Zwyciężczyni Wimbledonu i pięciokrotny finalista. Ich już nie ma w Australian Open

Tenis

Marketa Vondrousova i Andy Murray. Tej dwójki nie zobaczymy już w tegorocznym Australian Open. Zwyciężczyni Wimbledonu i pięciokrotny finalista australijskiego szlema odpadli z turnieju już w I rundzie. A to nie koniec listy największych rozczarowań pierwszych dni zmagań w Melbourne.

„It’s a happy slam”. Tymi słowami Roger Federer nazwał wielkoszlemowy turniej Australian Open. Ciężko nie zgodzić się ze Szwajcarem, bo dla wielu sportowców możliwość gry w znakomitych warunkach pogodowych, przy fantastycznych australijskich kibicach, którzy kochają tenis, jest ogromną przyjemnością. Niestety z racji na to, że turniej rozgrywany jest na samym początku sezonu, wiele tenisistek i tenisistów nie „dojeżdża” do Melbourne z odpowiednią formą.

 

ZOBACZ TAKŻE: Co on wymyślił?! Spektakularna akcja, zagrał już na połowie rywala

 

W ostatnich latach australijski szlem zbierał „żniwa” zazwyczaj w II lub III rundzie turnieju. W tym sezonie już po spotkaniach I rundy z turniejem pożegnało się kilka znaczących nazwisk. Wśród nich znalazła się zwyciężczyni i największa rewelacja ubiegłorocznego Wimbledonu Marketa Vondrousova.

 

 

 

 

Czeszka to obecnie numer 7. rankingu WTA. W spotkaniu I rundy zwyciężczyni Wimbledonu mierzyła się z kwalifikantką Dajaną Jastermską. Obie zawodniczki w zestawieniu najlepszych tenisistek świata dzieli 86 miejsc. Na korcie w Melbourne Ukrainka zdemolowała faworyzowaną rywalkę w nieco ponad godzinę. Wynik 6:2, 6:1 dla Jastremskiej mówi właściwie sam za siebie.

 

Porażka Vondrousovej jest ogromną niespodzianką nie tylko ze względu na pozycję Czeszki, ale na fakt, że po raz pierwszy od 2020 roku odpadła z turnieju wielkoszlemowego już po I rundzie. Z kolei Ukrainka może cieszyć się z czwartego w karierze zwycięstwa nad zawodniczką z Top 10 rankingu WTA.


Niespodzianką, choć nie tak dużą jak przegrana Vondrousovej, było odpadnięcie z turnieju Magdy Linette. Polka rok temu na kortach w Melbourne dotarła aż do półfinału imprezy. Był to jej największy sukces w dotychczasowej karierze i mimo że przed startem tegorocznej edycji, Linette miała problemy z formą, to wciąż była wymieniana w gronie tzw. „Czarnych koni” Australian Open.

 

Skończyło się jednak zupełnie inaczej. Polka rywalizowała z Caroline Woźniacki. Dunka o polskich korzeniach przed laty wygrywała Australian Open, ale 33-latka ze względu na urlop macierzyński przez trzy ostatnie sezony odpoczywała od tenisa.

 

Los nie oszczędził Linette. Polka przegrywała 2:6, 0:2 i w dodatku musiała walczyć z urazem. Ostatecznie ubiegłoroczna półfinalistka po niespełna godzinie skreczowała. Porażka będzie miała ogromne konsekwencje dla Magdy, która straci aż 780 punktów rankingowych i spadnie zarówno w zestawieniu WTA, jak i olimpijskim, którego notowania kończą się 10 czerwca. Dodatkowo Polka nie będzie mogła liczyć na rozstawienia w turniejach wielkoszlemowych oraz tych o randze WTA 1000. W tym momencie wydaje się to jednak najmniejszym problemem. Ważniejsze jest zdrowie 31-letniej tenisistki z Poznania.

 

Woźniacki zanotowała znakomity powrót do turniejów wielkoszlemowych, ale tego samego nie może powiedzieć Naomi Osaka. Japonka to była zwyciężczyni Australian Open z 2019 i 2021 roku. Podobnie jak Dunka, w tym roku wznowiła karierę po przerwie macierzyńskiej i w Melbourne zagrała dzięki „dzikiej karcie”.

 

Japonka rywalizowała z Caroline Garcią. Spotkanie od początku było niezwykle wyrównane z delikatną przewagą Francuzki, która ostatecznie wygrała w dwóch setach 6:4, 7:6. Mimo że Osaka wciąż wraca do formy, to odpadnięcie z turnieju już w I rundzie jednej z legend Australian Open można nazwać małą niespodzianką. Na konferencji prasowej Japonka wytłumaczyła się przed kibicami.

 

 

 

 

- Muszę sobie powtarzać „hej, przecież sześć miesięcy temu byłaś w ciąży”. W mojej głowie pojawia się myśl, że nie jestem w stanie wrócić po takiej przerwie i od razu wygrywać wszystkie mecze. Z drugiej strony zawsze oczekuję, że będę miała szansę wyjść zwycięsko z każdej rywalizacji - przyznała Japonka.


Za burtą turnieju znalazły się również trzy rozstawione, rosyjskie tenisistki. Jekaterina Aleksandrowa, Anastazja Potapowa i Ludmiła Samsonowa. Porażka zwłaszcza tej trzeciej jest sporą niespodzianką. Turniejowa 13. musiała uznać wyższość 442. tenisistki rankingu WTA Amandy Anisimovej. Amerykanka wygrała gładko w dwóch setach i zabrała nadzieję na dobry wynik finalistce ubiegłorocznego turnieju Pekinie.

 

Mniej niespodzianek wydarzyło się w rywalizacji panów. Największą z nich jest porażka pięciokrotnego finalisty Australian Open Andy’ego Murraya z Tomasem Martinem Etcheverrym. Po zaledwie 143 minutach jednostronnego meczu Argentyńczyk pokonał legendę tenisa 6:4, 6:2, 6:2. Na konferencji prasowej po meczu Anglik podzielił się z kibicami smutną informacją.

 

 

 

 

- Grając w ten sposób, nie wygram wielu meczów. Jest bardzo możliwe, że to był mój ostatni mecz w Australian Open.

 

Z turniejem pożegnał się również inny zaprawiony w bojach tenisistka Stan Wawrinka. 38-latek w 2014 roku sięgnął po tytuł Australian Open, ale w ostatnich latach Szwajcar walczy nie tylko z rywalami, ale przede wszystkim ze zdrowiem. Przed przylotem do Australii Wawrinka zapewniał, że wyleczył wszystkie urazy i jest gotowy zaskoczyć w trakcie turnieju. Niestety pożegnał się z rozgrywkami już w I rundzie, przegrywając po pięciosetowej batalii z Francuzem Adrianem Mannarino.

 

Tuż po losowaniu drabinki Australian Open wielu polskich kibiców zacierało ręce na pojedynek Huberta Hurkacza z Denisem Shapovalovem. Kanadyjczyk, który niedawno zajmował 10. miejsce w rankingu ATP, w ostatnich miesiącach borykał się z problemami zdrowotnymi, które znacząco wpłynęły na jego dyspozycję. Mało kto spodziewał się jednak, że 24-latek nie poradzi on sobie ze sklasyfikowanym na 142. miejscu rankingu ATP Jakubem Mensikiem.

 

 

18-letni Czech od pierwszej piłki grał niezwykle pewnie i dojrzale. Wykorzystywał potknięcia Kanadyjczyka (łącznie 50 niewymuszonych błędów) i pilnował własnego podania. Po niespełna dwóch i pół godzinie gry wyeliminował Shapovalova z turnieju, zostając sprawcą jednej z największych niespodzianek pierwszych dni zmagań w Melbourne. W kolejnej rundzie Czech zmierzy się z Hubertem Hurkaczem. Miejmy nadzieję, że tym razem obejdzie się bez niespodzianki.

Karol Płatek, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie