Henryk Gruth przed finałem LM: Tym meczem żyje cała Szwajcaria

Zimowe
Henryk Gruth przed finałem LM: Tym meczem żyje cała Szwajcaria
fot. PAP
Henryk Gruth przed finałem LM: Tym meczem żyje cała Szwajcaria!

- Umiejętność bronienia osłabień i wykorzystywania przewag mogą mieć decydujące znaczenie w meczu finałowym. I to może być właśnie bardzo duży atut Szwajcarów w tym decydującym spotkaniu – mówi przed finałem Ligi Mistrzów w hokeju na lodzie Servette-Geneve HC – Skelleftea AIK, Henryk Gruth, czterokrotny olimpijczyk, który przez ponad dwadzieścia lat mieszkał w Szwajcarii. Transmisja meczu we wtorek o 19:15 w Polsacie Sport Fight.

Servette-Geneve jest pierwszym klubem szwajcarskim, który w obecnej formule Ligi Mistrzów awansował do finału. Jak tamtejsze media oceniają ich szansę na pokonanie szwedzkiej Skelleftei AIK.

 

Nie da się ukryć, że na to spotkanie szykuje się nie tylko Genewa, ale cała Szwajcaria. To dla nich święto. Zresztą przedstawiciele klubów szwajcarskich są gronie założycieli Champions Hockey League, ale nigdy nie było im dane nie tylko wygrać tych rozgrywek, ale nawet zagrać w finale. Nie dziwi zatem, że bardzo dużo uwagi poświęca się temu meczowi, zwłaszcza w sytuacji, gdy będą gospodarzem tego spotkania. Własna hala ma być ich jednym z głównych atutów.

 

Historyczna edycja Ligi Mistrzów została rozegrana w sezonie 2008/09 i zakończyła się wygraną zespołu ZSC Lions Zurych, który w finale pokonał w dwumeczu rosyjski Metallurg Magnitogorsk. Jak do tamtych rozgrywek odnoszą się Szwajcarzy, bo kolejny sezon Ligi Mistrzów został rozegrany po pięciu latach przerwy i w zmienionej formule.

 

Media w Szwajcarii bardzo dużo uwagi poświęcają tamtym rozgrywkom i podkreślają, że obecna Liga Mistrzów różni się o tej z 2009 roku, którą wtedy wygrała drużyna z Zurychu. Nawiązują do tamtego sukcesu, ale też przypominają, że od wznowienia Ligi Mistrzów w 2014 roku to te rozgrywki są prowadzone w zmienionej formule. Tamten sukces ZSC Lions Zurych jest dla nich takim miłym przypomnieniem przed wieczornym finałem Servette-Geneve z drużyną Skelleftei.

 

Jak oceniane są szanse na wygraną Szwajcarów w tegorocznym finale?

 

Spodziewają się ich wygranej, choć zdają sobie sprawę, że to Skelleftea będzie „na papierze” faworytem. Grają u siebie, więc na trybunach spodziewany jest komplet siedmiu tysięcy kibiców. Na pewno będzie głośno i ten żywiołowy doping będzie dużym atutem gospodarzy. Pojawiły się jednak pewne obawy o możliwość wygrania tego finału po tym, jak w piątek zespół z Genewy przegrał u siebie mecz ligowy z Davos aż 1:6. To miała być taka próba generalna przed wtorkowym finałem, rozgrywana po przerwie na mecze reprezentacyjne, ale nie wypadła ona okazale.

 

Uważasz, że te obawy mogą być słuszne?

 

Niekoniecznie. Przeciwko Davos zagrali w niepełnym składzie. W bramce pojawił się wracający po kontuzji Robert Mayer i nie był to jego dobry występ. Brakowało też kilku zawodników w polu. Wydaje się, że przeciwko Skelleftei będzie bronił doświadczony Fin Jussi Olkinuora, którego sprowadzono w trakcie sezonu z Pelicans Lahti, po kontuzji, której nabawił się Mayer. Teraz po przerwie reprezentacyjnej zespół Servette-Geneve zmierzył się w lidze tylko z Davos, a Szwedzi po przerwie reprezentacyjnej zdążyli rozegrać już trzy spotkania. Szwajcarzy chcą się skupić na przygotowaniach do gry w finale Ligi Mistrzów, natomiast inną strategię obrali trenerzy szwedzkiego klubu. Wieczorem zobaczymy, która z nich okaże się skuteczniejsza. Warto też dodać, że selekcjoner reprezentacji Szwajcarii nie powołał żadnego z zawodników Genewy na te towarzyskie mecze, które były rozgrywane w lutym, gdyż Jan Cadieux potrzebował ich, aby się w tym czasie jak najlepiej przygotować do finału Ligi Mistrzów z drużyną Skelleftei.

 

W zeszłym sezonie zespół Geneve-Servette wywalczył historyczne mistrzostwo Szwajcarii. Wielokrotnie mówiłeś, że ten tytuł nie był dla Ciebie dużym zaskoczeniem, bo to jest klub, który solidnie zapracował na to mistrzostwo.

 

To prawda. Ponad dwadzieścia lat temu awansowali do najwyższej klasy rozgrywkowej i grają w niej do dzisiaj. To efekt dobrej pracy z młodzieżą. Zresztą o to mistrzostwo walczyli od kilkunastu lat, wielokrotnie będąc blisko zdobycia tego tytułu. W poprzednim sezonie o to trofeum rywalizowali tak naprawdę z zespołem EHC Biel-Bienne. Obie ekipy były najlepsze po sezonie zasadniczym i między sobą rozstrzygnęły tytuł mistrzowski. Niezwykle zacięty i emocjonujący finał play-off wygrał zespół z Genewy dopiero w siódmym meczu.

 

Patrząc na ligową tabelę, to może być im ciężko, aby obronić tytuł.

 

Obecnie zajmują ósmą pozycję w tabeli i do szóstego miejsca gwarantującego bezpośredni awans do fazy play-off tracą sześć punktów, a SC Bern, które zajmuje tę lokatę, ma o jeden mecz rozegrany więcej. Z drugiej strony mają tylko cztery punkty przewagi nad jedenastym zespołem Rapperswil-Jona Lakers, który w tym momencie nie ma szansy na grę w play-offie. Końcówka sezonu zasadniczego w lidze szwajcarskiej będzie bardzo ciekawa.

 

Kto według Ciebie może okazać się „czarnym koniem” w Servette-Geneve w tym finałowym starciu przeciwko Skelleftei AIK?

 

W ekipie z Genewy próżno szukać wielkich nazwisk czy typowych liderów i to jest właśnie ich główny atut, a więc gra zespołowa. Na pewno świetną racę wykonuje piątka Finów, czyli bramkarz Olinuora oraz Sami Vatanen, Valtteri Filippula, Teemu Hartikainen i Sakari Manninen. Jedynym obrońcą z tej czwórki zawodników grających w polu jest Vatanen, który ma szanse wygrać punktację kanadyjską tegorocznej edycji Ligi Mistrzów oraz otrzymać nagrodę MVP, która przyznawana jest najbardziej wartościowemu zawodnikowi tych rozgrywek. Zresztą to właśnie on strzelił w zeszłym sezonie decydującego gola, który zapewnił ekipie z Genewy historyczne mistrzostwo Szwajcarii. Ważną rolę w drużynie odgrywa również środkowy napastnik Tanner Richard, który wprawdzie nie ma jakiś imponujących statystyk strzeleckich, ale jest bardzo ważną postacią tego zespołu. On także podobnie jak i Vatanen ma szansę na wygranie punktacji kanadyjskiej Ligi Mistrzów. W ostatnim meczu z Davos jednak nie zagrał i nie wiadomo czy było to spowodowane urazem, czy oszczędzaniem go na mecz przeciwko Skelleftei.

 

Kogo poza ewentualnie Richardem może zabraknąć w finale?

 

Kontuzjowany od dłuższego czasu jest doświadczony kanadyjski napastnik Daniel Winnik. Pod znakiem zapytania stoją też występy Noaha Roda oraz jednego z moich wychowanków Marco Mirandy. Kontuzja Roda jest raczej na tyle poważna, że nie zagra przeciwko Skelleftei. Nie wiadomo także czy absencja Olkinuory w meczu z Davos spowodowana była urazem, czy oszczędzaniem go na wieczorny finał.

 

Wspomniałeś o swoim wychowanku Mirandzie, który będzie miał szansę wygrać Ligę Mistrzów. Zresztą nie jest to jedyny Twój podopieczny, który może zagrać przeciwko Skelleftei.

 

Zgadza się. Aktualnie w kadrze zespołu z Genewy jest trzech moich wychowanków i nie da się ukryć, że jest to dla mnie duża nobilitacja. Marco Miranda jest napastnikiem i gra w reprezentacji Szwajcarii. To bardzo ambitny i nieustępliwy zawodnik. Pamiętam, że kiedy był w wieku juniora młodszego, to wziąłem go do zespołu juniorów. W klubie nie kryli zaskoczenia tą decyzją, ale swoją grą udowodnił, że podjąłem dobrą decyzję. Drugim moim wychowankiem jest obrońca Tim Berni, który w zeszłym sezonie grał w Lidze NHL w barwach Columbus Blue Jackets. Do końca nie udało mu się tam przebić. Miał ofertę aby grać w lidze AHL, ale zdecydował się wrócić do Europy na takie roczne „wypożyczenie”. Wydawało się, że zagra w Zurychu, tymczasem podpisał umowę z klubem z Genewy. To jeden z najwszechstronniejszych obrońców młodego pokolenia w Szwajcarii. Trzecim moim podopiecznym jest obrońca Roger Karrer. Imponował mi swoją pracowitością. Pewne braki potrafił nadrabiać tą swoją pracą i systematycznością. Zrobił ogromny postęp i od pewnego czasu jest ważną zespołu.

 

Trenerem zespołu jest Jan Cadieux, który wprawdzie urodził się w Szwajcarii, ale ma korzenie kanadyjskie.

 

Jego ojciec Paul-Andre Cadieux na początku lat siedemdziesiątych przyjechał z Kanady do Szwajcarii i jak się okazało osiadł tutaj na stałe. Jako zawodnik przez bardzo długi okres grał w Bernie, Davos i Fryburgu, a później przez bardzo długi okres był uznanym trenerem. Znamy się doskonale, zresztą tak jak i z jego synem. Jan Cadieux, jako gracz był jednym z najlepszych zawodników jeżeli chodzi o grę w osłabieniu. Przez wiele lat występował w Genewie, a pod koniec kariery we Fryburgu. Jego gra zrobiła na mnie bardzo duże wrażenie. Servette-Geneve pod jego wodzą świetnie potrafią grać w przewadze i bronić osłabienia.

 

W tym sezonie w Lidze Mistrzów bardzo ważnym elementem są właśnie przewagi i osłabienia, bo tylko tutaj obowiązują zmienione przepisy, które premiują właśnie te zespoły, które potrafią dobrze rozgrywać przewagi i umiejętnie grać w osłabieniu. To może mieć duże znaczenie w meczu przeciwko Skelleftei?

 

Oczywiście. Zresztą ten awans Servette-Geneve do wielkiego finału wynika z tego, że świetnie radzą sobie z tymi zmianami w przepisach, które zostały wprowadzone tylko i wyłącznie w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Właśnie ta umiejętność bronienia osłabień i wykorzystywania przewag mogą mieć decydujące znaczenie w meczu finałowym. I to może być właśnie bardzo duży atut Szwajcarów w tym decydującym spotkaniu.

 

Finał Ligi Mistrzów w hokeju na lodzie Servette-Geneve HC – Skelleftea AIK o 19:15 w Polsacie Sport Fight.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie