Horror z happy endem! Podsumowanie eliminacji w wykonaniu Polaków i "Lewego"!
Wtorkowy wieczór w Cardiff przyniósł polskim kibicom szał radości. "Biało-Czerwoni" zagrają na EURO 2024! Po heroicznym boju z Walijczykami, zakończonym serią rzutów karnych, reprezentacja Michała Probierza awansowała na Mistrzostwa Europy! Droga do niemieckiego turnieju była jednak niezwykle wyboista!
Z piekła do nieba
Eliminacje do Mistrzostw Europy były dla naszej reprezentacji prawdziwym rollercoasterem. Euforia po zwycięstwie z Walią nie może jednak przesłonić mankamentów, które od kilkunastu miesięcy targają polską kadrą.
ZOBACZ TAKŻE: Grube miliony dla "Biało-Czerwonych"! Skorzysta też... Santos
Nieudana misja Fernando Santosa
Polacy rozpoczęli eliminacje do EURO 2024 pod wodzą nowego selekcjonera, Fernando Santosa. Portugalczyk, który w 2016 roku doprowadził Cristiano Ronaldo i spółkę do Mistrzostwa Europy miał wprowadzić polską kadrę na wyższy poziom. Niestety, plan, choć z pozoru wydawał się racjonalny nie tyle, ile spalił na panewce, co runął niczym domek z kart.
Kadra Santosa rozpoczęła eliminacje od meczu z Czechami w Pradze. Polacy – jak mówi się w żargonie piłkarskim – nie wyszli z szatni, bo już po dwóch minutach przegrywali 0:2. Zawiedli wszyscy, od selekcjonera, który wyraźnie nie trafił ze składem, po zawodników na czele z Robertem Lewandowskim, który został kompletnie stłamszony przez czeskich defensorów. Ostatecznie starcie z naszymi południowymi sąsiadami zakończyło się porażką 1:3.
Dziennikarze i kibice nie szczędzili słów krytyki pod adresem naszych reprezentantów, ale jednocześnie przypominali, że w przeszłości od falstartu swoją przygodę z kadrą narodową zaczynał Leo Beenhakker. Holender w 2006 roku przegrał z Finlandią 1:3, ale później w ekscytującym stylu wprowadził nasz zespół na EURO 2008.
Trzy dni po klęsce z Czechami Polacy zrehabilitowali się pokonując przed własną publicznością Albanię 1:0. Atmosfera była jednak daleka od idealnej – dało się odczuć, że kadra nie podąża we właściwym kierunku. Najlepszym tego dowodem była kompromitująca porażka z Mołdawią 2:3, po której na naszych reprezentantów wylała się ogromna fala zasłużonej krytyki.
We wrześniu 2023 roku Polacy mieli rozegrać dwa mecze „o wszystko”. Rywale – niezbyt elitarni – Wyspy Owcze i Albania. O ile dzielnych Farerów udało się jeszcze pokonać (Biało-Czerwoni wygrali po dwóch golach Roberta Lewandowskiego), o tyle Albańczycy byli przeszkodą nie do przejścia. W Tiranie padł wynik 2:0 dla gospodarzy. Po tym meczu Portugalczyka na stanowisku trenera kadry zastąpił Michał Probierz.
Z Probierzem do Europy
Były szkoleniowiec m.in. Jagiellonii czy Cracovii, a także selekcjoner kadry U-21 był faworytem prezesa PZPN, Cezarego Kuleszy. Choć w mediach sporo mówiło się o potencjalnej nominacji dla Marka Papszuna, to po czasie wydaje się, że była to tylko zasłona dymna. Probierz otrzymał zatem niepowtarzalną szansę, by poprowadzić pierwszą reprezentację, a zadanie, które przed nim postawiono było jedno – awansować na EURO 2024.
Polacy, mimo fatalnej postawy w dotychczasowych meczach eliminacyjnych, wciąż mieli szansę na bezpośredni awans do turnieju. Wystarczyło wygrać z Mołdawią i Czechami na PGE Narodowym. Niestety, oba spotkania zakończyły się remisami 1:1 i reprezentacja Polski, by liczyć na awans do EURO 2024, musiała przejść przez ścieżkę barażową.
Resztę historii już znamy. Los okazał się łaskawy, a Polacy trafili na Estończyków, których gładko pokonali 5:1, oraz na Walijczyków, z którymi stoczyli niezwykle zacięte starcie zakończone zwycięstwem w rzutach karnych 5:4. Bohaterem reprezentacji, po raz kolejny w ostatnich kilkunastu miesiącach, został Wojciech Szczęsny, który w regulaminowym czasie gry popisał się kilkoma świetnymi interwencjami, a w decydującym momencie obronił kluczową jedenastkę, która dała Biało-Czerwonym upragniony awans.
Jakie wnioski przed EURO 2024?
W fazie grupowej Mistrzostw Europy Polacy zmierzą się z Francją, Holandią i Austrią. Biorąc pod uwagę klasę rywali cieszyć może dobra forma Wojciecha Szczęsnego, jest to jednak idealne zobrazowanie „śmiechu przez łzy”. W starciach z rywalami tej klasy potrzebna będzie nie tylko szczelna defensywa, ale i skuteczna ofensywa. Ta z kolei zdecydowanie kuleje.
Lider reprezentacji, Robert Lewandowski, w eliminacjach do EURO, łącznie z barażami, zdobył zaledwie trzy bramki – dwie z Wyspami Owczymi i jedną z Mołdawią. Szwankowała jednak nie tylko skuteczność, ale – co szczególnie raziło kibiców i dziennikarzy – zaangażowanie w grę. Kapitanowi reprezentacji nie pomógł również głośny wywiad udzielony telewizji ELEVEN SPORTS, który został odebrany jako atak na niektórych kadrowiczów.
W ostatnich tygodniach forma Lewego wyraźnie rosła, a napastnik znów stał się kluczową postacią FC Barcelony. Niestety, w meczach barażowych nie był w stanie przełożyć dobrej formy z klubu na grę w reprezentacji. Owszem, w starciu z Walią pokazał ogromną determinację i ambicję, ale od jednego z najlepszych napastników świata wciąż oczekujemy więcej. Błysku geniuszu, cudownego strzału, finezyjnej asysty – po prostu czegoś ekstra.
Pozytywy? Kadra Michała Probierza przebudziła się z marazmu, w jaki wpadła pod wodzą Fernando Santosa. Naszym reprezentantom nie można odmówić woli walki, ambicji i determinacji, które tchnął w nich nowy selekcjoner. Grupa piłkarzy znów stała się drużyną, która na boisku i poza nim potrafi się zjednoczyć.
I to właśnie w jedności należy upatrywać szans na dobry wynik na EURO 2024. Michałowi Probierzowi trzeba oddać, że potrafił przebudzić drużynę, która jeszcze niedawno znajdowała się w głębokim letargu. Dziś, po sukcesie z Walią, możemy liczyć na to, że ta ekipa da nam jeszcze odrobinę radości.