Polska skazana na pożarcie na MŚ?! Czerkawski stawia sprawę jasno! "Nie ma co panikować”

Zimowe
Polska skazana na pożarcie na MŚ?! Czerkawski stawia sprawę jasno! "Nie ma co panikować”
Polsat Sport
Mariusz Czerkawski wierzy w powodzenie reprezentacji Polski na majowych MŚ elity w Czechach

- Na szczęście, przed MŚ nasi hokeiści rozegrają sporo sparingów. Sztab trenerski, na czele z team leaderem Leszkiem Laszkiewiczem, wszystko dobrze poukłada. Jestem spokojny o to, że na ławce mamy dobre charaktery, którym nie brakuje woli walki. Do Ostrawy pojedziemy oczywiście w zupełnie innej roli. I nie ma co panikować, bo każda drużyna ma taki sam scenariusz – powiedział nam Mariusz Czerkawski na 80 dni przed pierwszym meczem Polski na MŚ elity w Czechach, które pokaże Polsat Sport.

Czerkawski: Gruth podkreślał, że Szwajcaria miała plan, a my rzeźbimy bez tego

Michał Białoński, Polsat Sport: Jesteśmy świeżo po lekturze kwalifikacji olimpijskich w Sosnowcu, w których za silni dla nas okazali się Koreańczycy i Ukraińcy, którzy grają na trzecim poziomie MŚ. Miałeś 20 lat, gdy poprzednio, w 1992 r., graliśmy na IO w Albertville. Czy przyszło ci wtedy do głowy, że na kolejne igrzyska z polskimi hokeistami będziemy czekać co najmniej 36 lat?

 

ZOBACZ TAKŻE: To rozsierdziło Putina! Polka odsłania kulisy ważnej decyzji ws. MŚ i IO!

 

Mariusz Czerkawski: Nie tylko mi, ale też żadnemu z moich kolegów nie przyszło nawet do głowy, że coś takiego się może wydarzyć. Pewnie nie planowaliśmy, że zagramy w kolejnych IO w Lillehamer, które nastąpiły już dwa lata po Albertville, bo MKOl postanowił rozłączyć letnie igrzyska z zimowymi, natomiast jest to niesamowita sytuacja, że tak długo nie możemy awansować na IO. Wygląda na to, że jeszcze przez jakiś czas nas na tej imprezie nie będzie.

 

Owszem, kilka razy byliśmy blisko, jak choćby w 2005 r., gdy w Rydze ulegliśmy jednak Białorusi i Łotwie.

 

Niesamowicie mi przykro, że to oczekiwanie na IO tak bardzo się wydłuża. Oczywiście, gdybyśmy wygrali w Sosnowcu, to turniej ostatniej fazy eliminacji byłby mega trudny, ale zawsze ocieranie się o tych najlepszych, rywalizacja z nimi pozwala wyciągnąć jakieś wnioski. Najgorsze jest to, że nie napawa niesamowitym optymizmem przed MŚ w Czechach. Ważniejsze jest to, co będzie później. Znalezienie odpowiedzi na pytania o nasze szkolenie, o to, jak radzimy sobie jako Polski Związek Hokeja na Lodzie, jak się rozwija młodzież, czy ona się dobija i rozpycha łokciami w drużynach seniorów. Tego niestety nie widać. Heniek Gruth zawsze podkreśla, że Szwajcaria miała krótkoterminowy i długoterminowy. Przebudowa hokeja, malowanie jego obrazu nie jest łatwą pracą. By to zafunkcjonowało, to trzeba poświęcić wiele lat.

 

My na razie nie mamy takiego planu i rzeźbimy w tym, co mamy. Na turnieju w Sosnowcu w drużynie Korei był tylko jeden zawodnik z Pyeongchang, z 2018 r. Nasza kadra od wielu lat ma ten sam szkielet, mamy sporo weteranów. Musimy szkolić młodzież, bo na razie nie jest jej łatwo przejmować pałeczkę po starszych. Jasne, każdy będzie mówił o bramkarzu Johnie Murrayu czy napastniku Alanie Łyszczarczyku, którzy z powodu kontuzji byli nieobecni na turnieju w Sosnowcu. Hokej jest grą kontuzjogenną, urazy są w nim codziennością, dlatego trzeba mieć szeroką kadrę.

Czerkawski: MŚ elity są nam bardzo potrzebne

Koreańczycy mieli w składzie 19-letniego napastnika Kima Sangyeoba, który występuje w USA. Już za 80 dni zaczynamy rywalizację na MŚ elity, które pokaże Polsat Sport. Gdzie zatem szukać wiary w utrzymanie wśród najlepszych?

 

MŚ w Czechach bardzo są nam potrzebne, żebyśmy się przekonali, gdzie jesteśmy i jak wiele nam brakuje do tych najlepszych drużyn. Jestem przekonany, że po niepowodzeniu w kwalifikacjach do IO chłopaki są mega na siebie wkurzeni i zirytowani. Dlatego będą niezwykle zdeterminowani i bardzo głodni, bo w Sosnowcu nie zrealizowali planu.

 

Przez pewne słowa Krystiana Dziubińskiego, Grzegorza Pasiuta i innych poczułem, że oni pomyśleli, że już są drużyną z elity MŚ. Tymczasem oni nie są z elity, sorry. Oni muszą walczyć, jakby nie byli z niej, jak ci, co pokazali, że potrafią z nami wygrać, choć pochodzą z niższych dywizji MŚ, czyli Ukraina i Korea.

 

Na MŚ elity nasi będą musieli walczyć jak o życie i to w każdym spotkaniu. Na szczęście, przed turniejem rozegrają sporo sparingów. Mam nadzieję, że sztab trenerski, na czele z team leaderem Leszkiem Laszkiewiczem, wszystko dobrze poukłada. Jestem spokojny o to, że na ławce mamy dobre charaktery, którym nie brakuje woli walki. Do Ostrawy pojedziemy oczywiście w zupełnie innej roli, nie tak jak w Sosnowcu, gdzie byliśmy faworytem, gdzie wygrany 6:0 sparing z Koreą spowodował rozluźnienie szyków. Wiem, jak takie coś czasami chodzi po głowie: "Jesteśmy debeściaki".

 

Chłopaki muszą zatrzeć te wspomnienia i na MŚ w Czechach imponować złością sportową.

 

Gdy poprzednio graliśmy w elicie, w 2002 r. w Szwecji, mieliśmy dwóch zawodników z NHL. Oprócz ciebie był nim Krzysztof Oliwa. Po was nikt już nie trafił do najlepszej ligi świata, a jedynym Polakiem grającym teraz za oceanem jest 20-letni wychowanek Podhala Nowy Targ Krzysztof Maciaś, który rozwija się w Prince Albert Raiders, z ligi WHL.

 

Ktoś mi o nim opowiadał, mam nadzieję, że Polaków w silnych ligach, również za oceanem, będzie więcej i będą stanowić o poziomie naszej reprezentacji. Już nieraz słyszeliśmy o Wojtku Wolskim i Mike'u Komisarku, ale co z tego, skoro oni mieli obce paszporty i nie mogli wspomóc naszej kadry. Wracając do Maciasia, to uważam, że trener Robert Kalaber powinien go zaprosić na zgrupowanie, a później zdecydować, co dalej.

 

Klubu starały się podnieść poziom Polskiej Hokej Ligi, sprowadzając obcokrajowców, ale czy jednocześnie zatrzaskiwaliśmy drzwi do rozwoju młodym Polakom, przez co nasza reprezentacja jest leciwa, a ta do lat 20 przegrywa z egzotyczną w hokeju Chorwacją.

 

Wielu ekspertów, szczególnie Heniu Gruth, mówiło o tym zagrożeniu. Tymczasem każdy się podniecał, że liga jest wyrównana i gwarantuje sporo emocji. Tylko z tego, co słyszę, to często kluby wolą wziąć gotowego 35-latka z innych krajów, niż niegotowego 22-latka z Polski, choć dobrze by było, aby zawodnik w takim wieku był już gotowy. Ja się zastanawiam, co się dzieje na poziomie juniorskim – tu jest następny problem. Nie dziwmy się później, że rozliczany z wyników trener woli wziąć 35-latka niż słabiej wyszkolonego 22-latka.

 

Trener reprezentacji Kalaber ma mocno ograniczony potencjał. W PHL-u liczba Polaków topnieje, a w silniejszych od naszej ligach mamy tylko Pawła Zygmunta z Vervy Litvinov, kontuzjowanego od października Arona Chmielewskiego z HC Olomouc, Kamila Wałęgę, który ma kontrakt z Ocelarzi Trzyniec, lecz większość meczów rozgrywa w drugoligowym Frydku-Mistku i Pawła Dronię z drugiej ligi niemieckiej.

 

Oczywiście, teoretycznie ów potencjał wygląda słabo. Generalnie to nie cieszy, trener Kalaber na pewno chciałby mieć mocnych zawodników z silnych lig, a do tego silną młodzież, zastrzyk z reprezentacji U20. Za moich reprezentacyjnych czasów w silnych ligach grali: Jacek Płachta, Wojtek Tkacz, Michał Garbocz, Roman Steblecki, Marek Stebnicki. Chłopaki grali, a to w Szwecji, a to w Niemczech, a to w Finlandii, czy we Francji.

 

Na MŚ w Ostrawie w 10 dni rozegramy siedem meczów. Rozpoczynamy 11 maja starciem z Łotwą, która rok temu wywalczyła brązowy medal, sensacyjnie pokonując USA. Nazajutrz czeka nas Szwecja, a po dniu przerwy mecze z Francją i Słowacją, po kolejnej przerwie – starcia z USA i Niemcami i na koniec Kazachstan. Dawka meczów niespotykana dla naszej drużyny. Jak ty wspominasz podobny maraton, jaki graliśmy w elicie w Goeteborgu, w 2002 r.?

 

Nie było lekko. Dlatego trzeba być dobrze przygotowanym, zasuwać ostro na zgrupowaniu. Mieć mocne podstawy już w trakcie sezonu. Za moich czasów takie mieliśmy, bo przecież przez dwa miesiące "harataliśmy" na zgrupowaniach, jako reprezentacja. Teraz jest moda na urlopy i przekazywanie zawodnikom rozpisek treningów. Pytanie, czy oni je realizują. W Stanach też takie dostawałem, ale tam, jak w klubie się zjawiałeś po przerwie i widzieli, że nie do końca im pasujesz, albo że przespałeś trochę lato, to odsyłali cię na trybuny i nikt się nie przejmował. Było sześciu na twoje miejsce. Tutaj ta konkurencja jest zupełnie inna.

 

Na szczęście jest czas na przygotowanie się do MŚ. I nie ma co panikować, bo każda drużyna ma taki sam scenariusz. My zawsze, przyjeżdżając na zgrupowanie NHL, słyszeliśmy pierwsze słowa trenera: "Jeżeli nie jesteście gotowi pracować najciężej w tej lidze i być najbardziej harującą drużyną na lodzie, to możecie przez te drzwi wyjść z powrotem”. Nikt ci nie zarzuci braku talentu, gorszych warunków fizycznych, że nie jesteś Matsem Sundinem, Jaromirem Jagrem czy Sidneyem Crosbym, natomiast serce i jaja do walki, żelazną kondycję zawsze musisz mieć.

 

Generalnie takie musi być podejście przed MŚ  Czechach: mamy tam pojechać jako najlepiej przygotowana fizycznie i mentalnie drużyna, gotowa do harowania, poświęcania się, do rzucania się pod krążki, by blokować strzały. Do mądrej gry, bez hakowania i podcinania, co kończy się przesiadywaniem na ławce kar, a to nam z pewnością nie pomoże. Trzeba "pedałować" nogami, a nie faulować. Mam jeszcze jednego newsa – w Ostrawie przeciwnicy będą dwa razy szybsi od tych, których mieliśmy w Sosnowcu.

Czerkawski: Jeżeli chłopaki chcą przejść do historii, to małe cuda muszą się zdarzyć

Ranking wskazuje na to, że najbardziej w naszym zasięgu powinny się znajdować Francja i Kazachstan. Gdy Kazachów poprzednio ograliśmy w eliminacjach do IO w Pekinie, jeszcze za kadencji trenera Tomka Valtonena, to nasz bramkarz John Murray obronił 51 strzałów. Takie cuda rzadko się zdarzają.

 

Jeżeli chłopaki chcą przejść do historii, to małe cuda, przy okazji MŚ w Czechach, muszą się zdarzyć. Musimy mieć nie tylko jednego z najlepszych na turnieju bramkarza, ale też jednego z najlepszych obrońców i strzelca, który wykorzysta pół sytuacji, bo my nie będziemy mieli ich w nadmiarze. Może się okazać, że rywale dopuszczą do tego, że w całym meczu oddamy co najwyżej 12 strzałów. Być może z Francją uda nam się oddać ich więcej. Każda kontra musi być wykorzystana do bólu, podobnie, jak w defensywie musimy być do bólu bezbłędni.

 

Jednym z liderów i najlepszych hokeistów naszej kadry jest Marcin Kolusz, ostatni Polak draftowany do NHL, który w przyszłym roku skończy 40 lat. Graliście w kadrze razem. Czy ta jego długowieczność to znak skali talentu, jaki ma, czy braku godnych następców?

 

Z jakiegoś powodu na pewno Marcin był draftowany, bo ktoś widział w nim wielki talent i potencjał, które wciąż pokazuje. Oczywiście, gdy twój lider ma 39 lat, to od razu się zastanawiasz, gdzie są młodsi. Tym bardziej, że Grzegorz Pasiut czy Krystian Dziubiński są tylko o dwa-trzy lata młodsi. Średnia wieku naszej reprezentacji jest niepokojąco wysoka.

 

Wracając do Marcina, miałbym dla niego jedną radę. Z tego co widziałem w ostatnich meczach, on dalej jest mobilny w ataku, ale czasami w defensywie potrafi napsuć nam krwi, bo albo straci krążek pod bandą, albo, mając rutynę i wiedząc, że nie grozi mu ławka rezerwowych za złe zagranie, zdarzają mu się straty krążka, które grożą nam kontratakiem, utratą bramki, bądź złapaniem kary. Na to Marcin musi zwracać uwagę, tym bardziej, że nie do końca wie, czy w tej kadrze ma być napastnikiem, czy ofensywnym obrońcą. Jeśli ma grać w defensywie, na ogół jest ustawiany z Pawłem Dronią. Będąc bramkarzem nie chciałbym mieć takiej pary defensorów w starciu z atakiem utalentowanych Szwedów. Raczej to śmierdzi problemami.

 

Nie mamy zbyt wielu dobrze jeżdżących i wprowadzających krążek do gry obrońców, więc pewnie trener Kalaber wykorzysta Koszula w obronie.

 

Ja bym go widział w takiej "checking line" w ataku, bo jeśli gra w obronie, to jest za dużo dziur, bo Marcin jest za bardzo ofensywny. Chyba że ma takiego "steady home" partnera, który go asekuruje.

Mariusz Czerkawski: Hokej stał się szybszy i bardziej dynamiczny

Gdy żegnałeś się z występami w barwach narodowych, w 2006 r., spośród nadal grających hokeistów był właśnie Kolusz, zresztą obaj mieliśmy po siedem punktów za bramki i asysty. Na ile się hokej zmienił od tamtego czasu?

 

Gdy oglądam współczesne mecze, to na pewno nie ma myśli: "O jeju! Ja bym nie dał rady!". Ale hokej jest dziś inny – bardziej dynamiczny, szybciej się gra. Również dlatego, że zmieniły się przepisy. Podania przez dwie linie są już dozwolone, bo zlikwidowano spalony na linii czerwonej. Do tego wprowadzono absolutny zakaz jakiegokolwiek hakowania, kładzenia kija na przeciwnika, łapania go za rękę. Nie ma tylu wejść ciałem.

 

Faktycznie, dawniej bandy trzeszczały od nich.

 

Teraz zawodnicy nie wiedzą, czy nie dostaną za to kary. Dlatego wystarczy spuścić głowę i jechać do przodu. Każdy boi się cię dotknąć, bo sędziowie powiedzą, że atakujesz głowę przeciwnika, za co dostajesz karę pięciu minut, albo nawet karę meczu.

 

Hokej jest też szybszy, bo inaczej się trenuje, więcej jest treningów szybkościowych. Myśmy częściej przesiadywali w siłowni, biegali przełaje, treningi biegowe po 15 km w trudnym terenie. Teraz ciężar został przeniesiony np. na sprinty. Hokej jest szybszy również dlatego, że nie ma już gości, którzy cię hakują, wkładają ci kij między nogi, albo w poprzek ciała i od niebieskiej linii wiozą się za tobą jak na nartach czy sankach. Dziś łatwiej jest być dobrym ofensywnym hokeistą, który śmiga między rywalami.

 

Ostrawa leży na tyle blisko Polski, że za wyjątkiem meczu ze Słowacją, zagramy pewnie jak u siebie. To na pewno pomoże?

 

Oczywiście, że to będzie dla nas duże wsparcie. Wielu Polaków będzie chciało zobaczyć tych najlepszych na świecie. Najlepszych spośród tych, którzy będą mogli przyjechać, bo w NHL rozgrywki będą trwały. Te MŚ są dużą frajdą dla kibiców, wrażenia z nich będą znakomite. Ochotników do kibicowania naszej reprezentacji będzie mnóstwo.

 

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie