Od bohatera do zera. "Żyleta" wrze, Legia wygrywa

Piłka nożna
Od bohatera do zera. "Żyleta" wrze, Legia wygrywa
fot. PAP
Od bohatera do zera. "Żyleta" wrze, Legia wygrywa

Przedziwna była to niedziela przy Łazienkowskiej w Warszawie. Z transparentami wyrażającymi niezadowolenie kibiców z pracy dyrektora sportowego Jacka Zielińskiego, jak i pożegnaniem – po niemiecku – trenera Kosty Runjaica. Z sentymentalnym powrotem na Legię Aleksandara Vukovića, nagłym przebudzeniem Marca Guala i imponującą bramką z wolnego Josue, którego wcale nie kocha cała stolica. Już nie kocha. Ze znów wcale nie bezwzględnie szczelną defensywą i nie do końca pewnym bramkarzem.

A jednak trzy punkty zostały u gospodarzy. Co przy potknięciach Śląska Wrocław,  Pogoni Szczecin i Rakowa Częstochowa nie pozostaje bez znaczenia. 

 

ZOBACZ TAKŻE: Trener Legii zobaczył ten transparent. Nie było mu do śmiechu (ZDJĘCIE)

 

Od lat powtarzam, że najrówniejszy i mistrzowski poziom na stadionie imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego utrzymują tylko kibice. Ich kreatywności, jeżeli mowa o oprawie, mogłaby się uczyć cała Europa, a i tak pewnie trudno byłoby jej dorównać. Jakość dopingu (pomijając wulgaryzmy, ale gdzie ich w naszej lidze nie ma?)  zaimponowała nawet ludziom związanym z Aston Villą, choć przecież Premier League i Anglia to najwyższy "level" na całym świecie.

 

Jak po zwycięskim meczu powiedział sam Runjaić, kibic ma prawo do krytyki. I dość spokojnie przyjął to, co działo się na trybunach. Wygrał. Czuł się więc komfortowo. Do tego chroni go przedłużony do 2026 roku kontrakt. Jest zatem solidnie zabezpieczony i choć nie mówi tego jeszcze nadmiernie głośno, zawsze może skryć się za świadomością, że wyrwano mu dwa ważne zęby. Jeden trzonowy w postaci Bartosza Slisza. Drugi - ostry kieł kąsający najmocniej w Lidze Konferencji Europy czyli Ernesta Muciego. Zawsze może powiedzieć, że Legia jest wiosną bardziej szczerbata niż jesienią, gdzie – ale już tylko w pucharach – uśmiechała się pełną gębą ze śnieżną bielą. Tłumaczyć, że zarządzający klubem zapomnieli udać się do stomatologa po implanty. Wypożyczeni Zyba i Morishita nie do końca są w stanie wypełnić ubytki, powstałe po odejściach reprezentanta Polski i Albańczyka.

 

Gorzej niedzielne wydarzenia przyjął z pewnością Zieliński. Legenda klubu. Jej były piłkarz i trener. Z tak gwałtowną reakcją jeszcze się nie spotkał. Niedawno niemal noszony na rękach, bo odkąd został dyrektorem sportowym, wiele trudnych spraw wyprostował. Teraz znalazł się na ostrym zakręcie. Ruchów żadnych do lata nie jest już w stanie zrobić. Musi liczyć na to, że jemu i całemu klubowi pomoże teraz ten, któremu zaufał. Runjaić. Te dwa tygodnie ligowej przerwy, które dał czas dla reprezentacji, jest dla niego i jego sztabu jak wyciągnięta ręki. Nie może jej odtrącić. Zieliński wystawił mu kredyt. Dał mu pracę w największym polskim klubie, rezygnując z dogadanego już z Legią najlepszego klubowego szkoleniowca ostatnich sezonów Marka Papszuna. Przedłużył umowę. Czas na rewanż.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie