Adam Małysz wreszcie wyjawił bolesną prawdę! "Spadło to na mnie jak kamień z nieba"

Zimowe
Adam Małysz wreszcie wyjawił bolesną prawdę! "Spadło to na mnie jak kamień z nieba"
Polsat Sport/Michał Białoński
Adam Małysz powiedział nam otwarcie: Spadło to na mnie jak kamień z nieba

Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz, w rozmowie z Polsatem Sport, nie ukrywa, że w minionym sezonie głęboki kryzys dotknął nie tylko skoczków, ale także biegaczy narciarskich i nawet snowboardzistów, którzy rok temu byli chlubą całej Polski. – Spadło to na mnie jak kamień z nieba – powiedział nam wprost.

Michał Białoński, Polsat Sport: Następny sezon będzie przedolimpijski, tymczasem w narciarstwie biegowym mamy zapaść. Nikt nie oczekuje, że na pstryknięcie palcami pojawi się następczyni Justyny Kowalczyk. Czy są widoki na to, że podczas IO 20228 Mediolan - Cortina d’Ampezzo Polak wejdzie do czołowej "trzydziestki”?

 

Adam Małysz, prezes PZN-u: Nie jest to łatwe. Trochę ostatni sezon spadł na mnie jak kamień z nieba.

 

ZOBACZ TAKŻE: Adam Małysz wygarnął prawdę o Zniszczole! "Był krzywdzony. To nie jest fair"

 

Dlaczego?

 

Jeśli spojrzymy przekrojowo, to właściwie we wszystkich dyscyplinach nie było spektakularnych wyników, faktycznie był kryzys. My też trenerowi kadry biegów narciarskich Lukasowi Bauerowi za bardzo zaufaliśmy po poprzednim sezonie 2022/2023. Głównie dlatego, że było widać wyraźnie progres, choćby podczas MŚ. Byliśmy przekonani, że pójdzie to we właściwą stronę. Po rozmowach z nim samym i zawodnikami, którzy na początku robili jakiś bunt, ale gdy zobaczyli, że idzie to do przodu, to uwierzyli trenerowi.

Adam Małysz o błędach w narciarstwie biegowym

Jakie błędy zostały popełnione?

 

Podobne do tych ze skoków. Biegacze bardzo dużo czasu spędzili na lodowcach, żeby przygotować się do startów i prawdopodobnie to ich troszkę zgubiło. Był taki sygnał nawet, że oni przygotowywali się głównie do tych startów w USA i Kanadzie. Ale w końcu tam nie pojechali.

 

Dlaczego?

 

Bo my nie wyraziliśmy na to zgody. Ich wyniki były grubo poniżej oczekiwań. Oni mieli problem z tym, żeby się wbić do "pięćdziesiątki". Nawet gdyby za oceanem ich forma była lepsza, to nadal nie gwarantowałoby to punktów w Pucharze Świata. A koszty wyjazdu za ocean są naprawdę potężne. Dlatego, jako zarząd, uznaliśmy, że nasi biegacze tam nie pojadą, by zamiast tego spróbowali w innej lidze – w Pucharze Kontynentalny, czy Pucharze FIS. I to już było z góry powiedziane, że jednak żegnamy się z trenerem Bauerem, będziemy próbować stworzyć zupełnie inny model treningu.

 

Na czym on będzie polegał?

 

Już wcześniej rozpoczęliśmy współpracę z doświadczonym trenerem ze Szwecji Martinem Perssonem, który był koordynatorem szkolenia młodzieży, dziewcząt, ale chłopaków również. W tym procesie podstawę bazy stanowili nasi trenerzy. Trener Persson pracę naszych trenerów koordynował i ta machina fajnie ruszyła. W podobnym kierunku pójdziemy z kadrą A biegaczy.

Adam Małysz o kłopotach snowboardzistów

Co ze snowboardem, który również obniżył loty?

 

Dużym problemem było to, że Ola Król trochę odpuściła, gdyż poszła na urlop macierzyński, ale już będzie wracać. Oskar Kwiatkowski rok temu zdobył mistrzostwo świata i znakomicie startował w Pucharze Świata. Może go to nie przydusiło, ale poczuł się za bardzo pewnie i wydawało mu się, że świat leży u jego stóp. Sądzę, że w minionym sezonie dostał lekkiego pstryczka w nos. Ja go bardzo lubię i wierzę w niego. Wiem, że to jest zawodnik, który jeszcze sporo może osiągnąć. Patrząc także na zawodników, których mamy na zapleczu, dochodzę do wniosku, że nasz snowboard cały czas dobrze się rozwija. To jest dyscyplina, w której sporo się ryzykuje i nawet ci najlepsi mogą odpaść na początkowym etapie.

 

W slalomie równoległym?

 

Tak, ja bardzo lubię tę konkurencję, bo jest bardzo widowiskowa. Gdy zorganizowaliśmy w Krynicy Puchar Świata, pomimo bardzo ciężkich warunków pogodowych, to bardzo dobrze się to oglądało. Mamy zapewnienie od FIS-u, że w kolejnym roku również będziemy organizować zawody tej rangi. Wybór padnie chyba znowu na Krynicę-Zdrój, bo ona się sprawdziła.

Adam Małysz o narciarstwie alpejskim

W narciarstwie alpejskim nadal liderką jest Maryna Gąsienica-Daniel, która u progu sezonu, w październiku była 13. w Pucharze Świata w slalomie gigancie w Soelden. 28 grudnia, w tej samej konkurencji, zajęła 12. pozycję w Lienzu, później jednak nie było tak różowo.

 

Na pewno dojdzie do zmian w sztabie Maryny. Pierwszy trener Marcin Orłowski zostanie, ale doszło do rozstania z Matteo Baldisaruttim (Włoch pracował m.in. z mistrzynią olimpijską Petrą Vlhovą – przyp. red.).

 

Cieszy mnie tez to, że Magdalena Łuczak zrobiła spory postęp. Wiążemy z nią bardzo duże nadzieje. Widać, że jest bardzo zaangażowana i ma przede wszystkim potencjał do tego sportu. No i cóż, później jest duża przerwa między tymi dwoma zawodniczkami a resztą. Najważniejsze, że do konkurencji alpejskich garnie się bardzo dużo młodzieży. Mamy świadomość, że to bardzo trudna dyscyplina, ciężko się w niej przebić.

 

Zaczęliśmy współpracę nie tylko z Polskimi Kolejami Linowymi, ale też z innymi stacjami. Chcemy doprowadzić do tego, aby nasi zawodnicy mogli trenować jak najwięcej u nas w kraju, żeby nie musieli tak często jeździć na lodowce. Nie chodzi tylko o koszty. Wiemy, że te podróże zajmują sporo czasu, przez co zawodnicy spędzają w nich więcej czasu niż na stokach.

 

Byle tylko śniegu nie brakowało?

 

Niestety, zimy ostatnio nie rozpieszczają narciarzy. Szczególnie ta ostatnia była fatalna pod tym względem. Ciężko sobie z tym poradzić. Na szczęście powstał już przynajmniej jeden stok, w Jurgowie, gdzie nasi narciarze mogli trenować na zalodzonej trasie. Ten stok był przygotowany z myślą o nas, pracował na nim trener bazowy. Każdy mógł przyjść do niego, żeby z nim pojeździć, nawet jeśli nie miał swojego trenera. Staramy się rozwijać ten sport w kierunku stoków lodowych.

 

Lód bardziej wytrzymuje skoki temperatur?

 

Przy tak ciepłych zimach, w zawodowym narciarstwie alpejskim, stok musi być zalodzony, żeby to wszystko trzymało się kupy. Dzięki temu zawodnik ma komfort jazdy, nie robią się wyrwy i muldy.

 

Nazwisko Adam Małysz nadal jest mocne i otwiera drzwi, niezależnie od tego, jaka opcja rządzi?

 

Nie tak do końca (śmiech).

Adam Małysz o wymaganiach ministra Nitrasa

Minister sportu Sławomir Nitras oczekuje parytetów, wpuszczenia do władzy w związkach co najmniej 30 procent kobiet. Sęk w tym, że nie przewidują tego statuty organizacji, a ich zmiana nie jest prostą rzeczą. Na dodatek w regionalnych związkach również panie się nie pchają drzwiami i oknami do przejmowania sterów. Idąc do pana na czwarte piętro w PZN-ie spotyka się niemal same panie, ale w zarządzie ich nie ma, podobnie jak nie ma ich w regionalnych związkach.

 

To prawda i to jest praca przede wszystkim dla regionalnych związków. To nie związek wybiera później do zarządu. Mandaty są w rękach klubów i okręgowych związków, więc są to przede wszystkim wytyczne dla nich. Mają szukać kobiet, żeby się ich zebrało 30 procent. My tylko będziemy im kibicować.

 

A co z tymi drzwiami, które pozostają zamknięte nawet dla Adama Małysza?

 

Nie jest aż tak źle. Nie zdarza się, żeby ktoś się ze mną nie chciał spotkać. Piastuję jednak dosyć odpowiedzialne stanowisko. Polski Związek Narciarski, zresztą większość związków w Polsce to są firmy, a nie jak dawniej, gdy były instytucjami z dwoma czy trzema pracownikami, a kadry zawodnicze czasem nawet nie wiedziały, gdzie się te związki mieszczą. Dzisiaj często związki to duże firmy, które zatrudniają po 50-100 osób. Roboty nie brakuje i trzeba na te związki patrzyć inaczej.

 

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie