Kowalski: Feio przeciągnął linę, ale to jeszcze nie dowód, że zaczęliśmy się szanować

Piłka nożna
Kowalski: Feio przeciągnął linę, ale to jeszcze nie dowód, że zaczęliśmy się szanować
fot. Cyfrasport
Kowalski: Feio przeciągnął linę, ale to jeszcze nie dowód, że zaczęliśmy się szanować

Goncalo Feio niespodziewanie przestał być trenerem Motoru Lublin. Według oficjalnej informacji podał się do dymisji, a ta została przyjęta. Mimo tego, że zespół beniaminka z Lublina zajmuje miejsce piąte miejsce w Fortuna 1 Lidze, które daje szansę gry w barażach o Ekstraklasę. Nieoficjalnie atmosfera w Lublinie, którą stworzył najbardziej kontrowersyjny trener w Polsce, stała się nie do zniesienia.

Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu Feio uderzył segregatorem prezesa klubu Pawła Tomczyka i ten trafił do szpitala. Ofiarą krewkiego szkoleniowca z Półwyspu Iberyjskiego padła też rzeczniczka prasowa Paulina Maciążek, która miała być obrażana. W efekcie PZPN nałożył na Feio karę 30 tysięcy złotych, zdyskwalifikował na dwa lata w zawieszeniu na rok, a właściciel klubu w porozumieniu z zarządem… zawiesił prezesa i odsunął rzeczniczkę.

 

Sprawa, która miał miejsce na początku roku, była absurdalna, a reakcje na nią i wypowiedzi stron tak irracjonalne, że trudno było uwierzyć, że zdarzyła się naprawdę. Najpierw donoszono, że prezes oberwał metalową tacą, później teczką, następnie segregatorem… Były wątpliwości czy w miękkiej oprawie, czy jednak twardej. Czy pracownik chciał trafić swojego szefa w głowę, czy zrobił to przypadkowo? A może prezes sprowokował sytuację, a później celowo się nie uchylił?

 

Rzeczniczka nie była obrażana, tylko… „brakowało chemii”. A poza tym to rozmawiajmy o sporcie, bo Portugalczyk jest świetnym trenerem – słyszeliśmy z Lublina.

 

Ta łatka fachowca z innej piłkarskiej planety przykrywała wszystko. W Lublinie nie byli tak zdecydowani jak wcześniej w Rakowie Częstochowa, gdzie Portugalczyk jako asystent Marka Papszuna rzucił się w kierownika drużyny, a następnie zażądał, aby go zwolniono. W efekcie sam stracił pracę, bo ówczesny trener kierował się zasadami, które przedkładał nad tzw. fachowość.

 

Na moment ucichło, Motor wywalczył awans, za Feio stali kibice (tym pewnie kierowali się tez bardzo mocno w zarządzie, podejmując wcześniejsze decyzje), ale szambo nie przestawało wybijać. Krewki 34-latek nie pozwalał o sobie zapomnieć. 

 

Kilka miesięcy temu były asystent Feio Martin Bielec zdradził na łamach Sport.pl, że odszedł z klubu, bo przeżył załamanie nerwowe związane z zachowaniem Portugalczyka, który jego zdaniem dopuszczał się mobbingu i przemocy psychicznej.

 

Ponad tydzień temu Goncalo obrażał trenera Polonii Warszawa Rafała Smalca i ludzi, którzy śmieli twierdzić, że rywal Motoru był lepszy. W niesmaczny sposób ubliżał tez sędziom.

 

Wreszcie Portugalczyk został w jakiś sposób skarcony, ale jestem przekonany, że niebawem znów wskoczy na trenerską karuzelę. Może nawet teraz bezpośrednio trafi do Ekstraklasy, o czym głośno się mówi. Dlaczego? Bo nie szanujemy siebie.

 

Wyobrażacie sobie państwo co spotkałoby polskiego trenera w Niemczech, Holandii czy Portugalii, który rozbiłby głowę swojemu pracodawcy, obrażał kobiety, mobbował podwładnych? Byłby natychmiast skończony. Pewnie nie tylko zawodowo.

 

U nas właściwie nikt nie reagował, bo… Feio to „dobry fachowiec”.

 

Pozwalaliśmy mu na wszystko, bo mamy jakiś dziwny kompleks. Umniejszamy to, co rodzime, zachłystujemy się „zagranicą”. Bardziej przejmujemy się tym, co oni o nas pomyślą, na nich patrzymy bezkrytycznie.

 

Poza tym warto się tu zastanowić co to znaczy ten „dobry fachowiec”? Jaka jest definicja dobrego trenera i czy przypadkiem tu nie powinno się do tego zawodu podchodzić kompleksowo, a nie na podstawie jakiegoś wycinka, typu: przygotowanie drużyny zimą czy ustawienie taktyczne.

 

Przecież bycie pedagogiem, wychowawcą, stosowanie się do norm moralnych czy kultura osobista to są nierozerwalne atrybuty roboty trenerskiej. Zafiksowaliśmy się na wyniku. On stał się jedynym kryterium oceny. Ale obu spraw nie można rozdzielać.

 

Tymczasem tzw. środowisko uznało, że Feio jest super, tylko trochę nerwowy i ta narracja obowiązuje i jest bezkrytycznie powielana przez kolejnych komentatorów.

 

Wtórowali temu kibice, z którymi sprytny trener się dogadał na samym początku. „To dobry, chłop, przeambitny, chce dobrze, tylko mu kłody pod nogi rzucają nieudacznicy. A że przy okazji da komuś klapsa, rozbije głowę, czy znieważy? No oj tam, oj tam… Czasem nie można po dobroci”.

 

Feio jest oczywiście czarnym charakterem, przeciąga linę do granic możliwości, ale to ogólnie pojęte środowisko pozwoliło mu na takie rozbestwienie. Portugalczyk jest jak dokazujące dziecko, któremu nie stawia się bariery, nie mówi się: stop.

 

Czy zwolnienie z Motoru to dowód na to, że coś w tej kwestii drgnęło? Wątpię.

Cezary Kowalski/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie