Szczere słowa polskiego tenisisty. "Tego najbardziej potrzebuję po rocznej przerwie w startach"

Tenis
Szczere słowa polskiego tenisisty. "Tego najbardziej potrzebuję po rocznej przerwie w startach"
fot. Materiały prasowe
Szczere słowa polskiego tenisisty. "Tego najbardziej potrzebuję po rocznej przerwie w startach"

Kamil Majchrzak (WKT Mera Warszawa) wrócił w styczniu do międzynarodowego Touru po 13-miesięcznej przerwie w startach, bez miejsca w rankingu ATP. W pierwszym starcie, po przejściu eliminacji, triumfował w imprezie ITF M15 w Monastyrze. W tym tygodniu jest z reprezentacją Polski w Pucharze Davisa w Taszkiencie.

- Po pierwszych trzech turniejach po powrocie mogę stwierdzić, że wszystko jest ok. Wygrałem od razu pierwszy turniej, choć nie spodziewałem się, że to wszystko może tak od razu "kliknąć". Przede wszystkim bardzo się cieszę, że w Monastyrze rozegrałem bardzo dużą liczbę meczów, bo właśnie ogrania w Tourze najbardziej potrzebuję po rocznej przerwie w startach. Na pewno dodało mi dużo pewności siebie przed pierwszym w tym roku startem w challengerze ATP – ocenia otwarcie sezonu Majchrzak.

Kamil otrzymał "dziką kartę" do turnieju głównego od organizatorów imprezy ATP Challenger Tour (ranga ATP 125) w belgijskim Ottignies-Louvain-La-Neuve. Wygrał tam jeden mecz, a w 1/8 finału uległ w trzech zaciętych setach Chorwatowi Bornie Coricowi, 40. w rankingu ATP, chociaż był w nim już nawet 12 i długo utrzymywał się w Top 20.

- W Belgii wygrałem w pierwszej rundzie z Maksem Kaśnikowskim, a w drugiej rozegrałem bardzo dobry i wyrównany mecz z Coriciem. Miałem w nim swoje szanse, ale w tych najważniejszych momentach brakło mi trochę właśnie tego ogrania i chłodnej głowy. Postawiłem mu bardzo trudne warunki gry. Nawet w wielu momentach byłem od niego lepszy na korcie, ale niestety nie udokumentowałem tego wszystkiego zwycięstwem – powiedział Majchrzak.

- Natomiast sam poziom, który prezentowałem był bardzo wysoki i pokazałem sobie, że mogę nadal bardzo dobrze grać w tenisa i rywalizować ze światową czołówką. W końcu Borna, chociaż dzisiaj jest 40. w rankingu, to wcześniej długo był sklasyfikowany o wiele wyżej. Także z tego meczu wyciągam same pozytywy i pewność. Co prawda rozegrałem dopiero trzy turnieje, więc nie wyciągam żadnych daleko idących wniosków, ale jest ok – dodał.

W niedzielę Kamil poleciał do Taszkientu z zawodnikami PZT Team - Maksem Kaśnikowskim (CKT Grodzisk Mazowiecki) i Karolem Drzewieckim (WKS Grunwald Poznań) oraz trenerem kadry narodowej Alkiem Charpantidisem. Na miejscu dołączyli do nich kapitan Mariusz Fyrstenberg oraz 9. w rankingu ATP Hubert Hurkacz (Redeco Wrocław), triumfator wielkoszlemowego Australian Open w mikście Jan Zieliński (CKT Grodzisk Maz.) oraz junior Tomasz Berkieta (Legia Warszawa), powołany jako rezerwowy. Oni dotarli do Uzbekistanu wprost z Melbourne.

- Jestem dumny z tego, że kapitan Mariusz Fyrstenberg ponownie powołał mnie do kadry. Niesamowicie się cieszę, że znowu mogę rywalizować ze swoimi przyjaciółmi w Pucharze Davisa. Ten powrót, najpierw w grudniu na zgrupowanie, a teraz do reprezentacji na mecz daviscupowy to dla mnie bardzo emocjonalne wydarzenie. Cieszę się, że jestem tutaj i że mogę być z nią i być jej częścią. Na pewno zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby jej pomóc w każdy możliwy sposób w odniesieniu zwycięstwa nad Uzbekistanem – tłumaczy Majchrzak.

W najbliższy piątek na twardym korcie w hali Humo Arena w Taszkiencie zostaną rozegrane dwa mecze singlowe, natomiast w sobotę rywalizacja rozpocznie się od pojedynku debli, który może przesądzić losy awansu do Grupy Światowej I, jeśli jeden z zespołów zdobędzie w nim trzeci i zarazem decydujący punkt. Potem zaplanowane są dwa single (może zostać rozegrany tylko jeden, jeśli ktoś wcześniej zapewni sobie zwycięstwo). O tym, kto zostanie nominowany przez kapitanów do gry dowiemy się w czwartek, na godzinę przed oficjalną ceremonią losowania.

- Moje najbliższe plany startowe, tuż po Davis Cupie, są bardzo trudne do określenia, ponieważ przy aktualnych listach zgłoszeń do turniejów, to z moim obecnym rankingiem nie dostanę się do żadnej głównej drabinki. W związku z tym, że w Taszkiencie gramy mecze w piątek oraz sobotę i dopiero stąd wylecę w niedzielę, to nie zdążę na eliminacje do żadnego turnieju ITF. Dlatego znowu jestem zmuszony polegać na "dzikiej karcie". Staram się cały czas o nie, ale na razie jeszcze nic nie mam w ręku, także wszystkie kierunki są przede mną otwarte, zarówno na hardkorcie, jak i na "ziemi". Gdziekolwiek zdołam uzyskać "dziką kartę" do głównej drabinki, to na pewno z niej skorzystam i tam polecę – podkreśla Majchrzak, obecnie 807. w rankingu ATP (najwyżej był notowany na 75. pozycji).

 

 

Informacja prasowa
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie