, a następnie selekcjoner przez wiele lat pełnił funkcję dyrektora sportowego AZS-u, okazjonalnie będąc również wsparciem dla drużyny jako trener. Wcześniej z częstochowianami zdobył mistrzostwo Polski, których biało-zieloni mają w gablocie aż sześć - wszystkie wywalczone w latach '90 minionego stulecia. Mimo upływu lat oraz faktu, że AZS przestał istnieć, wciąż klub ten znajduje się w czołówce klasyfikacji wszech czasów, jeśli chodzi o medale PLS. W sumie zdobył ich 16 (sześć złotych, sześć srebrnych oraz cztery brązowe). Do tego dorzucił dwa Puchary Polski, Superpuchar Polski, a także przez dwie dekady reprezentował kraj na arenie europejskiej.

 

Kibicom spod Jasnej Góry pozostały już tylko piękne wspomnienia, bo drużyna nie przystąpiła do rozgrywek pierwszoligowych w 2019 roku. Złożyło się na to wiele problemów. Na ten temat w Polsacie Sport powstał specjalny reportaż o upadku AZS-u Częstochowa.

 

ZOBACZ TAKŻE: Geneza upadku AZS-u Częstochowa. Reportaż

 

Pierwsze problemy zaczęły pojawiać się jeszcze w momencie, kiedy AZS całkiem nieźle radził sobie w PlusLidze. Daleko mu było do czołowych ekip, ale potrafił zajmować miejsce w środku stawki. Po przeprowadzce z Hali Polonia w 2012 roku do nowoczesnej hali sportowej, klub coraz mocniej popadał w kłopoty finansowe.

 

Zdaniem Boska, jednym z powodów takiego stanu jest niechęć miasta do większej pomocy - właśnie na niwie finansowej. W zamian magistrat na sowitym poziomie wspierał popularny w Częstochowie żużel, wręczając Włókniarzowi wielomilionowe dotacje.

 

- (…) Wiadomo, że bez dotacji miejskiej ciężko jest klubom funkcjonować. Nam nie chciano pomóc i powiedzieć dlaczego. Z tego powodu było i jest mi nadal przykro. W tym samym momencie kiedy nam zabrano dotację, której fizycznie nie mogliśmy rozliczyć, powołanej prywatnej spółce żużlowej założonej dwa tygodnie wcześniej przyznano w zasadzie od ręki 2,5 mln zł. Czyli to nie było tak, że w mieście brakowało pieniędzy na sport. Widocznie jednym się pomagało, a innym wręcz przeciwnie - powiedział Bosek dla Przeglądu Sportowego Onet.

 

Były legendarny siatkarz zaznaczył, że gdyby AZS otrzymał tak dużą pomoc, jak żużlowy Włókniarz, wówczas losy siatkarskiego klubu mogły potoczyć się zupełnie inaczej.

 

— Na pewno robiono wszystko, aby AZS nie stanął na nogi. Może ktoś chciał przejąć klub? Tego dziś się już nie dowiemy. Na pewno miasto klubowi nie pomogło. Żużel też był w tamtym momencie w trudnej sytuacji, ale oni tą pomoc otrzymali. Nowa spółka dostała dotację w takiej kwocie, która nam pozwoliłaby na spokojne miejsce w środku tabeli PlusLigi. My nie chcemy zazdrościć Włókniarzowi, ale odbyło się to w dziwny sposób. O podziale pieniędzy decydowały względy pozasportowe, których nawet do końca nie rozumieliśmy - rzekł.

 

Bosek, mimo że nie jest rodowitym częstochowianinem, jest związany z tym miastem od wielu lat. Mieszka pod Jasną Górą i doskonale zna tamtejsze realia, dlatego pokusił się o sugestię, że kluby sportowe z tego miasta nie mogą liczyć na duże wsparcie z magistratu. Z jednym wyjątkiem.

 

— Chyba, że prowadzi się dyscyplinę niszową. Wyraźnie widać, że personalia i znajomości decydują o tym, jakie kluby się wspiera w Częstochowie. Działacze, którzy muszą sobie radzić sami, dają mimo wszystko radę, co teraz widać na przykładzie Rakowa. Bogaty właściciel zbudował potęgę tego klubu, miasto mu w tym nie pomagało, a w pewnym momencie miałem wrażenie, że wręcz rzucało kłody pod nogi. Brakuje spójnej polityki miasta względem sportu. My się nie zaangażowaliśmy w siatkówkę po to, aby zarabiać na tym pieniądze dla siebie. Byliśmy fanami, którzy chcieli pomóc. Nie wiedziałem wtedy jednak o pewnych układach — powiedział Bosek.

 

W tym sezonie w PlusLidze zadebiutował inny zespół z Częstochowy - Exact Systems Hermapol Norwid.

Krystian Natoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie