Debiutancie, co dalej?

Piłka nożna
Debiutancie, co dalej?
fot. Cyfrasport
Marcin Bułka zadebiutował w reprezentacji Polski.

Sporo było zarzutów wobec Fernando Santosa, ale jeden przykuwał szczególną uwagę. Portugalczyk miał odświeżyć kadrę, wprowadzić do niej kilku młodych, perspektywicznych zawodników. W pozornie łatwej grupie eliminacji do EURO zbudować ciekawy zespół, który miałby także z powodzeniem zaprezentować się w przyszłorocznej jesiennej Lidze Narodów, a potem w walce o kolejny turniej o mistrzostwo świata.

Zamiast tego, gdy zaczęło palić się pod nogami i znajdującą się ponad nimi inną częścią ciała, doczekaliśmy się powrotów Kamila Grosickiego i Grzegorza Krychowiaka. Jeżeli ten pierwszy swą dyspozycją absolutnie zasługiwał na powołania, to w przypadku „Krychy” można byłoby już polemizować. Żadnego zupełnie nowego, nieodkrytego przez wcześniejszych selekcjonerów Santos nie znalazł. A miał przecież widzieć więcej niż szary zjadacz polskiego futbolowego chleba. Dość czerstwego w ostatnich miesiącach.

 

Michał Probierz zmienił ten trend i to dość mocno. Już pierwszy mecz przeciwko Wyspom Owczym w Torshavn to występy - i to od pierwszej minuty - Patryków: Dziczka i Pedy. Na zmiany weszli Filip Marchwiński i Jakub Piotrowski. Cztery debiuty na raz? To mogło się zdarzyć w jakimś meczu towarzyskim, a nie inauguracyjnym spotkaniu o punkty nowego selekcjonera, nawet jeśli rywal to nie była nawet „średnia europejska”. Na kolejne trzy debiuty faktycznie musieliśmy czekać do spotkania towarzyskiego - przeciw Łotwie na PGE Narodowym. Ale żaden z nuworyszy nie wyszedł już w podstawowym składzie. Najdłużej, bo całą drugą połowę na boisku spędził Marcin Bułka. Karol Struski pojawił się po godzinie, Bartłomiej Wdowik, gdy na zegarze wybiła 78. minuta.

 

ZOBACZ TAKŻE: Oto najlepsi napastnicy świata. Jest też Lewandowski. Kolejność może zaskakiwać


Miarą fachowości bądź wizjonerstwa selekcjonera nie powinna być liczba nowych piłkarzy, którzy otrzymują powołania. W kadrze powinni grać w danej chwili najlepsi. Tym bardziej w czasach, gdy większość meczów toczy się o punkty i coraz rzadziej pojawia się przy nich określenie „friendly game”. Nawet mając na uwadze fakt, że polska reprezentacja już od dawna wymaga przeformatowania i zawsze trzeba myśleć dalej niż najbliższa rywalizacja.


Kto z siódemki październikowo-listopadowych debiutantów ma szansę zostać w tej kadrze na dłużej, dawać jej jakość, moc i nie zakończyć swej reprezentacyjnej przygody na 6 czy 8 „A”? Czy Peda zabetonuje jedną z pozycji środkowych obrońców na lata, skoro, gdy doszło do meczu z Czechami, podstawowy defensor na Wyspy Owcze i Mołdawię „musiał” ustąpić miejsca Janowi Bednarkowi i został oceniony mniej przydatnie także od Pawła Bochniewicza? Czy Dziczek to „szóstka”, która będzie dawała nam tyle, co Krychowiak w swoim najlepszych czasach? Czy Piotrowski z Struskim, choć grają w dość „egzotycznych” europejskich ligach, będą w stanie nadawać tempo i rytm naszemu środkowi pola? A Wdowik wreszcie rozwiąże odwieczny problem z lewą obroną?


W teorii najwięcej szans na poważne zaistnienie w kadrze powinien mieć Bułka. To z nim związany jest największy „hype”, jeśli chodzi o „probierzowych” debiutantów, mimo że ratował nas z opresji jedynie przeciwko Łotyszom. Ale jeżeli Wojciech Szczęsny faktycznie zrezygnuje z występów w reprezentacji po (albo jeszcze przed...) mistrzostwami Europy, jeśli do nich nie awansujemy, to trzeba będzie podjąć decyzję, kto po nim przejmie bluzę z numerem jeden.

 

Na linii startu staną Łukasz Skorupski, Kamil Grabara oraz właśnie Bułka. Jeżeli o wyborze decydowaliby kibice, bezdyskusyjnym faworytem byłby bramkarz Nicei. Tyle, że to nie oni będą dokonywać werdyktu - zrobi to selekcjoner wsparty radami Andrzeja Dawidziuka oraz Tomasza Kuszczaka. Poza tym do początku Ligi Narodów we wrześniu czasu jest tak dużo, że losy naszych bramkarzy, także te klubowe, mogą mocno się zmienić.

 

Jeżeli natomiast w marcu coś – nie daj Boże – pójdzie nie tak, już w czerwcu, właśnie w sparingowych potyczkach, możemy zobaczyć zupełnie inny „sznyt” zespołu narodowego. Być może także z udziałem właśnie tych, o których wyżej mowa.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie