„To nie miało prawa się wydarzyć”. Ekspert wylicza błędy Polaków

Piłka nożna
„To nie miało prawa się wydarzyć”. Ekspert wylicza błędy Polaków
Fot. PAP
„To nie miało prawa się wydarzyć”. Ekspert wylicza błędy Polaków

Polska wygrała 5:1 z Estonią i awansowała do finału baraży do Euro 2024. Z jednej strony cieszy ostre strzelanie, z drugiej martwi stracony gol z rywalem tej klasy. - Widać było potem reakcję Szczęsnego, jak bardzo się zdenerwował po tej bramce. Jedna akcja rywala i wyciągamy piłkę z siatki – kręci głową nasz ekspert Piotr Czachowski i dodaje, że w meczu z Walią nie możemy tego powtórzyć, bo awans przejdzie nam koło nosa.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Jesteśmy w finale baraży do Euro 2024, ale zacznę od tego co boli. Czy my naprawdę musieliśmy stracić w meczu z Estonią tego gola?

 

Piotr Czachowski, były reprezentant Polski, ekspert Polsatu Sport: Z taką drużyną taka sytuacja nie miała prawa się wydarzyć. Jak już popełniliśmy błąd na prawej stronie, to reakcja Bednarka powinna być bardziej zdecydowana. Widać było potem reakcję Szczęsnego, jak bardzo się zdenerwował po tej bramce. Jedna akcja rywala i wyciągamy piłkę z siatki. Ale może to i dobrze.

 

Dlaczego?

 

Bo będzie w tej podświadomości piłkarzy, że tak różowo i kolorowo, jak na to wskazuje wynik, nie ma. I trzeba uważać, żeby w następnym meczu nie popełniać błędów, bo trudniej będzie to odrobić. Z tego gola trzeba wyciągnąć wnioski, mieć to w głowie. Ta bramka boli nie tylko, że tak głupio stracona, ale także, dlatego, że to była Estonia. Taka ekipa klasy San Marino, może ciut lepsza.

 

Może.

 

Ważne, że potrafiliśmy wysoko wygrać, że strzeliliśmy pięć bramek. To jest budujące nawet jeśli rywal nie jest z najwyższej półki. Jednak nad tym jednym golem po stronie strat trzeba się poważnie zastanowić.

 

A czy poza tym golem stało się coś, co pana niepokoi w kontekście meczu z Walią?

 

Koncentracja. Ta stracona bramka pokazała nam, że tego brakuje, a z Walią trzeba będzie ją trzymać przez dziewięćdziesiąt minut. Tam nie będzie czasu na oszczędzanie sił, na zdjęcie nogi z hamulca, bo jest dobrze. Walia z publicznością, która będzie jej dwunastym zawodnikiem, zrobi wszystko, żeby wykorzystać każdą naszą słabość.

 

Coś jeszcze?

 

Poza tym nie ma się do czego przyczepić. Przyznam, że trochę żałuję tej czerwonej kartki dla piłkarza z Estonii, bo przez to nie mamy większego poglądu na defensywę. Zasadniczo jestem ciekaw, jakby ta nasz gra wyglądała przy wyrównanych siłach. Nie zobaczyliśmy tego, co chcieliśmy zobaczyć, bo nie dość, że przeciwnik słaby, to miał o jednego piłkarza mniej. Może jakby nie ta kartka, to Estonia zrobiłaby cztery, pięć akcji i wtedy byśmy wiedzieli, gdzie i w jakim miejscu jest nasza obrona. Nie zostaliśmy pod tym względem sprawdzeni.

 

Co to oznacza?

 

Że jedziemy na mecz z Walią i nie jesteśmy faworytem. Po cichu możemy jednak liczyć na Lewandowskiego. On gola Estonii nie strzelił, więc jest podrażniony, bo to jednak zawodnik łasy na bramki.

 

To jest jakiś plus.

 

Wobec tego, że nasza defensywa nie może być postrzegana jako monolit, to na pewno. Z Walią musimy jednak zdecydowanie lepiej bronić. Trzeba też będzie pokazać charakter. Rywal ma go w nadmiarze. Walijczycy w ogóle mają to we krwi. A my ostatnio tego charakteru nie pokazujemy, a bez tego nie mamy prawa wejść na boisko. Zwłaszcza, jak widzimy, co oni grają. Mecz z Finlandią sobie ułożyli, szybko strzelili gola, mieli kontrolę. Ładna była ta bramka z rzutu wolnego. Swoją drogą Islandia w tym samym momencie strzeliła równie piękną. No, ale my musimy wejść na mecz z Walią naładowani równie mocno, jak Szczęsny.

 

Kilka plusów by się jeszcze znalazło.

 

Kiwior pokazał formę. Potrafił się włączyć do akcji ofensywnych. Z Walią będzie trudniej, ale pewnie coś tam się da zrobić. Zaskoczył mnie Zalewski. Nie spodziewałem się, że zagra aż tak dobrze. Piotrowski to samo. Może mamy nowych liderów. To miłe tak pomyśleć, bo przecież zmiana warty nadchodzi i dobrze, że mamy takich zawodników, bo może dzięki nim nie będziemy szarakiem losowanym z trzeciego, czy czwartego koszyka. To ważne. Pamiętam, jak przed mundialem z Rosją byliśmy w pierwszym, a jak pojedziemy na Euro 2024, to zagramy z tuzami, jak Francja czy Holandia.

 

A pojedziemy?

 

Szanse oceniam 50 na 50. W ogóle naszła mnie taka refleksja, że jakby z Mołdawią nasi zagrali tak, jak z Estonią, to teraz nie musielibyśmy się męczyć z Walią. Dawno nie mieliśmy tak napiętej sytuacji, ale z drugiej strony jest duch w narodzie, więc może się uda.

 

Czego nam potrzeba?

 

Tego, żeby Frankowski doszedł do siebie. To kluczowy zawodnik. Fajnie oszukał rywala przy tym golu na 1:0. Jakby z Walią udało się nam strzelić, jako pierwszym, to ich powieziemy. Gorzej będzie z odrabianiem strat. To będzie jednak baraż bez faworyta. W innych parach stawiam na Ukrainę i Grecję, a tu mam problem. Liczę na to, że pokażemy swoje DNA, bo w takich meczach zwykle dawaliśmy z siebie więcej.

 

W składzie coś by pan zmienił? W obronie?

 

W obronie chyba nie. Bednarek zrobił błąd, ale na Wyspiarzy to może być dobre rozwiązanie. Nie wiem, co ze Sliszem, bo on był z Estonią bezbarwny i zagubiony. Pomyślałbym też nad roszadą w ataku. Wiem, jakie problemy ma Świderski w Veronie i to było widać w meczu z Estonią. Może Piątek za niego? Jedna, dwie zmiany mogą nam dobrze zrobić.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie