Mistrz świata nie owija w bawełnę. "Przyznanie Polsce zawodów to również nasza zasługa"
Cykl Pucharu Świata w snowboardzie rusza w połowie grudnia, a w lutym po raz pierwszy zawita do Krynicy Zdroju. - Przyznanie Polsce zawodów tej rangi to również nasza zasługa: moja, Aleksandry Król i reszty grupy - uważa mistrz świata w slalomie gigancie równoległym Oskar Kwiatkowski.
Poprzedni sezon był najlepszy w karierze Kwiatkowskiego i Król, a jego ukoronowaniem były medale, odpowiednio, złoty i brązowy mistrzostw świata.
ZOBACZ TAKŻE: Polska olimpijka nie kryje ambicji przed Paryżem. "Mogę wszystko osiągnąć"
- Pierwszym startem w zeszłym sezonie był drużynowy Puchar Świata w slalomie. W grudniu w niemieckim Winterbergu zajęliśmy trzecie miejsce i było to pierwsze w historii takie nasze podium. W drużynowym snowboardzie nigdy wcześniej nie byliśmy nawet blisko miejsca w "trójce". To mocno nas zbudowało. Napędzało nas to, że rośnie zainteresowanie, że ktoś to docenia - powiedział Kwiatkowski.
Snowboardzista przyznał, że poprzedniej zimy stał się bardziej rozpoznawalny, a kibice zaczęli śledzić jego występy.
- Zauważyłem to szczególnie po tym, jak zdobyłem mistrzostwo świata. Po moim pierwszym zwycięstwie w Pucharze Świata też to odczułem. Tego dnia były skoki narciarskie na Wielkiej Krokwi i jako zakopiańczykowi odśpiewano mi hymn i głośno o tym mówiono. Mama powiedziała mi, że często puszczali mój przejazd w telewizji. Wtedy po raz pierwszy zyskałem rozgłos. Natomiast po mistrzostwie świata zainteresowanie było jeszcze większe - zaznaczył.
Kwiatkowski po raz pierwszy został nominowany w Plebiscycie na Najlepszego Sportowca Polski. W tym gronie jest jednym z czterech przedstawicieli sportów zimowych, obok skoczków narciarskich: Dawida Kubackiego, Piotra Żyły i Kamila Stocha.
- To dla mnie wielkie zaskoczenie, że jestem w gronie 20 najlepszych sportowców w Polsce. Myślałem, że nie jest to w zasięgu snowboardzisty - skomentował.
Jak przyznał, złoto mistrzostw świata w gruzińskim Bakuriani w slalomie gigancie równoległym nie do końca go zaskoczyło.
- Spodziewałem się tego, bo byłem liderem Pucharu Świata i miałem przyjemność startować w żółtej koszulce. Dobrze mi się ją nosiło i czułem się mocny. Łatwo było mi zmotywować się na ten start, żeby pokazać swoją najlepszą jazdę - wspomniał snowboardzista.
W PŚ Kwiatkowski odniósł dwa zwycięstwa, a na koniec sezonu w klasyfikacji generalnej giganta równoległego zajął trzecie miejsce. Te sukcesy wpłynęły pozytywnie na zainteresowanie sponsorów i większe wsparcie ze strony Polskiego Związku Narciarskiego.
- Zaczynam teraz współpracę z należącym do grupy Polskich Kolei Linowych ośrodkiem narciarskim Jaworzyna Krynicka, który został moim głównym sponsorem. Po drugie właśnie tam w dniach 24-25 lutego odbędzie Puchar Świata. To też nasza zasługa: moja, Oli Król i reszty naszej grupy, bo za sprawą naszych wyników te zawody przyznano Polsce - dodał.
Kwiatkowski wyjawił, co przyczyniło się do tego, że w poprzednim sezonie osiągnął życiową formę.
- Trening fizyczny był podobny jak w poprzednich latach. Związek poszerzył nam jednak sztab szkoleniowy. Zatrudniono trenera ze Słowenii Izidora Sustersica, który jest bardzo doświadczony. Do tego doszedł serwismen, którego wcześniej brakowało, co nie było do końca profesjonalne. Wcześniej trener smarował nam deski, co nie należało do jego obowiązków. Trener główny Oskar Bom został dalej z nami i teraz to wszystko koordynuje. Mamy też fizjoterapeutę Przemysława Buczyńskiego. Zatem sztab jest większy i tworzy go czwórka dobrych specjalistów. Dzięki temu możemy skupić się na jeździe i regeneracji - oznajmił zakopiańczyk.
- Kolejnym czynnikiem była zmiana sprzętu. Wcześniej jako jedyny zawodnik w Pucharze Świata jeździłem na deskach polskiej firmy Nobile. Były dosyć dobre, ale po sezonie olimpijskim postanowiłem zmienić sprzęt na taki, na którym jeżdżą czołowi zawodnicy. Poczułem, że mam więcej możliwości, aby szybciej zjeżdżać na tej desce - tłumaczył.
Snowboardzista opowiedział o swoich przygotowaniach do sezonu. Pierwsze zawody Pucharu Świata odbędą się 15 grudnia w ośrodku narciarskim Breuil-Cervinia we włoskich Dolomitach.
- Przygotowania do tego sezonu były dosyć spokojne. W moim odczuciu może nawet za spokojne. Teraz dwutygodniowy obóz w Finlandii. Mam nadzieję, że tam rozjeżdzę się tak, jakbym chciał. Będzie bardziej intensywnie. Tam mamy dwa tygodnie jazdy na desce w zimowych warunkach przy kole podbiegunowym. To ostatnia prosta przed Pucharem Świata - przekazał.
Mistrz świata w gigancie równoległym wyjaśnił, na czym polega trening snowboardzisty, oprócz jazdy na desce w okresie zimowym.
- Latem trenujemy głównie w Centralnych Ośrodkach Sportu w Polsce. Stałe miejscówki to Cetniewo, Spała, Szczyrk, ale głównie Zakopane, bo większość z nas jest z południa Polski. Trenujemy motorycznie. Jest dużo siłowni, biegania, gimnastyki i pływania. Przygotowujemy się pod specyfikę startową, czyli intensywny wysiłek, który trwa około 50 sekund. Trenujemy interwałowo - sprecyzował.
W nadchodzącym sezonie najważniejszymi zawodami dla Kwiatkowskiego będzie Puchar Świata w Krynicy-Zdroju.
- Staram się nie stawiać sobie wygórowanych celów. Na każdych zawodach chcę się zakwalifikować do najlepszej "16", która dostaje się do fazy pucharowej. TOP 16 to minimum, ale nie chcę nakładać na siebie żadnej presji. W rywalizacji bezpośredniej różne rzeczy mogą się dziać, bo mamy jeden przejazd, aby przechodzić dalej. Najważniejszą imprezą będzie Puchar Świata w Polsce. To dumnie brzmi, bo takich zawodów w naszym kraju jeszcze nie było. To dla nas duża sprawa - podkreślił.
Według Kwiatkowskiego w Polsce są dobre warunki do uprawiania snowboardu.
- Myślę, że mamy super warunki do treningu. W narciarstwie alpejskim jednak stoki są dłuższe i bardziej strome, bo zjazd trwa dłużej. Natomiast my ścigamy się równolegle i mamy sześć biegów zjazdowych, więc trasy są krótsze. Poza tym eliminujemy się nawzajem, co według mnie jest fajniejszym widowiskiem. Narciarstwo alpejskie zaczyna się wzorować na snowboardzie i tam w Pucharze Świata również możemy zaobserwować ściganie równoległe - przypomniał.
Kwiatkowski jest studentem Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach i kończy studia magisterskie na kierunku wychowanie fizyczne. Jego młodsza siostra - Olimpia - również jest w reprezentacji Polski w snowboardzie.
- Olimpia ma super warunki fizyczne do snowboardu. Jest coraz bardziej doświadczoną zawodniczką. W zeszłym sezonie miała kontuzję i przeszła operację kolana, więc dopiero w styczniu rozpoczęła starty. W swoim drugim występie zajęła pierwsze miejsce w Pucharze Europy w Austrii. Było to jej pierwsze podium w zawodach tej rangi. Jestem z tego bardzo dumny. Myślę, że w przyszłości będzie jeszcze lepsza niż ja. Chciałbym, żeby tak było - podsumował.
Przejdź na Polsatsport.pl