Niepokój w szeregach rywalek Polek na mistrzostwach świata. Czy Biało-Czerwone to wykorzystają?
Sensacyjna porażka z Japonią w mistrzostwach świata piłkarek ręcznych wprowadziła poważny niepokój do sztabu duńskiej drużyny, ponieważ teraz liczy się tylko zwycięstwo w meczu z Polską w sobotę, a na domiar złego zawodzi publiczność, która w meczu Dunek wypełniła tylko pół hali.
Trener Dunek Jesper Jensen przeprowadził w piątek intensywną ”odprawę psychiczną” w sali konferencyjnej hotelu w Herning.
”Przegraliśmy z Japonią, lecz dokładnie przeanalizowane dane statystyczne mówią wyraźnie, że Dunki były lepsze i miały całe morze szans na bramki lecz miały problemy z wykończeniem akcji, stając się nieskuteczne. To musimy poprawić do soboty, ale będzie to bardzo trudne w tak krótkim czasie” - powiedział agencji Ritzau.
ZOBACZ TAKŻE: Terminarz MŚ piłkarek ręcznych 2023. Kiedy grają Polki?
"W dalszym ciągu nie stoimy dwoma pewnymi nogami w tych mistrzostwach, a kilka z moich najważniejszych zawodniczek nie gra na swoim poziomie, co jest najbardziej niepokojące. Teraz przed tym ważnym meczem w sobotę musimy odzyskać przede wszystkim spokój i wewnętrzna równowagę, co będzie kluczem w tym spotkaniu” - dodał.
Dunki są również zaniepokojone zaskakująco niską frekwencją w hali w Herning. Ich mecz oglądało w czwartek nieco ponad sześć tysięcy widzów, co odpowiada połowie pojemności obiektu.
Zdaniem duńskich mediów powodem są zbyt wysokie ceny biletów.
”Aby obejrzeć mecz z Polską trzeba zapłacić 45-90 euro, a dzieci poniżej 12 lat 35-70, więc wielu wybiera oglądanie rodzinne transmisji w domu” - skomentował kanał telewizji DR.
Komentatorzy stacja dodali, że byli wręcz zaszokowani słabą i niepewną grą z Japonią. "Przed tym spotkaniem szanse na złoty medal wynosiły 38 procent, a teraz przed meczem z Polską spadły do 20” - ocenili.
Przejdź na Polsatsport.pl