Adam Małysz musi znać ryzyko! Jego wujek przestrzega. "Nie może być przepychanek. Rola nie do pozazdroszczenia"

Zimowe
Adam Małysz musi znać ryzyko! Jego wujek przestrzega. "Nie może być przepychanek. Rola nie do pozazdroszczenia"
Polsat Sport
Prezes PZN-u Adam Małysz oraz jego wujek i doświadczony trener Jan Szturc (z lewej)

- Zepsuć skoczka jest bardzo łatwo, ale wyciągnąć go z dołka to jest wielka sztuka. Dlatego w obecnej sytuacji naszej kadry rola pierwszego trenera i nowego dyrektora, czy jak tam jego funkcja zostanie nazwana, będzie nie do pozazdroszczenia – powiedział nam pierwszy trener i wujek Adama Małysza Jan Szturc.

Michał Białoński, Polsat Sport: Z tego, co nam powiedział prezes PZN-u Adam Małysz, wynika, że klamka zapadła odnośnie zatrudnienia po sezonie dyrektora wyłącznie od skoków. Największe szanse na objęcie tej funkcji mają Austriacy Alexander Stoekl i Alexander Pointner. Wpływ na wybór będzie miał także trener Thomas Thurnbichler. Rodzi się jednak pytanie, czy taki model współpracy nie doprowadzi do rozmycia odpowiedzialności? Teraz jest wiadomo, że jeśli coś zostało zepsute, to winny jest trener.

 

ZOBACZ TAKŻE: Legenda odsłania tajemnicę kryzysu Polaków! "Nie ma się co czarować"

 

Jan Szturc, trener skoków w WSS Wisła, wychowawca Adama Małysz i Aleksandra Zniszczoła: Jeżeli taki model zostanie rzeczywiście przyjęty, to odpowiedzialność będzie wspólna. Nowy dyrektor musi być w bardzo bliskim kontakcie z trenerem. Ja już nie mówię o organizacyjnych, ale kwestie szkoleniowe przede wszystkim, przygotowania do sezonu, sprawy techniczne na treningach trener z dyrektorem muszą pilnować wspólnie.

 

Jest pan za, czy przeciw?

 

Jeżeli PZN zatrudni fachowca z wysokiej półki, to uważam, że byłoby to dobre posunięcie. Podkreślam jednak – współpraca między trenerem a dyrektorem musi być bardzo bliska. W gnieździe trenerskim na skoczni musieliby stać obydwaj i konsultować się ze sobą. Ja sobie tak to wyobrażam. Natomiast jeśli będzie dochodziło do przepychanek na zasadzie: "Ja jestem głównym trenerem i co mi będzie mówił dyrektor, co robić, jak ja chcę po swojemu", to z tej mąki nie wyrośnie dobry chleb. Dyrektor z trenerem muszą znaleźć wspólny mianownik, dla dobra wszystkich skoczków.

 

Jak to się mówi, zepsuć skoczka jest bardzo łatwo, ale wyciągnąć go z dołka to jest wielka sztuka i po tym się poznaje dobrego trenera, jak…

 

…zarządza kryzysem?

 

Dokładnie tak. Dlatego w obecnej sytuacji naszej kadry rola pierwszego trenera i nowego dyrektora będzie nie do pozazdroszczenia. Ja widzę jeszcze jedno rozwiązanie.

 

Jakie mianowicie?

 

Być może zawodnicy, zwłaszcza ci starsi – Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotrek Żyła sami by chcieli powiewu nowej myśli trenerskiej. Choćby na takiej zasadzie, jak kiedyś Adam Małysz pracował z Hannu Lepistoe, a Łukasz Kruczek prowadził resztę kadry. Wspólnie jeździli na zawody i zgrupowania.

 

Od razu jednak powiem, że współpraca nie będzie łatwa. Na stanowiska dyrektora, czy jak ono się będzie nazywało, przyjdzie trener z najwyższej półki. Stoekl, czy ktoś z podobną renomą, ale wiadomo, że pierwsze skrzypce gra pierwszy trener i to on jest odpowiedzialny za całość. Dlatego podkreślam, że najważniejsza będzie współpraca i dogadywanie się między sobą.

 

Gdy zaczął się kryzys w tym sezonie, Adam Małysz podkreślał, że cały PZN nie odpuści trenerowi Thurnbichlerowi odmłodzenia kadry A. Efekt jest jednak taki, że ostatnio zniknął z niej jedyny młody zawodnik Paweł Wąsek. Reszta to 30-letni Aleksander Zniszczoł i jego starsi koledzy, którzy znajdują się w późnej jesieni kariery. Nie martwi pana ten stan?

 

Na szczęście Paweł Wąsek nieźle się spisał ostatnio w Pucharze Kontynentalnym w Lahti, gdzie był tuż za podium, na czwartym miejscu. Powiem wprost: z tej pozycji dojazdu, jaką prezentował Paweł w Pucharze Świata, nie było szans uzyskać dobrego odbicia, a co za nim idzie -  dobrego skoku. Wydaje mi się jednak, że Paweł jest bardzo bliski tego, aby wrócić na lepsze tory, na których był w zeszłym roku i jeszcze wcześniej.

 

Co z resztą młodszego pokolenia?

 

Nie zapominajmy, że Tomek Pilch to również niesamowity talent, który pokazywał się z bardzo dobrej strony w Pucharze Świata, czy w FIS Grand Prix. Nie możemy tracić takich talentów, podobnie jak Jasiu Habdas.

 

W czym tkwi problem, że nie widać ich w kadrze A?

 

Do wieku juniora nasze szkolenie idzie dobrze. Mamy kłopot z przeskokiem zawodnika do wieku seniora. Wówczas nasi skoczkowie nie zawsze się odnajdują. Na Pucharach Kontynentalnych rzadko wchodzą do "trzydziestki", jak choćby nasi juniorzy, którzy nieźle wypadli na ostatnich MŚ juniorów w Planicy, czy w Korei na igrzyskach młodzieżowych.

 

Ma pan swoją teorię, dlaczego tak się dzieje?

 

Nie wiem, czy wprowadzone w zeszłym roku rozwiązanie, że szkolenie juniorów zostało przeniesione do szkół sportowych daje dobre efekty. Wiem, że ono zostało wprowadzone na wzór Austrii, ale nam jeszcze daleko do niej.

 

Co by pan radził?

 

Ja myślę, że kadra juniorów powinna być poszerzona i prowadzona systematycznie. Zbieranie zawodników pojedynczych przed wyjazdem na zawody, na które nie zawsze jedzie ten trener, który prowadzi skoczka w SMS-ie nie jest komfortowe dla młodego skoczka. W szkole go prowadzi ktoś inny, przez co na zawodach bywa zestresowany, a tu jeszcze dostaje zupełnie inne uwagi i spostrzeżenia od trenera kadry juniorów. Dlatego jestem przeciwny, żeby szkolenie juniorów było w SMS-ach.

 

Na MŚ juniorów w Planicy nasi zawodnicy zdobyli brązowe medale w drużynie, skacząc w składzie: Łukasz Łukaszczyk, Marcin Wróbel, Klemens Joniak i Tymoteusz Amilkiewicz.

 

Widać zatem, że do tego etapu szkolenie mamy dobrze prowadzone. Problem jest z przeskokiem do seniorów. Wtedy zaczynają się schody.

Powtarzam, zbieranie zawodników z różnych miejsc przed zawodami nie jest dobre, przez nie wszystko się rozmywa. Skoki to nie jest piłka nożna. Skoczkowie muszą być systematycznie prowadzeni przez jeden sztab szkoleniowy. Po powrocie zawodnika do szkoły współpraca między trenerem szkolnym a tym kadry juniorów musi być bardziej ścisła, a nie tak, że po powrocie do szkoły zawodnik dostaje zupełnie inne wskazówki.

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie