Nestor polskich trenerów: To dla mnie najważniejsze dni w całym roku

Koszykówka
Nestor polskich trenerów: To dla mnie najważniejsze dni w całym roku
fot. PAP

- Wieczór wigilijny i Boże Narodzenie w rodzinnym gronie to dla mnie najważniejsze dni w całym roku. Jako trener koszykarek Wisły Kraków i reprezentacji starałem się tak układać kalendarz zgrupowań czy turniejów, by nie nakładały się na termin świąt - powiedział PAP nestor polskich trenerów Ludwik Miętta-Mikołajewicz.

Wielce utytułowany szkoleniowiec, 14-krotny mistrz kraju z Wisłą w latach 1963-81 (także cztery srebrne i trzy brązowe medale) i dwukrotny srebrny medalista mistrzostw Europy z drużyną narodową (1980, 1981), który także dwa razy prowadził reprezentację Starego Kontynentu w imprezach FIBA, w tym względzie ma ugruntowane preferencje.

 

ZOBACZ TAKŻE: Olimpijski przepis na udane święta? "Barszcz i kolędy przy kominku"

 

- Tytuł słynnego cyklu satyrycznych wykładów Jana Tadeusza Stanisławskiego "O wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia", wygłaszanych przed laty na antenie "Trójki", nigdy nie trafił mi do przekonania. Były wszakże wyjątki - w roku 1964 drużyna Wisły, jako mistrz Polski, została zaproszona przez klub Blue Stars do udziału w "Christmas Tournament" w Amsterdamie. W tamtych czasach wyjazd na Zachód był marzeniem każdego Polaka żyjącego w PRL. Dlatego, po konsultacji ze "starszyzną" drużyny, przyjęliśmy zaproszenie i udaliśmy się pociągiem do Holandii. Dziewczyny przygotowały małą choinkę z bombkami i drobne kulinaria, niestety bez tradycyjnego karpia. Wigilię spędziliśmy w kolejowym przedziale, śpiewając kolędy. Turniej udało się wygrać, więc święta zostały uczczone we właściwy sposób - przypomniał 91-letni Miętta-Mikołajewicz.

 

Potem jeszcze dwukrotnie w jego karierze okres świąteczny był "zagrożony".

 

- Pierwszy raz, także z Wisłą, w 1977 roku, kiedy po rozegraniu turnieju, również w Holandii, odbyliśmy pełną emocji podróż powrotną autokarem z Rotterdamu do Krakowa - jechaliśmy non stop, aby zdążyć na wigilię do domu. Udało się, dzięki poświęceniu kierowcy, dotrzeć do rodzinnych stołów 24 grudnia ok. godz. 17 - wspominał.

 

Podobna sytuacja miała miejsce w grudniu 1980 roku i tym razem dotyczyła reprezentacji Polski. We wrześniu w mistrzostwach Europy, które odbyły się w czterech miastach dawnej Jugosławii, a obecnie Bośni i Hercegowiny, z finałem w Banja Luce, drużyna trenera Miętty - od tamtego czasu nazywana przez dziennikarzy "Mięttówkami", wywalczyła srebrny medal, co było wtedy największym sukcesem polskiej żeńskiej koszykówki. Niejako w nagrodę pojechała na miesięczne tournee po Stanach Zjednoczonych.

 

- Wracaliśmy do kraju 23 grudnia z duszą na ramieniu, czy wypełniony do granic nośności samolot Ił-62 zdoła dotrzeć do Polski, gdzie u granic stały radzieckie czołgi, a wszystkie stacje telewizyjne w USA zastanawiały się: "wejdą czy nie wejdą". Na szczęście dotarliśmy do domów i mogliśmy spędzić święta w rodzinnym gronie, dzieląc się wrażeniami i upominkami przywiezionymi zza oceanu - zakończył Miętta-Mikołajewicz, który czynnym trenerem był od 1956 do 1982 roku.

 

W ostatnich latach swoje przemyślenia na temat pracy szkoleniowca, zajęć z młodzieżą, prowadzenia drużyny koszykówki zawarł w książkach "Widziane z ławki trenerskiej" i "Cztery kwarty o baskecie".

GW, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie